| « poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2006-10-22 07:27:14
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Uzytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:ehegcs$86i$1@news.onet.pl...
> "Poldek" <r...@i...pl> wrote in message
> news:ehefp7$jl5$03$1@news.t-online.com...
> >
> >> i dobrze. takiego nie warto miec za meza.
> >
> > a wiec wg. ciebie idealny maz powinien byc uleglym burakiem,ktory
> > akceptuje wszelakiego rodzaju zony fanaberie tak ? ( W tym wypadku jawny
> > skok w bok )
>
>
> jesli ktos uwaza to za fanaberie i skok w bok, to jest burakiem do kwadratu.
>
Coraz wyrazniej wychodzi twoja "dojrzalosc", "doroslosc" i "umiejetnosc
dyskutowania" (cudzyslowy sa jak najbardziej uzyte celowo). Odnosze wrazenie, ze
reprezentujesz podobna mentalnosc jak omawiana tu kobieta: rozmnazac sie to cel
waszego istnienia, a kto tego nie rozumie jest burakiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2006-10-22 07:31:21
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ehevqo$n7j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
> Ja wiem, że w tej chwili coraz więcej małżeństw nie jest nastawionych na
> potomstwo... i wolno im, choć to dziwaczne jest całkiem, ale to może jednak
> normalna kobieta była... posiadanie dziecka dla niej było ważniejsze od
> fanaberii męża, bo wychodzi na to, że raz chciał, raz nie... labilny
> emocjonalnie dupek. Zdania nie zmieniam, niezależnie od tego, jak oceniam
> kobietę.
Ta kobieta nie chciała MIEĆ dziecka, ale URODZIĆ dziecko. Reprezentuje ona ten
typ kobiet, które nie uważają się za kobiety, jeżeli nie są w stanie urodzić
dziecka. To takie chodzące obudowy dla macicy. Mnie natomiast zawsze uczono, że
kobieta to coś więcej. Jak widać tamtej pani tego nie uczono.
A małżeństwo wcale nie musi być nastawione na posiadanie potomstwa i mimo to
może być małżeństwem całkiem udanym.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2006-10-22 07:37:13
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ehf05s$6oi$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
> news:ehe89a$d64$1@news.interia.pl...
>
> > A ta kultura wymaga np. respektowania decyzji współmałżonka w
> > najistotniejszych
> > przynajmniej kwestiach.
>
> Toż właśnie cały czas o tym mówię. Nie respektował jej decyzji i wycofał się
> w połowie drogi. Nie cierpię przerywanych stosunków... zachował się jak
> ktoś, kto pokazał, że może... i poszedł spać. I jeszcze powinna mu być
> wdzięczna, że w ogóle chciał... nazwałbym to cięższem słowem, ale
> śmiertelnie poobrażam wszystkich broniących jego stanowiska...
Po pierwsze - on od początku był przeciwny wykorzystaniu w in vitro cudzej
spermy, więc nie ma tu mowy o wycofywaniu się w połowie drogi.
Po drugie - on nie neguje jej prawa do decyzji, jaką podjęła, a jedynie nie chce
ponosić konsekwencji jej decyzji. To małżeństwo - jeszcze przed udanym
zapłodnieniem - było w stanie rozpadu. Tymczasem żona (już niedługo była) owego
pana traktuje wszystkich instrumentalnie: najpierw potrzebowała spermy, żeby
zajść w ciążę. Jak mąż nie mógł jej tego zapewnić - znalazła sobie (wbrew jego
woli) inną. A teraz - mimo iż bezczelnie zlekceważyła jego decyzję - chce, by to
on był sponsorem jej zabaweczki.
Biorąc pod uwagę, że to małżeństwo i tak już nie istnieje, niech każdy sam
ponosi konsekwencje własnych decyzji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2006-10-22 07:38:06
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ehf02m$ntk$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
> news:ehe8bo$d70$1@news.interia.pl...
>
> > Coraz ciekawsze to twoje małżeństwo... Ja jednak chyba jestem
> > tradycjonalistą i
> > mam pewien szacunek dla wierności i zaufania.
>
> Ja dla zaufania, dlatego wierność musi iść sobie do kubła...
Więc uważasz, że twoja żona powinna ci ufać, a ty nie musisz być jej wierny?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2006-10-22 08:30:05
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
news:ehf6la$fse$1@news.interia.pl...
> Ta kobieta nie chciała MIEĆ dziecka, ale URODZIĆ dziecko. Reprezentuje ona
> ten
> typ kobiet, które nie uważają się za kobiety, jeżeli nie są w stanie
> urodzić
> dziecka. To takie chodzące obudowy dla macicy. Mnie natomiast zawsze
> uczono, że
> kobieta to coś więcej. Jak widać tamtej pani tego nie uczono.
Uczono, uczono. Mieć dziecko to inne doznania, a urodzić dziecko i je mieć,
to inne doznania. Nigdy nie poczuję tej różnicy, ale są kobiety, które
twierdzą, że jest kolosalna... i nie są obudowami dla macicy...
> A małżeństwo wcale nie musi być nastawione na posiadanie potomstwa i mimo
> to
> może być małżeństwem całkiem udanym.
Owszem, jesli oboje tego chcą...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2006-10-22 08:39:34
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
news:ehf70b$g9s$1@news.interia.pl...
> Po pierwsze - on od początku był przeciwny wykorzystaniu w in vitro cudzej
> spermy, więc nie ma tu mowy o wycofywaniu się w połowie drogi.
Czyli zachował się nie jak mąż chcący dobra kobiety i całego związku, tylko
jak samiec, który ma mieć, swoje, tylko jego, ja, ja, ja i jeszcze raz ja...
on własnie chciał mieć dziecko, a nie je wychowywać, tylko je mieć. Postawa
skrajnie nienaturalna dla mnie, ale wielu mężczyzn ma tu obstrukcję mózgu,
więc jestem w stanie to zrozumieć... to jest cofnięcie się w pół drogi. Ja
wolę jechac pociągiem dalej, niż wysiąść na stacji 'moja własność'...
> Po drugie - on nie neguje jej prawa do decyzji, jaką podjęła, a jedynie
> nie chce
> ponosić konsekwencji jej decyzji. To małżeństwo - jeszcze przed udanym
> zapłodnieniem - było w stanie rozpadu. Tymczasem żona (już niedługo była)
> owego
> pana traktuje wszystkich instrumentalnie: najpierw potrzebowała spermy,
> żeby
> zajść w ciążę. Jak mąż nie mógł jej tego zapewnić - znalazła sobie (wbrew
> jego
> woli) inną. A teraz - mimo iż bezczelnie zlekceważyła jego decyzję - chce,
> by to
> on był sponsorem jej zabaweczki.
Znów się mylisz. Dla niej dziecko to nie zabawka, a skoro się zatrzymał,
niechajże teraz płaci albo się z tego wywija... chociaż, skoro i tak
małżeństwo już było w stanie rozpadu, nie wiem, po co się starali jeszcze
mieć dziecko... chyba, że nie było w stanie takiego znów rozpadu i artykuł
antycypuje troszeczkę...
> Biorąc pod uwagę, że to małżeństwo i tak już nie istnieje, niech każdy sam
> ponosi konsekwencje własnych decyzji.
I tu pojawia się problem... które konsekwencje kto ma ponosić ;o)
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2006-10-22 08:39:44
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ehec76$30n$1@news.onet.pl...
>> Ja odrozniam swiadomosc decyzji od oszustwa.
>
>
> o tym nie dyskutuje, ja dyskutuje o tym, ze facet nie chcial dziecka
> ze sperma anonimowego dawcy.
Twoja chec wygrania sporu powoduje, ze nia ma sensu dyskutowac. Powiem
jedynie, ze Twoje stanowisko stanowi tez usprawidliwienie dla zgwalcenia
kazdej kobiety, ktora chce miec dziecko lub chce adoptowac dziecko - no bo
chce miec dziecko, a jej egoistyczna postawa jest malo wazna. Gratulacje -
ja takich usprawiedliwien nie uznaje.
>>> kobieta nie puscila sie za stodola.....
>>
>> Puscila sie za stodola XXI wieku.
>
> debilizmem jest to co piszesz.
Przykro mi, ze mnie nie rozumiesz.
> sorki, ale jednak z takimi argumentami to nie bede dyskutowala. nie tez
> poziom.
Tutaj tez mi przykro, bo ja nie rozumiem, zwlaszcza rownowaznika zdania.
Pozdrawiam
Kri Z
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2006-10-22 08:50:35
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
news:ehf71v$gf2$1@news.interia.pl...
> Więc uważasz, że twoja żona powinna ci ufać, a ty nie musisz być jej
> wierny?
Jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Ludzie dobierają się na różnych
zasadach. My dobraliśmy się tak, że sobie ufamy. Zaufanie zaś polega na tym,
że możemy - jeśli chcemy - robić co chcemy, bo jedno wie o drugim, że jeśli
tamto coś robi, to robi po to, by wszystkim było lepiej i nikogo nie
krzywdzi. Co prawda nie chadzamy na lewo i prawo pieprzyć się na boki
każdego wieczora, ale możemy to robić właśnie dlatego, że sobie ufamy.
Wyeliminowaliśmy po wielu latach ze związku owo 'moje', bo dla obojga
postawa taka jest wstrętna po prostu... i zaufanie nie polega na wiedzy,
choć mówimy sobie wiele z tego, co robimy w życiu, tylko na postawie
akceptacji własnych zachowań. Jeśli ja lub ona coś robi, to wiemy nawzajem,
że czemuś to służy, nawet jeśli nie jesteśmy przekonani - bronimy jednak
nawzajem własnych stanowisk, czasem ich nie rozumiejąc. Bo to jest właśnie
zaufanie. To, które poszerza świat, nie zaś go ogranicza.
Co raz na grupach słyszę o jakichś maniakach oglądających sobie nawzajem
swoje telefony, listy, torebki, archiwa gg, wstrząsanych widokiem swoich
kobiet lub facetów całujących koleżanki, zrozpaczonych zdradą, co wyszła na
jaw (a co mieli sobie mówić i wywlekać na wierzch, jak wiedzieli, że reakcja
będzie niepożądana)... jestem tym za każdym razem już zniesmaczony i
znużony... w życiu nie przyszło mi do głowy zaglądać do żoninego notesu albo
przeglądać portfel, chociaż mogę, i ona też, tylko po co... jak wracamy do
domu, zawsze opowiadamy się o której... nie dlatego, że przewidujemy zdradę,
nakrycie w łóżku i inne pierdoły... tylko szanujemy nawzajem swoją
prywatność... i w tym związku, mimo, że wchodzi już w trzynasty rok, były
tylko trzy sprzeczki o mało ważne sprawy i jedna kłótnia o pryncypia na
samym początku niemal... a dbamy o siebie dobrze i kochamy się nadal...
... tu nikt nikomu nic nie powinien, zaufaniem się obdarza... a nie na nie
zasługuje... takie zaufanie o wiele trudniej stracić niż takie, w którym się
ciągle ma w podświadomości 'wierność', 'moje zabawki' etc...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2006-10-22 09:13:25
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasieniabazyli4 napisał(a):
>
> Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
> news:ehf71v$gf2$1@news.interia.pl...
>
>
>
>> Więc uważasz, że twoja żona powinna ci ufać, a ty nie musisz być jej
>> wierny?
>
> Jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Ludzie dobierają się na różnych
> zasadach. My dobraliśmy się tak, że sobie ufamy. Zaufanie zaś polega na
> tym, że możemy - jeśli chcemy - robić co chcemy, bo jedno wie o drugim,
> że jeśli tamto coś robi, to robi po to, by wszystkim było lepiej i
> nikogo nie krzywdzi. Co prawda nie chadzamy na lewo i prawo pieprzyć się
> na boki każdego wieczora, ale możemy to robić właśnie dlatego, że sobie
> ufamy. Wyeliminowaliśmy po wielu latach ze związku owo 'moje', bo dla
> obojga postawa taka jest wstrętna po prostu... i zaufanie nie polega na
> wiedzy, choć mówimy sobie wiele z tego, co robimy w życiu, tylko na
> postawie akceptacji własnych zachowań. Jeśli ja lub ona coś robi, to
> wiemy nawzajem, że czemuś to służy, nawet jeśli nie jesteśmy przekonani
> - bronimy jednak nawzajem własnych stanowisk, czasem ich nie rozumiejąc.
> Bo to jest właśnie zaufanie. To, które poszerza świat, nie zaś go
> ogranicza.
>
> Co raz na grupach słyszę o jakichś maniakach oglądających sobie nawzajem
> swoje telefony, listy, torebki, archiwa gg, wstrząsanych widokiem swoich
> kobiet lub facetów całujących koleżanki, zrozpaczonych zdradą, co wyszła
> na jaw (a co mieli sobie mówić i wywlekać na wierzch, jak wiedzieli, że
> reakcja będzie niepożądana)... jestem tym za każdym razem już
> zniesmaczony i znużony... w życiu nie przyszło mi do głowy zaglądać do
> żoninego notesu albo przeglądać portfel, chociaż mogę, i ona też, tylko
> po co... jak wracamy do domu, zawsze opowiadamy się o której... nie
> dlatego, że przewidujemy zdradę, nakrycie w łóżku i inne pierdoły...
> tylko szanujemy nawzajem swoją prywatność... i w tym związku, mimo, że
> wchodzi już w trzynasty rok, były tylko trzy sprzeczki o mało ważne
> sprawy i jedna kłótnia o pryncypia na samym początku niemal... a dbamy o
> siebie dobrze i kochamy się nadal...
>
> ... tu nikt nikomu nic nie powinien, zaufaniem się obdarza... a nie na
> nie zasługuje... takie zaufanie o wiele trudniej stracić niż takie, w
> którym się ciągle ma w podświadomości 'wierność', 'moje zabawki' etc...
>
> Pzdr
> Paweł
>
>
dla mnie to układ partnerski (bardzo otwarty), a nie małżeństwo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2006-10-22 09:54:56
Temat: Re: Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Użytkownik "Klara Bemol" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ehfcnl$ikm$1@news.wp.pl...
bazyli4 napisał(a):
> dla mnie to układ partnerski (bardzo otwarty), a nie małżeństwo
To mamy nawet inne rozumienie układu partnerskiego :o)
Bo to dla mnie jest układ dosyć ścisły i mało otwarty, jak dla mnie...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |