Data: 2009-02-10 00:33:16
Temat: Re: Wybór spośród leków przeciwzapalnych
Od: "Piotr Maksymowicz" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zinek" <u...@o...pl> napisał w wiadomości
news:gmpv8l$nls$1@mx1.internetia.pl...
>
> Użytkownik "Piotr Maksymowicz" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:gmp38p$njg$1@inews.gazeta.pl...
>>
>> Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał w
>> wiadomości news:1ov1zdgaixdtj.dlg@always.coca.cola...
>>> On Sun, 8 Feb 2009 14:18:12 +0100, Pan Łoś wrote:
>>>
>>>> Moje pytanie jest takie: co ma najmniejsze skutki uboczne, czym warto
>>>> zaczynać walkę z chorobą: paracetamol, kwas acetylosalicylowy
>>>> (aspiryna),
>>>> czy może ibuprofen? A może w ogóle jakiś inny lek? Zakładam oczywiście
>>>> wstępne leczenie przy pierwszych objawach, oczywiście jeśli nie pomaga
>>>> po
>>>> 3-4 dniach, to logiczne, że należy iść do lekarza (i liczyć na trochę
>>>> szczęścia, że trafi się do w miarę kompetentnego lekarza).
>>>
>>> Niesteroidowe leki przeciwzapalne NIE LECZĄ infekcji, zatem ani
>>> paracetamol, ani aspiryna, ani inny obuprofen NIE WALCZĄ Z CHOROBĄ.
>>> Zmniejszają jedynie jej objawy (czyli bóle, gorączkę etc). Jeśli
>>> infekcja ma charakter bakteryjny, to zwalczać ją można lekami
>>> mordującymi bakterie. Jeśli wirusowy (a zdecydowana większość infekcji
>>> sezonowych to infekcje wirusowe) - zasadniczo jedyne co można, to
>>> poczekać, aż organizm sam ją zwalczy, wspomagając się tym, co lubimy
>>> (zależnie od światopoglądu - kołderką, ciepłą herbatką, sokiem z malin,
>>> paracetamolem, jogurtem, albo lżeniem koncernów farmaceutycznych i mafii
>>> w białych kitlach ;) ).
>>>
>>> Wszelkie NLPZ dostępne bez recepty stosowane zgodnie z zaleceniami są
>>> względnie bezpieczne, acz różnią się profilem działania. Paracetamol na
>>> przykład działa przeciwbólowo i przeciwgorączkowo, ale nie bardzo
>>> przeciwzapalnie.
>>>
>>> m.
>>> --
>>> Marek Bieniek (mbieniek na epic kropa pl)
>>> Na newsach jestem prywatnie i wyrażam tu swoje prywatne opinie.
>>
>> Tak nawiazując do "leczenia" przeziebień. Przychodzi do mnie pacjentka z
>> dzieckiem. I zaczyna opowiadac jacy to lekarze w Wielkiej Brytanii (gdzie
>> już siedzi od kilku lat sa niedouczeni. na moje pytanie dlaczego,
>> stwierdziła, ze w polsce lekarze potrafia leczyć przeziębienia. Bo w
>> Anglii daja tylko paracetamol i karzą iść do domu i nie zawracać głowy
>> natomiast u nas dają gripexy, syropki, pigułki na wszelki rodzaj kaszlu.
>> To taka luźna dygresja dla tych, którzy dziwia sie, że doktor warczy
>> kiedy matka przychodzi z dzieckiem do lekarza, które już od 3 godzin ma
>> temperature 38C i ciagnie nosem. Sa kraje gdzie taki pacjent nawet nie
>> bedzie obejrzany przez lekarza. A my musimy wysłuchać dziennie 20
>> opowieści z której dziurki leci ten katar.
>
>
> nooo - widze ze podejscie do pacjenta odpowiednie :) tzw. polska norma.
> myslales o medcynie bez pacjenow ? - cos jak sztuka walki bez walki.
> wtedy nikt Ci nie bedzie marudzil .
>
Nie nazwałbym tego co napisałem marudzeniem. Jestem człowiekiem zadowolonym
z tego co robię. Powyższe napisałem, aby pokazać jak to wygląda z drugiej
strony lekarskiego biurka. Ciekawe czy wolałbys "angielska" albo "szwedzką"
normę.
|