W dniu sobota, 13 stycznia 2018 19:27:10 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
> W dniu sobota, 13 stycznia 2018 14:52:38 UTC+1 użytkownik Kviat napisał:
> > W dniu 2018-01-13 o 14:07, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > > W dniu sobota, 13 stycznia 2018 08:32:17 UTC+1 użytkownik Kviat napisał:
> > >> W dniu 2018-01-13 o 03:24, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > >
> > >> Oczywiście... Pod warunkiem, że zastosuje się do zasad religianta "jak
> > >> dobrze dawać sobie radę", bo tylko religiant ma monopol na określenie
> > >> jak jest dobrze.
> > >
> > > Średni ze mnie religiant. Może tylko obstawanie za takimi rzeczami jak
> > > współzależne powstawanie i odrodzenia dzieli mnie od ateizmu. No i w Pierwotny
> > > Umysł, choć to koncept bardziej deistyczny niż teistyczny jeśli w ogóle.
> > > Przestrzeń tego Umysłu, w której poruszają się deterministycznie zlepki form
> > > fizycznych, emocji, postrzegania, myśli i świadomości jest dla mnie
> > > wyjaśnieniem świata. Oczywiście istnieje tez nirwana
> >
> > Oczywiście jesteś 100% religiantem.
>
> W praktyce non-teistycznym / co najwyżej deistycznym, więc myślę, że może być
> między nami jakaś wspólna platforma.

PS. Tak nawiasem mówiąc niechętny stosunek buddyzmu do aborcji wynika z założeń
teoretycznych przyjmowanych przez buddystów w kwestii tego, jak powstaje
osobowość człowieka. Są diametralnie różne od chrześcijańskich, ale prowadzą
do bardzo podobnego wniosku - że życie człowieka rozpoczyna się w czasie poczęcia
albo przynajmniej na tyle niedługo po poczęciu, że zagnieżdżenie jest wysoce
prawdopodobne. Nie w momencie samego zagnieżdżenia.
Należy więc używać takiej antykoncepcji, która zmniejsza jak najbardziej
prawdopodobieństwo zapłodnienia zarodka, a jednocześnie nie zmniejsza
prawdopodobieństwa zagnieżdżenia, aby mechanizm był etyczny.

Jest to związane z tym, że w teorii buddyjskiej chodzi o dobro agregatów
informacji pozostałych po ludziach umierających. Kiedy człowiek umiera,
przypuszcza się, że jego myśli, percepcja, emocje i świadomość formują ciało
iluzoryczne trwające ok. 49 dni. Jeśli w tym czasie takie ciało trafi na świeżo
zapłodniony zarodek, następować ma tam transfer przenoszonych w nim informacji,
które wyznaczają tendencje formujące rozwój właściwości umysłowych płodu
i następnie człowieka w tych sferach jego fenotypu, które nie są określone
genami. Jeśli człowiek umierający jest dorosły i lepiej opanował swoją
świadomość to oczywiście jego ciało iluzoryczne jest lepiej zbudowane i wybiera
dogodniejsze miejsca do transferu. Cała praktyka tzw. Tybetańskiej Księgi
Umarłych to jest bardzo szczegółowy trening podświadomości człowieka bliskiego
śmierci w nadziei budowy takiego ciała. Co się dzieje, kiedy jego informacje
trafiają do takiego zarodka, który się nie zagnieździ - z przyczyn naturalnych
lub nie? Ciało iluzoryczne jest tworzone ponownie, jednakże o wiele słabsze
i większość korzyści z wykonanych praktyk i treningów przepada. Forma transferu
skupisk staje się o wiele gorsza, tak samo zresztą, gdy człowiek niewyćwiczony
albo źle wyćwiczony umrze młodo i niespodziewanie od wypadku albo zabójstwa.
Podejście do aborcji jest więc wynikiem podejścia do ars moriendi w filozofii
tybetańskiej oraz innych filozofiach buddyjskich oraz założeń teoretycznych,
jakie pod tym względem stawiają, wynikłych z poglądów na budowę psychologiczną
osobowości i takie jest w niej rationale jej unikania. Ściśle deterministyczne,
bez elementów ściśle supernaturalnych, chociaż wynikające z nie
materialistycznego, a z psychologicznego rozumienia pojęcia natury, gdzie umysł
rozumiany jako czysta informacja wyprzedza pod pewnymi względami materię.
Zdaję sobie sprawę, że nośnik informacji w tej teorii nie został wykryty przez
obecną naukę i dlatego ona nie może jej przyjąć. Z drugiej strony wielu ludzi
obawia się, że nadmierne upowszechnienie się sztucznych poronień może
doprowadzić do znacznego osłabienia skuteczności ich praktyk, które i tak
są rosyjską ruletką. Nie są to bynajmniej praktyki zaawansowane czy elitarne
buddyzmu, ale dla tzw. joginów o przeciętnych zdolnościach - ludzi którzy
wiedzą, że mają marne szanse na wyzwolenie, ale próbują uniknąć przyszłych
mniej sprzyjających transferów i trzymać tych bardziej sprzyjających. Krótko
mówiąc dla ludzi o skali rozwoju 3 na 10. Chodzi zatem o względy ściśle
humanitarne i bynajmniej nie dla najlepszych, a w praktyce, która została
opracowana jako koło ratunkowe na czas upadku zdolności umysłowych i duchowych
aby go na jakiś czas powstrzymać. Od Ciebie zależy, jaką wagę przyłożysz do tych
hipotez i praktyk. Ja tylko mówię, jak się rzeczy mają w świetle pewnych
poglądów filozoficznych na budowę świata i umysłu.