Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Artur Drzewiecki <d...@p...bez.onet.spamu.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Wymagania/oczekiwania wobec [potencjalnego] partnera w zwi?zku (było:
Cholerna zazdro?ć...).
Date: Wed, 03 Apr 2002 19:31:37 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 52
Message-ID: <e...@4...com>
References: <q...@4...com> <a8ef2h$1nr$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: serwer.biezanow.net
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1017855073 12936 80.48.244.130 (3 Apr 2002 17:31:13 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 3 Apr 2002 17:31:13 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 1.91/32.564
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:131501
Ukryj nagłówki
>W sensie semantycznym źle to klasyfikujesz, bo między miłością a zakochaniem
>nie da się przeprowadzić żadnego rozgraniczenia. Kiedy kończy się zakochanie
>a zaczyna miłość, kiedy miłość się kończy, jakie są kryteria zakochania, czy
>tzw. "ślepa" milość to milośc prawdziwa? itd.... Nie ma różnicy miedzy nimi,
>bo zarówno do milości jak i zakochania partner MUSI spełniać pewne warunki.
>Gdy ich nie spelnia bądź przestaje spełniać - koniec z jednym i drugim!
Nie całkiem tak - zakochanie istotnie stanowi pierwszy etap miłości.
Być może niejasno się wyraziłem.:-)))
W każdym razie chodziło mi o coś innego.
W przypadku miłości rezygnuje się z pewnych wymagań na rzecz drugiej
osoby. W przypadku zakochania (które nie przeszło w miłość) wydaje się,
że tak jest - tyle tylko, że to co z początku nie przeszkadzało (lub
wręcz fascynowało jako odmienność) staje się kłodą, gdy emocje osłabną.
>Takie postawy - wbrew temu, co piszesz, są zwykle głęboko zinternalizowane i
>wcale nie na pokaz. Zaspokajają liczne potrzeby psychiczne cierpietników,
>których nie zaspokoi normalny zwiazek.
Cierpienie na pokaz właśnie - zauważ, że takie osoby lubią pokazywać
wszystkim, jak to one się poświęcają.
>Zarówno w związkach formalnych /małżeństwa/ jak i nieformalnych /wolne
>zwiazki/ - jest dużo "prostytucji" z obu stron. Po co wiązać się i jak można
>kochać kogoś, z kogo nie ma ŻADNYCH korzyści???
Rzeczywiście - niejasno się wyraziłem. :-(
Chodziło mi o związek traktowany instrumentalnie dla zrobienia kariery
chociażby. W historii świetnym przykładem są np. małżeństwa z byłymi
kochankami władców - dopóki ich kochanek panował nie mogły opędzić się
od kandydatów do ręki; a gdy przestawał panować (zwykle umierał) - takie
kochanki przestawały być atrakcyjne.
>Przykład mocno naciągany. To nie Włochy, gdzie po nocy poślubnej wywiesza
>się na balkonie skrwawione prześcieradło :)). A mężczyzna, któremu zależy na
>błonie dziewiczej, to rzeczywiście paranoidalny prymityw. Powinien się
>leczyć u seksuologa, bo normalny związek to nie dla niego. W isocie on nie
>potrafi istnieć w normalnym związku, więc sam go spatologizuje. Co to ma
>wspólnego z milością, na prawdę nie wiem.
Celowo dawałem takie przykłady, żeby pokazać miałkość postawy "Bo tak
wypada".
Wyjaśnię inaczej - każdy człowiek ma określone oczekiwania i wymagania
wobec swego partnera i niezależnie od naszej opinii o nich, należy ten
fakt zaakceptować. Nie można twierdzić, że ten wymóg jest dobry a ten
zły, bo wszystko zasadza się o kontekst - a gdybym podał w swoim
przykładzie "mężczyzna, który nie akceptuje kobiety z dzieckiem" (i
odpowiednio zmodyfikował przykład), to jakbyś się doń odniosła?
Po prostu najohydniejszą rzeczą jest wiązać się z kimś udając, że on nam
odpowiada, podczas gdy jest w rzeczywistości inaczej - albo miej
wymagania i ich nie ukrywaj, albo nie miej ich a nie udawaj, że ich nie
masz, gdy tak nie jest.
--
Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki
Jeśli chcesz wysłać mi list, usuń słowa "bez." i "spamu." z mego adresu w nagłówku.
|