Data: 2002-02-15 14:03:43
Temat: Re: Wspólne rozliczanie podatków
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik ania <p...@f...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a4iujn$4hq$...@n...tpi.pl...
> Jeżeli zaczniemy od uznania takich samych praw dla konkubinatów jak dla
> małżeństw, to dalej wszystko stanie się możliwe.
Wszystko, to znaczy co?
Kanibalizm? Sodomia i Gomora? ;-)
Mówisz szalenie ogólnikowo. Ale podoba mi się dyskutowanie z Tobą :-D
> A na pewno wszyscy będą
> szukać "partnerów" do wspólnego rozliczenia.
Możesz spokojnie mówić "wszyscy minus jeden". Ja jestem owo "jeden".
BTW a co sądzisz o pomysłach, aby dochodów najuboższych nieopodatkowywać
wcale? Nie boisz się, że wówczas wszyscy większość swoich dochodów ukrywać w
szarej strefie, aby nie mieć nic do czynienia z US?
> Uprzedzając zarzut - ja nie mogłam tego
> zrobić, bo PITu wtedy nie składałam. Ale teraz, gdyby to było możliwe, nie
> wypieram się, czy nie skusiłaby mnie taka możliwość. Wiem, że to oszustwo,
> ale bez grzechu nie jestem.
A ja nie odliczałam. Tak jak nie odliczyłam niewielkich wydatków na
leczenie. A robię to głównie po to, by uniknąć ewentualnej kontroli (takich
grzecznych, płacących podatki chyba nie kontrolują ? ;-))
Uważam, że jest wiele osób, które po ew. zmianie prawa nie zawiązałoby
takiego konkubinatu tylko dla zaoszczędzenia na podatkach. Z wielu powodów.
Myślę, że rozumując w ten sposób, powinno się zlikwidować wspólne
opodatkowywanie małżeństw i samotnych rodziców - mogę się założyć, że
znalazłyby się osoby, które zalegalizowały związek (albo nie zalegalizowały
go, gdy było już dziecko) aby zaoszczędzić na podatkach.
A poza tym, pomyślmy logicznie. Kto byłby zainteresowany taką mistyfikacją
(czyli konkubinatem dla podatków)? Małżeństwa naturalnie odpadają. Ludzie
marnie i średnio zarabiający - najczęściej też (bo niewiele by zaoszczędzili
i wysiłek mógłby im się nie opłacić). A ci, co zarabiają dużo mają dość
pieniędzy, by opłacić specjalistów od podatków, którzy potrafią im te same
pieniądze zaoszczędzić, bez zakładania konkubinatów.
Ale podoba mi się, że przestałaś się martwić o alimenty, a zaczęłaś o
podatki. Choć z drugiej strony, przymusowe alimentowanie dzieci zrodzonych w
konkubinacie byłoby dobrym zabezpieczeniem przed zawieraniem fikcyjnych
związków dla oszczędności na podatkach (bogaty facet podpisuje "konkubinat",
a tu jeszcze przed upływem roku podatkowego biedna konkubina rodzi dziecko i
wysokie alimenty pożerają więcej niż zabrałby fiskus ;-))))
> A co do narządów - wtedy dojdzie do tego, że od żyjących nie będą
pobierać,
> ale od WSZYSTKICH zmarłych na pewno. Na razie jeszcze trzeba mieć o tego
> albo zgodę podpisaną przez zmarłego za jego życia, albo zgodę jego
rodziny.
I znowu gadasz głupoty.
Zawsze wypowiadasz się o rzeczach, o których nie do końca masz pojęcie? (ale
to pewno kwestia Twojego młodego wieku...)
Magdalena już to naświetliła.
Monika
|