Data: 2015-02-20 14:34:52
Temat: Re: Zatrzymać zło.
Od: zażółcony <r...@c...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-02-19 o 12:00, LeoTar pisze:
> Nie chodzi o to by panowała równowaga siły lecz o to by tę równowagę
> zastąpić współpracą oparta na wzajemnym zaufaniu i szacunku. Bo
> równowaga siły wcześniej lub później zawsze ulega zwichnięciu i
> rozpoczyna się otwarta wojna. A wojna prowadzi do zniszczenia i zagłady.
Dużo prawdy jest w tym, co mówisz, ale co byś powiedział
o takiej teorii:
Partnerstwo w związku można porównać do partnerstwa dwóch półkul
mózgowych. Istotnymi czynnikami wpisanymi w to partnerstwo
jest:
- wzajemna intensywna komunikacja
- podział funkcji/obowiązków, specjalizacja
U zdrowego człowieka mamy sporą dawkę specjalizacji
i zbudowaną naturalnie głęboką komunikację między
półkulami. Intensywna komunikacja moim zdaniem jest
podstawą do tego, że komunikujące się 'podmioty'
w sposób naturalny gubią swoją jednostkową tożsamość,
a budują tożsamość wspólną. W przypadku mózgu jest
to zazwyczaj tak głęboka integracja, że odrębna
tożsamość całkowicie zanika - nawet jeśli jedna
z półkul przejmuje na siebie większość 'wyższych
funkcji' związanych z planowaniem, wyznaczaniem
życiowych celów, priorytetów, podejmowaniem
trudnych decyzji życiowych itp. itd - czyli w niektórych
kategoriach staje się ona 'władcą' dla drugiej
'zniewolonej' półkuli, która ma np. na sobie funkcje
bardziej związane z 'nic nie ważną' codzienną
pogaduchą przy śniadaniu a także z samym tego śniadania
przygotowaniem i spożyciem - czyli budowaniem
pozytywnych relacji z otoczeniem i dbaniem o podstawowe
potrzeby.
Z drugiej strony możemy wyprowadzić analogię
w drugą stronę - partnerstwo jest jak dobrze
prosperująca firma z hierarchią. Pojawiające się
zadania i problemy są albo realizowane/rozwiązywane
przez osoby niższe w hierarchii, albo są eskalowane
'wyżej' z komunikatem 'nie podołam, to nie dla mnie'.
Ty bardzo podkreślasz temat 'dominacji', 'manipulacji'
i w tle 'niespełnionych potrzeb'. Mówisz o
potrzebach seksualnych, ale wyczuwam w tle rzeczy
bardziej subtelne, które nazwałbym ogólnie
'potrzebą realizacji miłości' - w której jesteś
zarówno Ty, Twoja żona jak i bardzo ważne dzieci.
W przykładach, które podałem, podkreśliłbym
to, że we wszystkich istnieje owa dominacja,
albo inaczej 'niezrównoważona zależność'.
Są odpowiedzialności niskopoziomowe
i odpowiedzialności strategiczne. I jedne
i drugie są ważne.
I tak samo we wszystkich tych sytuacjach powstają
patologie, np. związane z niewłaściwym podziałem
funkcji między jednostki (np. dwóch walczących
szefów, pod nimi jeden pracownik :) albo odwrotnie:
brak szefa) lub źle funkcjonującą komunikacją. Mnóstwo
chorób psychicznych ma w tle temat 'zaburzonej
komunikacji' między obszarami mózgu.
Generalizując jednak, można spróbować zaryzykować
twierdzenie, że 'da się to poukładać'. Świat jest
pełen problemów, ale są jednak ludzie zdrowi,
zdrowe małżeństwa i zdrowe przedsiębiorstwa.
*
Kiedy wspomniałem o 'małżeństwie' zwróciłem
uwagę na potrzebę realizacji miłości. Jak sądzę
w Twoim przypadku, choć nazywasz to seksem,
właśnie o to chodzi - o ogólną potrzebę
realizacji miłości, na którą m.in. składają się
powiązane sprawy: intymność, wzajemne zaufanie,
szacunek, rozpoznawanie własnych potrzeb także
seksualnych i ich realizacja, dostęp fizyczny
i emocjonalny do dzieci.
Jest taka sprawa, której kobiety często nie są
świadome i mężczyźni zazwyczaj też nie: mężczyzna,
szczególnie młody mężczyzna odmowę seksu, dla której
nie znajduje dobrego w swoim uznaniu, racjonalnego
uzasadnienia odbiera jako 'nie kocham Cię'. Oznacza
to, że odmowę odczuwa jako uderzenie w coś bardzo
podstawowego i często nieświadomie w odwecie uderza
'równie silnie', czyli przesadnie. Konikiem zaś
po stronie kobiet-matek często są dzieci i z nimi
wiążą bardzo dużo swoich potrzeb. 'Uderzona' kobieta
może np. w pierwszym, podstawowym odruchu zacząć
od izolowania dzieci od 'agresywnego' mężczyzny.
Mówimy tu cały czas o odczuciach, tu dopiero
zaczyna się początek eskalacji problemu.
I tu przerwę, może coś powiesz...
|