> Tak jak powiedziałam, gdybym szukała pracy ani jedna z tych ofert nie jest
> dla mnie jako osoby niepełnosprawnej i myślę,
> że dla więcej osób niepełnosprawnych również. Tak więc to co przeczytałam
> nie jest ani wymowne ani niczego nie potwierdza.
> Takie dysproporcje możemy spotkać na każdym kroku wśród ogłoszeń dla
> poszukujących pracy i oferujących pracę dla osób, pełnposprawnych również.
>
> Takie jest moje zdanie w tym temacie.
> życzę miłego wieczoru,
>
> --
> do usłyszenia
> Sylwi@

Z innego punktu widzenia.
Jak wiesz Sylwio, prowadzimy "troszkę" dziwna działalność jak na ON.
- Właścicielka - po złamaniu kręgosłupa - chodząca (do pełni zdrowia droga
długa lub jeszcze dłuższa)
- pośrednik z licencją - na wózku

Od dłuższego czasu szukamy osób do pomocy
- młodych, zdrowych do biegania do klienta lub ON ale samodzielnych
- mogą być na wózkach - klienci są przyzwyczajeni i nie robią afrontu,
jeżeli coś wygląda "nie tak" - to my dziękujemy za współprace - mogą iść do
konkurencji - zrobił to tylko jeden klient i .. po 4 miesiącach wrócił
SZUKAMY OSÓB CHĘTNYCH DO PRACY Z KLIENTAMI oraz osoby która poprowadziłaby
biuro, tj. odbierała telefony, wyszukała ofert i umawiała spotkania, po
prostu - koordynowała całą naszą prace w terenie. Gdyby chciała dorobić - w
każdej chwili może poprowadzić klienta.

Czas pracy do uzgodnienia - może być na zmiany, wystarczy uzgodnić godziny.
Aktualnie zmieniamy biuro, będzie dostosowane dla wózkowiczów nie tylko pod
kątem podjazdu, ale także mebli i ciągów komunikacyjnych nawet dla w.
elektrycznego.
Jedyne czego wymagamy - minimum elastyczności, dużo chęci do pracy, pełnej
lojalności (nie mamy zwyczaju zamykać szaf na klucz) uczciwości względem
klienta, dużego optymizmu i poczucia humoru jak się uda i jak się akurat nie
uda. Raz na wozie , raz pod wozem.
I co???
I nic !!!!!
Wiem praca nie jest łatwa (wiem to z autopsji i obolałego siedziska ;-))))-
klient to klient i trzeba Go przyjąć z wszystkimi zaletami i wadami ;-))) i
z uśmiechem!!!!

Do tego czasu robiłyśmy to same) !!!!! Ale w momencie gdy zaczęłyśmy odsyłać
klientów - przyjdź Pan/Pani za 10 dni o godz. XX:YY to dojrzałyśmy do tego
by zatrudnić jeszcze kilku pracowników.

Z kilku osób które chciałyśmy zaprosić do współpracy została nam jedna.....
dość sprawna emerytka fizyczka (!) i to tylko z dobrego serca i chęci
pomocy. Miała prowadzić biuro, przejęła już część naszych obowiązków -
spodobało jej się to.
Są stanowiska pracy dla 7 osób, na 2 zmiany.
Niestety faktycznie płaca zależy od ilości pozytywnie załatwionych
klientów - premia od każdego klienta. Za samo siedzenie w biurze płaca jest
minimalna. Trzeba się wykazać i pokazać chęć do pracy, a resztę się u nas
nauczy.
Aktualnie doszła studentka na staż (obowiązkowy na tych studiach). Pracuje w
godzinach wolnych na uczelni. I już powoli tez się wciąga. Niestety na 3
miesiące, może zostanie ?
I co i dalej nic. Do ciężkiej i uczciwej pracy nie ma zbyt wielu chętnych.
Mamy możliwość zatrudnienia do 7 etatów. Razem osób do pracy mamy na 1.5
etatu. I nie chodzi tu o pieniądze !!!!
Przy odrobinie zaangażowania można spokojnie wyżyć i uzbierać na
w.elektryczny

Tylko... trzeba chcieć. I chyba się odważyć powiedzieć - 3 X S
(samodzielna - samorządna i samofinansująca)
Jestem ciekawa czy w momencie inauguracji nowego biura dalej będziemy my +
emerytka + stażystka.
Czy jeszcze komuś będzie się chciało pracować?

Dalej pracująca ONo
P.S.
Po rozmowach z ludźmi doszłyśmy do wniosku, że łatwiej znaleźć ludzi z ikrę
wolą walki i ... optymizmem wśród prawie emerytów niż wśród młodszych.
I GDZIE TO BEZROBOCIE??????