| « poprzedni wątek | następny wątek » |
331. Data: 2008-06-11 16:54:02
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?xcichy pisze:
> siedemnastoletnia dziewczyna po
>> obejrzeniu Niemego krzyku byla przerazona i przekonana, ze na tym to
>> polega, na mordowaniu dzieci, ktore sie przed tym uciekaja
>
>
> A jak wiadomo to polega na mordowaniu nerki.
zgadza sie xc, nerka tez ucieka przed skalpelem, ale filmowanie tego nie
jest juz takie propagandowe, o rany, jaki ty jestes przewidywalny :)
--
Take Up Thy Stethoscope And Walk
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
332. Data: 2008-06-11 17:06:17
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:48500307$1@news.home.net.pl...
>
> Idąc tym tropem rozumowania RM i podobni sa potrzebni jako przeciwwaga
> dla tych,... ;)
Tylko nie myl antyklerykalizmu rozumianego jako obrona neutralności
światopoglądowej z wojującym ateizmem - to drugie to też rodzaj
religijnego fanatyzmu.
> Imo wszelkie radykalizmy sa niezdrowe.
>
Z tym nie sposób się nie zgodzić. :)
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
333. Data: 2008-06-11 17:19:48
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Użytkownik "Piotr" <
>
> Tylko nie myl antyklerykalizmu rozumianego jako obrona neutralności
> światopoglądowej z wojującym ateizmem - to drugie to też rodzaj
> religijnego fanatyzmu.
>
Mam wrażenie, że Twój przedmówca taki właśnie rodzaj antyklerykalizmu miał
na myśli. Efekt wizyty zapaleńców z psreligia, zbyt wielu normalnych tam nie
uświadczysz. :D
EwaSzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
334. Data: 2008-06-12 11:11:25
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?In article <484fd410$1@news.home.net.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <
> >> > Nie wiem ja teraz, ale za moich czasów o tym, że wojna jest siłową
> >> > kontynuacją polityki, to uczyli na studiach i wcześniej też.
> > ^^^^^^^^^^^^^
> >> >
> >> A świadomość publiczną tworzą studia i przemyślenia polityków-filozofów?
> >
> > Podkreśliłem.
>
> Chyba Cię zatem nie rozumiem. Mam jakieś domysły, ale równie dobrze skończe
> dyskutując nie z Tobą a ze swoimi domysłami. :)
> Spróbuj jeszcze raz, prostszymi zdaniami.
>
Cóż, ja się próbuję domyślać, co rozumiesz przez "świadomość publiczną",
to Ty też możesz :)
Chodziło mi o to, że o siłowej kontynuacji uczyli (nie wiem, czy jeszcze
uczą) i na studiach, i wcześniej, na lekcjach przysposobienia obronnego.
A nie uważam, że ze szkolnych nauk nic nie zostaje ;P
Przy okazji: proponuję ustalić, czy jako "świadomość publiczną" bierzemy
to, do czego ludzie się przyznają, czy to, co praktykują. Mnie wszystko
jedno, byle było jednakowo dla wojny i aborcji. Wybieraj :)
> > Mógłbym jeszcze przywołać tutejszą (a może to jeszcze na
> > psd było?) dyskusję na temat misji pokojowej/wojny w Iraku.
> >
> Za względu na złe skojarzenia związane ze słowem 'wojna' nasze wojska jeżdżą
> na 'misje pokojowe/stabilizacyjne'. No dobra, nie tylko z powodu skojarzeń,
> jest jeszcze aspekt prawny, ale negatywne konotacje wojny tez mają tu swoje
> znaczenie. Ludzie źle reagują na to słowo, bardzo jednoznacznie źle.
>
Wcależebonie. Ludzie reagują różnie. Najgorzej ci najstarsi, co mają
życiowe skojarzenia. I to też nie zawsze - znam osobę, która mile
wspomina roboty u bauera. Śmiem twierdzić, że uśrednione podejście
będzie gdzieś w pobliżu "wojna jest zła, ale czasami konieczna". U
wojskowych bez słów nr 3 i 4.
Jeśli zaś jeszcze dołożysz wskazanie odpowiednio dalekiego miejsca -
typu "wojna o Falklandy" - to rekacja będzie zwykle obojętna.
Twierdzisz, że u Ciebie nie? O ilu wojnach obecnie się toczących wiesz,
bez guglania?
A misje są dlatego, żeby nie było demonstracji antywojennych :)
> > Zamień "wojna" na "aborcja" i "negocjacje" na "antykoncepcję". Wyjdzie
> > równie oczywista oczywistość, tak samo nic nie mówiąca na temat poziomu
> > akceptowalności.
> >
> Fakt. :)
> Bez wyboru zatem. W dyskusjach, które się toczyły w sprawie interwencji w
> Iraku/Afganistanie jakoś nie padały słowa o naturalnym prawie narodu do
> wojny.
A czemu miałyby padać? Przecież prawo do wojny odbiera się tylko tym,
którzy nie mają tyle siły, żeby na teretorium wroga wysłać umundurowane
wojska. Wojna to jest ewentualnie w Iraku, w USA są ataki terrorystów.
> Uzasadnieniem dla naszej obecności w Iraku i samej wojny pomiędzy USA
> a I. była za to agresja na Kuwejt i militarne plany Saddama (nieistotne na
> ile prawdziwe). Ludzie nie akceptują wojen i wywołujących je tak bardzo, że,
> paradoksalnie, godzą się na wojnę właśnie dla powstrzymania agresora.
Ludzie albo mają to gdzieś, albo potrzebują czegoś, co pozwoli im się
oszukiwać. "Jestem humanistą, kocham pokój, ale Saddama było trzeba
powstrzymać". Naprawdę wierzysz w to, że większość ludzi nie wie, o co
tutaj naprawdę chodzi?
> Że 'aborcja jest prawem kobiety' pewnie słyszałeś.
>
A owszem. Tyle że w tej formie to wyłącznie od tzw. obrońców życia.
> Mój brzuch, moja
> decyzja - ta postawa jest akceptowalna,
Dziwi Cię to? Ludzie zwykle nie lubią, jak ktoś chce decydować za nich -
zwłaszcza jeśli nie dostają nic w zamian, a mają ponosić kosekwencje.
> przynajmniej przez zwolenników
> aborcji.
Nie akceptują jej chyba wyłącznie mordercy ciężarnych kobiet (a co, ja
też słyszałem o erystyce).
> Postawy wobec wojny i aborcji nie są nawet podobne.
>
Jeśli w jednym przypadku bierzesz to, co ludzie mówią, a w drugim to, co
robią, to rzeczywiście nie są.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
335. Data: 2008-06-12 14:42:38
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Użytkownik "Piotr" <a...@a...mil.pl> napisał w
wiadomości news:g2ova3$1o5b$1@news2.ipartners.pl...
> A to jest jakiś obowiązek sympatii dla kleru? Antyklerykalizm jest
> potrzebny, jako przeciwwaga dla niektórych ekspansywnych, skrajnie
> katolickich środowisk (Radio Maryja i podobni), którym marzy się państwo
> wyznaniowe i "nawracanie" nawet tych którzy ich religię mają głęboko w
> hmm.. poważaniu.
Skad to wiesz? O tym nawracaniu na siłę i państwie wyznaniowym?
xc
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
336. Data: 2008-06-12 14:43:48
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Użytkownik "Piotr" <a...@a...mil.pl> napisał w
wiadomości news:g2p0md$1ous$1@news2.ipartners.pl...
>> Imo wszelkie radykalizmy sa niezdrowe.
>>
> Z tym nie sposób się nie zgodzić. :)
Nawet radykalne zmniejszanie podatków:->
xc
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
337. Data: 2008-06-12 18:12:41
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?Użytkownik "xcichy" <x...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:g2rcn4$b69$1@news.onet.pl...
>
> Nawet radykalne zmniejszanie podatków:->
>
Takie rzeczy to tylko w Erze ;-) Władze radykalnie zmniejszające podatki w
polskiej przyrodzie nie występują ;-)
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
338. Data: 2008-06-13 10:00:54
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Użytkownik "Jarek Spirydowicz"
> Cóż, ja się próbuję domyślać, co rozumiesz przez "świadomość publiczną",
> to Ty też możesz :)
Wystarczy zapytać, nie będzie wątplliwości. :)
> Chodziło mi o to, że o siłowej kontynuacji uczyli (nie wiem, czy jeszcze
> uczą) i na studiach, i wcześniej, na lekcjach przysposobienia obronnego.
> A nie uważam, że ze szkolnych nauk nic nie zostaje ;P
>
Z nauk zostaje wiedza a ja mówię o przekonaniach. Siłowa kontynuacja jest
faktem, opisem rzeczywistości, nie wartościuje. Przekonania mogą ale wcale
nie musza się opierać na faktach.
I kwestia druga - PO, studia, to rozważania akademickie. Nie uwzględniają
wujka Stasia, co do końca życia będzie robił pod siebie i małej Marcysi,
która zmarła na jakieś proste świństwo z braku dostępnych leków.
Zdecydowanie bliższa jestem spojrzeniu na wojne od strony indywidualnych
strat, jakie byc może będę musiała ponieść, niż rozważaniom z poziomu
wielkiej polityki. Koszula bliższa ciału jest chyba stanowiskiem
uniwersalnym, więc zakładam, że u innych jest podobnie.
> Przy okazji: proponuję ustalić, czy jako "świadomość publiczną" bierzemy
> to, do czego ludzie się przyznają, czy to, co praktykują. Mnie wszystko
> jedno, byle było jednakowo dla wojny i aborcji. Wybieraj :)
>
To w sumie bez znaczenia. W obu wypadkach deklaracje różnią się od praktyki.
>> Ludzie źle reagują na to słowo, bardzo jednoznacznie źle.
>>
> Wcależebonie. Ludzie reagują różnie. Najgorzej ci najstarsi, co mają
> życiowe skojarzenia. I to też nie zawsze - znam osobę, która mile
> wspomina roboty u bauera. Śmiem twierdzić, że uśrednione podejście
> będzie gdzieś w pobliżu "wojna jest zła, ale czasami konieczna". U
> wojskowych bez słów nr 3 i 4.
Tylkio dlaczego na demonstracjach wojennych widze głównie młodzież? ;)
Zgadza się, wiek jest znaczącym czynnikiem. No, może nie tyle wiek, co tzw.
stabilizacja życiowa, która przejawia się głównie posiadaniem czegoś, co
chcemy zachować (rodzina, dzieci, dobra materialne), ale związek z wiekiem
jest niewątpliwy a opór przeciw wojnie w tej grupie najsilniejszy.
> Jeśli zaś jeszcze dołożysz wskazanie odpowiednio dalekiego miejsca -
> typu "wojna o Falklandy" - to rekacja będzie zwykle obojętna.
> Twierdzisz, że u Ciebie nie? O ilu wojnach obecnie się toczących wiesz,
> bez guglania?
W pewnej odległości od siedliska zdarzenia nabierają wymiaru mitycznego,
wydają się oderwane od rzeczywistości w jakiej żyjemy. Jak film falbularny,
zreszta nośnik jest ten sam. Szklane okienko.
Ja zestawiam postawę wobec wojny dotyczącej nas osobiście, co jest o tyle
trudne, że już tylko najstarsi pamiętają taką (zostawmy nieliczna grupę
rodzin 'misjonarzy pokoju'), z postawą wobec aborcji, która z kolei jest na
wyciągnięcie ręki i potencjalnie problem niechcianej ciąży może dotyczyć
każdego z nas. Może stąd odnosisz wrażenie, ze zbyt ostro rysuję nastroje
antywojenne.
>> Bez wyboru zatem. W dyskusjach, które się toczyły w sprawie interwencji w
>> Iraku/Afganistanie jakoś nie padały słowa o naturalnym prawie narodu do
>> wojny.
>
> A czemu miałyby padać? Przecież prawo do wojny odbiera się tylko tym,
> którzy nie mają tyle siły, żeby na teretorium wroga wysłać umundurowane
> wojska. Wojna to jest ewentualnie w Iraku, w USA są ataki terrorystów.
>
Realnie. Działaniami się odbiera. Nie pisze o decyzjach politycznych, tylko
nastawieniu ludzi.
Potrzeba nielichej dawki propagandy, strachu, emocji, żeby przełamać
instynktowną wręcz niechęć do wojny.
Jest jeszcze grupa myślących testosteronem, wojenka, bitka z policją czy
skoki na główkę do płytkiej wody, za jedno im, byle upuścić pary. Mija z
wiekiem na szczęście.
>> Uzasadnieniem dla naszej obecności w Iraku i samej wojny pomiędzy USA
>> a I. była za to agresja na Kuwejt i militarne plany Saddama (nieistotne
>> na
>> ile prawdziwe). Ludzie nie akceptują wojen i wywołujących je tak bardzo,
>> że,
>> paradoksalnie, godzą się na wojnę właśnie dla powstrzymania agresora.
>
> Ludzie albo mają to gdzieś, albo potrzebują czegoś, co pozwoli im się
> oszukiwać. "Jestem humanistą, kocham pokój, ale Saddama było trzeba
> powstrzymać". Naprawdę wierzysz w to, że większość ludzi nie wie, o co
> tutaj naprawdę chodzi?
>
Skoro potrzebują czegoś do samooszukania, właśnie potwierdzasz ich niechęć
do wojny jako takiej. Nawet dalekiej.
>> Że 'aborcja jest prawem kobiety' pewnie słyszałeś.
>>
> A owszem. Tyle że w tej formie to wyłącznie od tzw. obrońców życia.
>
Tak określasz Jarugę Nowacką i Środę?
>> Mój brzuch, moja
>> decyzja - ta postawa jest akceptowalna,
> Nie akceptują jej chyba wyłącznie mordercy ciężarnych kobiet (a co, ja
> też słyszałem o erystyce).
>
(wykasowałam fragment, nie z nim chcę dyskutować)
O erystyce słyszałam, ale nie wydaje mi się, żeby tu wystąpiła. Zestawiłam
uznanie, że kobiata może dowolnie usunąć ciążę (pogląd popularny) ze
zdaniem, że naród może dowolnie wszczynać woję (pogląd niepopularny). Nie
szukam flejma o mordercach ciężarnych vs. mordercy nienarodzonych.
>> Postawy wobec wojny i aborcji nie są nawet podobne.
>>
> Jeśli w jednym przypadku bierzesz to, co ludzie mówią, a w drugim to, co
> robią, to rzeczywiście nie są.
>
Różnią się i w deklaracjach - dużo masz otwartych zwolenników wojny, nawet
dalekiej od domu? Są ewentualnie zwolennicy misji. Pokojowych.
I w działaniach.
EwaSzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
339. Data: 2008-06-16 10:27:22
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?In article <48524557$1@news.home.net.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz"
> > Chodziło mi o to, że o siłowej kontynuacji uczyli (nie wiem, czy jeszcze
> > uczą) i na studiach, i wcześniej, na lekcjach przysposobienia obronnego.
> > A nie uważam, że ze szkolnych nauk nic nie zostaje ;P
> >
> Z nauk zostaje wiedza a ja mówię o przekonaniach. Siłowa kontynuacja jest
> faktem, opisem rzeczywistości, nie wartościuje. Przekonania mogą ale wcale
> nie musza się opierać na faktach.
>
Uhm. Coś tam zostaje. U jednych więcej, u innych mniej, u niektórych
nic. Tak czy inaczej wnioskowi "ludzie są przeciw wojnie" właśnie
podparcia w faktach brakuje.
> I kwestia druga - PO, studia, to rozważania akademickie. Nie uwzględniają
> wujka Stasia, co do końca życia będzie robił pod siebie i małej Marcysi,
> która zmarła na jakieś proste świństwo z braku dostępnych leków.
> Zdecydowanie bliższa jestem spojrzeniu na wojne od strony indywidualnych
> strat, jakie byc może będę musiała ponieść, niż rozważaniom z poziomu
> wielkiej polityki. Koszula bliższa ciału jest chyba stanowiskiem
> uniwersalnym, więc zakładam, że u innych jest podobnie.
>
Ty niepoprawna optymistka jesteś. Uważasz, że przeciętny Kowalski jest
bardziej przewidujący miż Schmidt i bierze pod uwagę, że ta słuszna
wojna, na którą idą nasi chłopcy, może przyjść z jakąś bombą do jego
sypialni...
> > Przy okazji: proponuję ustalić, czy jako "świadomość publiczną" bierzemy
> > to, do czego ludzie się przyznają, czy to, co praktykują. Mnie wszystko
> > jedno, byle było jednakowo dla wojny i aborcji. Wybieraj :)
> >
> To w sumie bez znaczenia. W obu wypadkach deklaracje różnią się od praktyki.
>
Ano właśnie :)
> >> Ludzie źle reagują na to słowo, bardzo jednoznacznie źle.
> >>
> > Wcależebonie. Ludzie reagują różnie. Najgorzej ci najstarsi, co mają
> > życiowe skojarzenia. I to też nie zawsze - znam osobę, która mile
> > wspomina roboty u bauera. Śmiem twierdzić, że uśrednione podejście
> > będzie gdzieś w pobliżu "wojna jest zła, ale czasami konieczna". U
> > wojskowych bez słów nr 3 i 4.
>
> Tylkio dlaczego na demonstracjach wojennych widze głównie młodzież? ;)
> Zgadza się, wiek jest znaczącym czynnikiem. No, może nie tyle wiek, co tzw.
> stabilizacja życiowa, która przejawia się głównie posiadaniem czegoś, co
> chcemy zachować (rodzina, dzieci, dobra materialne), ale związek z wiekiem
> jest niewątpliwy a opór przeciw wojnie w tej grupie najsilniejszy.
>
Eee, zaraz opór. Młodzież najłatwiej na demonstracje wysłać. Rzuć hasło,
a zobaczysz, ilu pójdzie demonstrować za wypowiedzeniem wojny Anglii
(tak, wiem o UK), jeśli nie wyda sędziego Webba.
.
> Ja zestawiam postawę wobec wojny dotyczącej nas osobiście, co jest o tyle
> trudne, że już tylko najstarsi pamiętają taką (zostawmy nieliczna grupę
> rodzin 'misjonarzy pokoju'), z postawą wobec aborcji, która z kolei jest na
> wyciągnięcie ręki i potencjalnie problem niechcianej ciąży może dotyczyć
> każdego z nas.
>
No właśnie nie. Zestawiasz, co Ci wygodnie. Podstawiasz też. Na przykład
problem niechcianej ciąży i problem aborcji to są różne rzeczy - i wiem,
że o tym wiesz.
> >> Bez wyboru zatem. W dyskusjach, które się toczyły w sprawie interwencji w
> >> Iraku/Afganistanie jakoś nie padały słowa o naturalnym prawie narodu do
> >> wojny.
> >
> > A czemu miałyby padać? Przecież prawo do wojny odbiera się tylko tym,
> > którzy nie mają tyle siły, żeby na teretorium wroga wysłać umundurowane
> > wojska. Wojna to jest ewentualnie w Iraku, w USA są ataki terrorystów.
> >
> Realnie. Działaniami się odbiera. Nie pisze o decyzjach politycznych, tylko
> nastawieniu ludzi.
> Potrzeba nielichej dawki propagandy, strachu, emocji, żeby przełamać
> instynktowną wręcz niechęć do wojny.
>
...dotyczącej nas osobiście. Instynktowna niechęć do wojny dotyczącej
kogoś innego w przyrodzie nie występuje.
> >> Uzasadnieniem dla naszej obecności w Iraku i samej wojny pomiędzy USA
> >> a I. była za to agresja na Kuwejt i militarne plany Saddama (nieistotne
> >> na
> >> ile prawdziwe). Ludzie nie akceptują wojen i wywołujących je tak bardzo,
> >> że,
> >> paradoksalnie, godzą się na wojnę właśnie dla powstrzymania agresora.
> >
> > Ludzie albo mają to gdzieś, albo potrzebują czegoś, co pozwoli im się
> > oszukiwać. "Jestem humanistą, kocham pokój, ale Saddama było trzeba
> > powstrzymać". Naprawdę wierzysz w to, że większość ludzi nie wie, o co
> > tutaj naprawdę chodzi?
> >
> Skoro potrzebują czegoś do samooszukania, właśnie potwierdzasz ich niechęć
> do wojny jako takiej. Nawet dalekiej.
>
Ależ gdzie tam. Potrzebują, bo mają tę wojnę gdzieś - a wiedzą, że jako
ludzie pełni człowieczeństwa powinni być jej niechętni :)
> >> Że 'aborcja jest prawem kobiety' pewnie słyszałeś.
> >>
> > A owszem. Tyle że w tej formie to wyłącznie od tzw. obrońców życia.
> >
> Tak określasz Jarugę Nowacką i Środę?
Nie. Tych, którzy zabiją matkę, żeby ratować płód.
>
> >> Mój brzuch, moja
> >> decyzja - ta postawa jest akceptowalna,
> > Nie akceptują jej chyba wyłącznie mordercy ciężarnych kobiet (a co, ja
> > też słyszałem o erystyce).
> >
> (wykasowałam fragment, nie z nim chcę dyskutować)
> O erystyce słyszałam, ale nie wydaje mi się, żeby tu wystąpiła. Zestawiłam
> uznanie, że kobiata może dowolnie usunąć ciążę (pogląd popularny) ze
> zdaniem, że naród może dowolnie wszczynać woję (pogląd niepopularny).
>
A ja się nie zgadzam z Twoją oceną popularności. W obu przypadkach.
> Nie
> szukam flejma o mordercach ciężarnych vs. mordercy nienarodzonych.
>
Nie szukasz. Tylko nazywasz zwolennikami aborcji wszystkich, którzy mają
choć trochę inne zdanie niż "płód ma prawo do życia nawet kosztem
matki". Taki erystyczny elementarz.
> >> Postawy wobec wojny i aborcji nie są nawet podobne.
> >>
> > Jeśli w jednym przypadku bierzesz to, co ludzie mówią, a w drugim to, co
> > robią, to rzeczywiście nie są.
> >
> Różnią się i w deklaracjach - dużo masz otwartych zwolenników wojny, nawet
> dalekiej od domu? Są ewentualnie zwolennicy misji. Pokojowych.
>
A dużo masz otwartych zwolenników aborcji - nie tych wymyślonych, tylko
tych rzeczywiście domagających się prawa do "skrobanki zamiast pigułki"?
> I w działaniach.
>
W działaniach? W jakim sensie?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
340. Data: 2008-06-16 10:49:34
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Użytkownik "Jarek Spirydowicz"
Dobra, zostawmy to łażenie dookoła Wojtek. Ewidentnie coś Cie w moich
wywodach ugryzło.
> Tylko nazywasz zwolennikami aborcji wszystkich, którzy mają
> choć trochę inne zdanie niż "płód ma prawo do życia nawet kosztem
> matki". Taki erystyczny elementarz.
>
O to chodzi?
EwaSzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |