Data: 2002-07-04 15:02:35
Temat: Re: ZAŁAMANIA
Od: "Luc Nawrocki" <l...@k...lm.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.
> Po pierwsze - nie ma ludzi niezastąpionych.
> Po drugie - kiedy jesteś poza domem, to przecież on (dom) jakoś
funkcjonuje.
> Po trzecie - rozumiem że długotrwałe przebywanie z osobą
> typu Twojego ojca może skutkować aktami agresji lub autoagrsji - to
zupełnie
> normalna reakcja, ale.. tylko jako człowiek wyleczony z tego typu reakcji.
> które Cię przerastają, możesz pomóc rodzinie.
> Czasmi trzeba odejść by móc wrócić.
> W którymś z Twoich postów wyczytałam, że ta Gra z ojcem daje Ci napęd,
> ale widzisz też, że zaczynasz nawykowo reagować tak samo w różnych
> sytuacjach i to właśnie przemawia za tym, że powinieneś oddalić się na
> bezpieczną odległość, postarać się stanąć na nogi, wygasić to sprzężenie
> zwrotne w sobie, by już na spokojnie spróbować wracać do domu.
> Nie od rzeczy byłaby chyba pomoc lekarza i psychoterapeuty.
> Nie czekaj aż ta autodestrukcja Cię pochłonie. Ukarzesz ojca ?
> Ale ukarzesz też matkę i siostrę.. pomyślałeś o tym ?
> Co Ci wtedy przyjdzie z Twojego tworzenia ?
> Zrobią sobie ołtarzyk domowy z Twoich prac ?
>
> Pozdrawiam
> Eva
nawet gdybym zdecydował się opuścić dom, byłoby to nie możliwe, bowiem
ojciec mój musi mieć wszystko pod kontrolą. kiedyś pamiętam sytuację, kiedy
kazał mi dzwonić do domu za każdym razem gdy opuszczam akademik.
myślę, że może wyolbrzymiam moją rolę w stosunkach rodzinnych w moim domu,
ale dzięki takiemu podejściu, czuję, że jestem potrzebny, że komuś mogę
pomóc. to pozwala mi dowartościować się przed samym sobą.
powiem ci szczerze, że naprawdę wielką satysfakcję sprawiłoby mi, gdybym
umarł. tak, ukarał bym ojca, pokazał mu, że nie może mnie kontrolować, bo
to, czy ja żyję zależy ode mnie; to ja w każdej chwili mogę podciąć sobie
żyłę. nigdy go nie szantażowałem, ale gdy mam zapaść nerwową, to jak bóg mi
świadkiem, oddał bym wszystko, by paść przed nim martwy....
pzdr.
Łu.
|