Data: 2016-06-30 12:10:29
Temat: Re: Wychodzą - brawo! :-)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu czwartek, 30 czerwca 2016 11:27:50 UTC+2 użytkownik pinokio napisał:
> W dniu 30.06.2016 o 09:13, zażółcony pisze:
> > I dlatego właśnie lubię buddyzm. Buddyzm nie daje mi szansy
> > na tworzenie takich opowieści o Twórcy i jego odpowiedzialności.
> > To oddala od dyskusji o rzeczywistej odpowiedzialności ludzi
> > za to co się wokół nich dzieje oraz o tym, za co odpowiedzialni
> > nie są, ale i tak muszą z tym żyć.
>
> Buddyzm jest dla buddystów taką dogmatyczną religią ze "świętymi
> księgami" zwłaszcza u takich dogmatyków jak Krzewicki.
> A Budda Siakjamuni nie był taki głupi, napisał:
> ------------
> Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas
> obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu
> ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu,
> że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec
> albo kapłan lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie
> wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w
> wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie
> zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do
> tego, co przynosi powodzenie wam i innym.
> -----------
> a tymczasem Buddyści traktują wszystko co powiedział Budda jako święte,
> twierdzą że buddyzm jest lepszy od chrześcijaństwa bo starszy.
> Wierzą w "święte pisma"
Nie jestem dogmatykiem pod względem wiary w świętość, ale jeżeli mamy coś,
co jest spójne i się trzyma kupy, a ponadto potwierdzane jest przez obserwacje
oraz przyczynia się do rozwoju sztuk praktycznych i podstawowych dla cywilizacji
wynalazków, to o ile bardziej sceptycznie należy być nastawionym do historyjek,
które zamiast na macie medytacyjnej w poszukiwaniu świadomości chcą nas umieścić
na kolanach albo zmusić do bezkrytycznego szukania prawdy w jakichś prawnych
szpargałach starszych od tej postaci Dobrego Prawa, jakie promulgował Śakyamuni.
Ja po prostu chcę wychowania ludzi świadomych, silnych, potrafiących wkroczyć
w przestrzeń umysłu i zachować tam odpowiednią stabilność, a nie masowego chowu
zewnątrzsterownych, biernych, wiernych ale miernych zombiaków - których można
alternatywnie określić mianem trzody czy ludzkiego bydełka ze względu na ich
zachowanie. I to się tyczy nie tylko Rzymu, ale tym bardziej niektórych
co radykalniejszych ugrupowań protestanckich. Takie małe zbory w stylu np. grupy
"Niebo" prowadzonej ongiś przez niejakiego Bogdana Kacmajora można określić
śmiało mianem "chrześcijańskiego wudu", acz i nie wiadomo, czy wiekowej tradycji
autentycznego vodoun - religii posiadającej swoje obszerne pisma i arcybogatą
folklorystyczną tradycję ustną - się tym nie obrazi.
Zresztą, co będę wkraczał na poletko chrześcijaństwa, jak sam buddyzm również
przewiduje alternatywne nauki prowizoryczne z przeznaczeniem dla
niedokształconych, chorych i słabych umysłów, jednakże zwraca uwagę na to, że
to są poglądy prowizoryczne z takim, a nie innym przeznaczeniem dla pospólstwa.
Dla samurajów jest zen, a dla daimyo - shingon, ale są też oczywiście kmioty,
kupczyki i eta, dla których są bardziej uproszczone nauki.
|