Data: 2001-11-14 22:21:25
Temat: Re: Wzywanie pomocy przez głuchoniemych
Od: "Jakub Janiak" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tomasz Malinowski napisał(a) w wiadomości: <9srv3d$dlj$1@news.tpi.pl>...
> Otóż w dobie faksów i smsów osoby głuchonieme nie mają w Polsce możliwości
skutecznego wezwania pomocy w sytuacji jakiegoś zagrożenia.
Witam
To kopia mojego listu z pl.misc.ratownictwo. Tomek chciał żebym to skopiował
to i kopiuję.
Problem jest trochę szerszy niż się nam wydaje. Kłopoty ze słuchem lub mową
(głusi, jąkający się, osoby z dużą wadą wymowy) to "kalectwo utajone". Osoby
z taką ukrytą wadą są jakby pomijane. Ich nie widać. Nie ZAUWAŻA się ich. Bo
co to za problem obsłużyć głuchego w sklepie (ekspedientka: "przecież mówię
głośno" - autentyk!). Więc co dopiero mówić o wzywaniu pomocy.
Zagadnienie przystosowania środowiska osób "normalnych" dla potrzeb tych,
których nazywamy upośledzonymi wymaga olbrzymiej wyobraźni i pomyślunku.
Niestety, im wyraźniej widoczne upośledzenie (trudniejsze do zignorowania)
tym bardziej skupiona uwaga. Tę konkurencję wygrywają wózki inwalidzkie.
Dla przykładu: wszyscy widzą, że osoby na wózkach mają problemy z
krawężnikami (dotyczy to też matek z wózkami dziecięcymi ale ja nie o tym; i
nie, żebym winił za to "wózkaży") więc ten krawężnik się obniża. Na całej
długości! I pięknie, problem znika! Miasto przystosowano dla potrzeb osób
niepełnosprawnych!!!
No to wyobraźmy sobie osobę niewidomą. Taki człowiek z laską... tak... idzie
i wyczuwa krawężniki coby na jezdnię nie wejść.............t
Nie wspominam o zbyt śliskich pochylniach, za wąskich windach (czy wręcz
trzech stopniach do windy dla wózków), które pięknie wyglądają i
opromieniają nasze imię a nie służą niczemu (bo się komuś nie chciało
zapytać "wózkarza" co na ten temat ma do powiedzenia).
Tak więc smutna konkluzja: póki nie zobaczymy wszystkich "innych" ludzi i
nie zapytamy ich co im sprawia trudność w życiu w NASZYM (przecież nas jest
WIĘCEJ) świecie możemy tylko na chybił trafił z wspomożeniem fantazji
przystosowywać dla nich ten NASZ świat.
postrawiam
i coby NASZ stał się światem WSZYSTKICH
wszystkim życzę
Kuba
PS. Co do numerów alarmowych (zwłaszcza 112) to przechodzimy właśnie na
krajowy system powiadamiania. Spowodowało to mały bałagan (np. dzwoniąc w
Warszawie pod 112 łączy cię z Chrubieszowem). Poza tym część dyspozytorów
nie do końca jest przeszkolona co powoduje zwiększenie zamętu.
PS. 2 Niestety nie mam pomysłu na sysytem alarmowy dla głuchych.
Pagero-komórki może są niezłe ale to kosztowne i niezbyt widowiskowe (bo ile
razy dzwonimy po pomoc?) więc nie przynosi takiego prestiżu jak jednoczesna
wymiana połowy krawężników w stolicy. Z drugiej strony jakiś pomysł jest
potrzebny by skończyć z zapominaniem o osobach "nie"pełnosprawnych.
Pamiętam jeszcze jak bawiliśmy się z głuchymi w lesie po zmroku... Tak -
jakiś system by się przydał...
|