Data: 2011-03-08 10:20:01
Temat: Re: Zbrodniarze w fartuchach
Od: zażółcony <r...@x...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zdumiony" <z...@j...pl> napisał w wiadomości
news:il303d$dlh$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "zażółcony" <r...@x...pl> napisał w wiadomości
> news:il2qc6$m42$1@news.onet.pl...
>> Cierpienie po prostu jest, nie jest do niczego potrzebne.
>> Potrzebne jest natomiast jego zrozumienie, żeby się z niego wydobyć.
>> Chironie, koncepcje Hiobowej konieczności i wystawiania przez Bogów
>> na próby są _z gruntu_ obce buddyzmowi. Buddyzm nie przypadkiem
>> zrezygnował z koncepcji Boga - właśnie po to, żeby nie dawać powodu
>> do takich popieprzonych racjonalizacji _potrzeby zadawania cierpienia_
>> przez kogokolwiek w jakimkolwiek celu.
>
> Cierpienie nie jest potrzebne? To po co jest? Pisałem kiedyś na temat
> konieczności cierpienia na podstawie bajki o Parysadzie, jak się na to
> zapatrujesz?
Nie znam tej bajki i teraz nie mam czasu, żeby w to wchodzić.
Czasu mam tylko tyle, by po raz kolejny powtórzyć, iż
idea 'cierpienie potrzebne', stawiana w dodatku bardzo wysoko
w hierarchii różnych innych idei, jest typowa dla chrześcijaństwa
i w przypadku chrześcijaństa akurat bardzo łatwo wskazać przyczynę:
to jest bezpośredni skutek tego, że kultywuje się ideę Boga wszechmocnego,
który ma Plan a dodatkowo przypieczętowane faktem, że główna postać
- Chrystus - została ukrzyżowana.
W bardzo wielu religiach (także w buddyzmie) pojawia się pod różnymi
postaciami
motyw oczyszczenia, porzucenia dóbr materialnych, a dokładniej: porzucenia
przywiązania do dóbr materialnych, pozycji, siły itp. przymiotów, które
wiąże się z doczesnością. W chrześcijaństwie w tym miejscu pojawiają się
m.in. pojęcia kenozy, ogołocenia. Tak jak w buddyzmie Budda odrzucił
myśli o swojej boskości (o czym pisałem wcześniej), tak podobnie
w chrześcijaństwie podobnież uczynił Chrystus. Aktem własnej woli
pozbawił się własnej boskości. Dzięki temu też wyszedł naprzeciw
zwykłym ludziom.
Nieszczęście Chrześcijaństwa imho polega na tym, że przez tragiczną
śmierć Chrystusa jego kenoza została na trwale związana z obrazem
męki i śmierci w męczarniach. Rodzi to dla chrześcijaństwa skutek taki,
że chrześcijanie są zafiksowaniu na cierpieniu jako na środku do celu.
Watki i motywy ascetyczne niemal automatycznie skręcają w kierunkach
skrajnych, połaczonych z celowym samoumartwianiem, odtwarzaniem
męki Chrystusa - jako konieczności na drodze do zbawienia.
W buddyzmie cierpienie jest tylko i wyłącznie przykrą konsekwencją
'mechaniki rzeczywistści-umysłu', a celem jest nie-cierpienie. Wątki
ascetyczne nie mają silnej pozycji (nie przypadkiem buddyzm nazywa się
drogą środka), a już zupełnie nie mają racji bytu wątki umartwiania się
bez żadnego widocznego pożytku dla innych ludzi/istot.
|