Data: 2005-03-05 12:05:48
Temat: Re: Zależności - narodziny a pózniejszy rozwój
Od: "Doker" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
ja jak bylem na starych zly to im zawsze mowilem ze sam sie nie prosilem na
swiat.
jesli juz ma byc na kogos zly to niech bedzie na tego kto zyje. W sumie to
pierwszy krok zeby zdjac z siebie wine.
No ale dochodzimy wtedy do pytania o sens zycia bo jesli to nie nasz wybor
ze zyjemy to po co zyjemy?
Chyba nie ma innej drogi jak po prostu polubic zycie. Niektorym moga byc w
tym potrzebne leki (psychiatria) bo sa w depresji z powodu przekonania o
swojej winie.
W sumie nie uniknie sie psychologa bo to dluga droga - jesli ktos sobie
dlugo wmawial ze jest do niczego, szczegolnie w dziecinstwie to jak to sie
czasem mowi "zostal zgwalcony przez uszy" :) i treba czasu zeby mu to wybic
z glupiej zakompleksionej glowki, no nie?
Sprawa, co jest bardoz czeste, polega na zaakceptowaniu siebie i byciu
akceptowanym przez innych....
tak mi sie wydaje.
Pozdrawiam,
Doker
|