Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Zimbardo o Abu Gharib

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zimbardo o Abu Gharib

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-05-24 20:46:36

Temat: Zimbardo o Abu Gharib
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora

Tortury w Abu Ghraib. Rozmowa z prof. Philipem Zimbardo
Marcin Gadzinski 23-05-2004, ostatnia aktualizacja 20-05-2004 15:31

W 1971 r. prof. Zimbardo przeprowadzil eksperyment ze studentami, którzy
stali sie straznikami i wiezniami. Ich "role" wypadly losowo. Eksperyment
mial trwac dwa tygodnie, skonczyl sie po kilku dniach. - Abu Ghraib to drugi
miesiac mojego eksperymentu. A jest jeszcze miesiac trzeci, gdy sodomia czy
gwalt dzieja sie naprawde, gdy psy nie tylko szczekaja, ale gryza wiezniów -
mówi profesor

Patrzac na zdjecia z wiezienia Abu Ghraib, musi Pan chyba miec poczucie deja
vu.

Straznicy w moim eksperymencie wieziennym [jego opis obok - przyp. red.] tez
wkladali wiezniom na glowy torby, kazali im sie rozbierac do naga,
przykuwali ich do krat, wyzywali, kazali robic upokarzajace rzeczy,
napuszczali na siebie. Eksperyment mial trwac dwa tygodnie. Musialem go
przerwac po szesciu dniach, bo straznicy zaczeli uzywac metod seksualnej
degradacji wiezniów.

To znaczy?

Próbowali m.in. zmuszac ich do sodomii. Gdy zobaczylem, co sie dzieje, nie
moglem podjac innej decyzji.

Mozemy wiec przyjac, ze Abu Ghraib to jakby drugi tydzien Panskiego
eksperymentu?

O rany, Abu Ghraib to chyba raczej jego drugi miesiac

Konkretne zachowania strazników w moim wiezieniu i w Abu Ghraib to jednak
tylko jedno z podobienstw. Kolejnym jest cos, co nazwalbym "schodzeniem do
piekla": stopniowanie calego procesu, wzrost poziomu agresji dzien po dniu.
Pierwszego dnia w Stanfordzie nasi straznicy powoli wczuwali sie w role. Nie
mieli przeciez zadnego doswiadczenia, musieli sie uczyc, jak byc
straznikiem. Wiezniom na poczatku kazali robic proste rzeczy - pompki,
przysiady. A potem kazdego kolejnego dnia mieli coraz brutalniejsze pomysly.

A co na to wiezniowie?

Jednym z waznych momentów, zreszta zbieznym z wydarzeniami w Abu Ghraib, byl
ich bunt drugiego dnia. Sprzeciwili sie zachowaniu strazników, ale takze
pozbawieniu ich nazwisk i oznaczeniu kazdego numerem. Rebelia zostala z
trudem stlumiona. I to zmienilo dynamike calego eksperymentu, ostatecznie
przeksztalcilo zwyklych studentów w prawdziwych strazników wieziennych.
Potem zaden z nich juz nie mówil, ze to jest eksperyment, symulacja. Byli
tylko straznicy i wiezniowie. Wydarzenia nabraly tempa, agresja wzrastala
gwaltownie, zaczela wymykac sie spod kontroli. Szóstego dnia doszedl element
seksualnego ponizania. Pewnie w drugim tygodniu wydarzylyby sie tam naprawde
straszne rzeczy.

W Iraku wszystko trwalo duzo dluzej. Nie bylo komu powiedziec stop.

W wypadku Abu Ghraib opinia publiczna zobaczyla tylko te ostatnia faze,
naznaczona seksualnym ponizeniem. Ale jestem pewien, ze caly proces
przebiegal podobnie. Tez na poczatku byly zwykle wyglupy, jakies zarciki.
Potem byc moze ktos kazal rozebrac jakiegos wieznia, ktos inny napisal mu
cos na plecach, a jeszcze inny podstawil noge. Zdjecia, które wszyscy
ogladalismy, pochodza moim zdaniem z drugiej fazy wydarzen, a te obrazy,
których Pentagon nie chce ujawnic opinii publicznej, to juz trzecia faza.

Co sie wtedy dzieje?

Straznicy przechodza od symulacji do faktycznych aktów degradacji seksualnej
wiezniów. Sodomia czy gwalt dzieja sie juz naprawde, psy nie tylko
szczekaja, ale gryza wiezniów.

Straznicy tlumacza dzis, ze wykonywali rozkazy, ze otrzymali polecenie
odpowiedniego przygotowania wiezniów do przesluchan.

W latach 60. mój kolega Stanley Milgram, z którym chodzilem razem do szkoly
w Bronksie, przeprowadzil slynny eksperyment dotyczacy slepego posluszenstwa
wobec wladzy.

Jego opis mozna znalezc w kazdym podreczniku psychologii, ale przypomnijmy.

Milgram, sam bedac Zydem, zadal sobie pytanie: czy wystarczy dostac rozkaz,
by porazic pradem obcego czlowieka? Jak dalece mozemy sie posunac w takim
posluszenstwie wobec rozkazu? Czy jestesmy sklonni zabic na rozkaz?
Przeprowadzil eksperyment. Zebral tysiac przypadkowo wybranych mieszkanców
stanu Connecticut oraz studentów Yale. Powiedzial im, ze bada nowe metody
przyswajania wiedzy. Ludzie ci mieli byc nauczycielami, którzy karza swoich
uczniów porazeniem pradem, gdy ci czegos nie pamietaja. Kazdy nauczyciel ma
przed soba regulator napiecia, po kazdym bledzie ma zwiekszac moc.

Nawet gdy "uczniowie", grani swietnie przez aktorów, darli sie, blagali,
wyli, ze maja atak serca, i tak dwie trzecie "nauczycieli" w koncu uzywalo
calej mocy urzadzenia. Bo tak im kazano. A przeciez wiedzieli, ze moze byc
to dawka smiertelna.

Eksperyment Milgrama dowiódl, jak silny i skuteczny moze byc rozkaz. W
Panskim eksperymencie wieziennym chodzilo jednak o cos innego.

Powiedzialem: zajmijmy sie nie tym, jak jedna osoba z silna wladza i
autorytetem moze wplynac na zwyklych ludzi, lecz jak sytuacja moze odmienic
dobrego czlowieka.

My - mam na mysli psychologów, psychiatrów, prawników, duchownych - dlugo
nie docenialismy wplywu otoczenia na nasze zachowania. To, czy czlowiek jest
w grupie, czy jest samotny, w mundurze czy bez, czy ma zagwarantowana
anonimowosc, czy ktos mu wydaje rozkazy lub inaczej go zacheca do dzialania,
czy czuje, ze poniesie spoleczne konsekwencje czegos, co zrobi, czy ma
poczucie bezkarnosci, czy robi cos samodzielnie, czy tez wszyscy wokól robia
to samo

Gdy w jednym miejscu i czasie zbiegnie sie zbyt wiele negatywnych bodzców
psychologicznych i socjologicznych, wtedy nawet dobry czlowiek moze robic
naprawde zle rzeczy.

Ale moze ten niby dobry czlowiek po prostu w okreslonej sytuacji odkrywa
swoje ukryte sklonnosci.

W moim eksperymencie to bylo kluczowe pytanie. Wszystkie dobre jablka, które
wrzucilismy do skrzynki, w której potem sie zepsuly - bardzo lubie to
porównanie - na poczatku byly w pelni zdrowe. Na ogloszenie w gazecie
zglosilo sie ponad stu chetnych. Szczególowo sprawdzilismy ich przeszlosc,
poddalismy ich kilku testom psychologicznym. Wzielismy przecietnych, dobrych
ludzi. Nie mieli zadnych sklonnosci do przemocy - to w testach mozna
wykluczyc. Potem, przypadkowo, podzielilismy ich na wiezniów i strazników. A
wiec na poczatku naszego eksperymentu, w niedzielny ranek 14 sierpnia 1971
roku, nie bylo zadnych róznic miedzy chlopakiem, który zostal straznikiem, a
tym, który trafil do celi. Mieli podobne zdolnosci, podobna wiedze, podobne
wyksztalcenie. To byli po prostu zwykli studenci z calych Stanów.

Zaczelismy z samymi zdrowymi jablkami, a na koniec zostaly nam prawie same
robaczywe. Chlopcy, o których wiedzielismy, ze psychicznie sa absolutnie
zdrowi, musieli byc wypuszczeni z naszego wiezienia, bo przezywali zalamania
i histerie. Pierwszego zwolnilismy juz po 36 godzinach, a potem codziennie
kogos nastepnego. Dlaczego sie zalamywali? Bo czuli sie zastraszeni,
bezbronni, opuszczeni. Wszystko przez strazników, którzy wytworzyli ten
totalitarny, opresyjny klimat.

Pamietajmy, ze to byl rok 1971. Wielu z tych mlodzienców - zarówno
"wiezniów", jak i "strazników" - bylo dzialaczami walczacymi o prawa
czlowieka, protestujacymi przeciwko wojnie w Wietnamie. To byli kochajacy
pokój hipisi! Mieli wlosy do pasa, ale jak ich sie ubralo w mundury, dalo
symbole wladzy - palki, kajdanki, gwizdki, odbijajace swiatlo ciemne
okulary, które im stwarzaly poczucie anonimowosci i wyzszosci - to te
atrybuty kompletnie zmienily dynamike wzajemnych relacji. Straznikom dalismy
pelnie wladzy, a wiezniom zadnych praw. Umiescilismy w anonimowym otoczeniu,
bez zegarków, bez okien, bez swiatla dziennego. Straznicy nie mieli zadnego
przeszkolenia, nie wiedzieli, jak maja sie zachowywac, ja tez nie mialem
zadnego szkolenia, jak byc dyrektorem wiezienia. Dokladnie jak w Abu Ghraib

Zaskakujace, ze to wczucie sie w role strazników w najgorszym wydaniu,
zarówno w Stanford, jak i w Iraku, stalo sie tak szybko.

Mój eksperyment trwal na okraglo, a nie - jak wiele innych badan - tylko w
godzinach pracy albo raz w tygodniu. Wiezniowie zyli w celach 24 godziny na
dobe, a straznicy mieli osmiogodzinne zmiany - czesto musieli jednak
zostawac po godzinach, bo byly problemy z wiezniami. To wszystko zmienilo
sie szybko w uciazliwa rutyne. Jedni zakladali mundur i przemieniali sie w
strazników. Wiezniowie budzili sie na gwizdek, wstawali jak automaty,
podawali swój numer, robili pompki To sie stalo ich stylem zycia. Jestem
pewien, ze tak samo bylo w Abu Ghraib. Straznicy tez mieszkali na terenie
wiezienia, bo wokól niego bylo zbyt niebezpiecznie. A wiec praktycznie tez
byli uwiezieni w tym strasznym miejscu! Potem doszla swoista tajemniczosc
dzialan agentów CIA i wywiadu wojskowego, którzy nie tylko przesluchiwali
wiezniów, ale wrecz zaczeli zarzadzac calym wiezieniem. I zachecali
strazników do zmiekczania wiezniów.

W Abu Ghraib do najstraszniejszych rzeczy dochodzilo podobno w nocy i nad
ranem.

Podczas mojego eksperymentu napominalem strazników, by nie uzywali przemocy
fizycznej. Wiec jesli chcieli jej uzyc, po prostu czekali, az pójde spac. A
w Abu Ghraib niektórzy przelozeni wrecz zachecali do bicia.

Moge sie zalozyc, ze pierwsze zdjecia, które zrobiono w Abu Ghraib, byly
rzeczywiscie pozowane, zrobione przez agentów CIA, by szantazowac pózniej
wiezniów. To pewnie dotyczy pierwszych 10 czy 15 zdjec. Ale nie tysiecy,
które tam zrobiono! Na tych pózniejszych zdjeciach widac, co sie dzieje, gdy
wlacza sie mechanizm obnizenia moralnych barier, a w dodatku jest to
akceptowane czy inicjowane przez wladze - w tym wypadku ludzi z wywiadu. Gdy
tylko grupa tych prostych strazników zauwaza, ze brutalne zachowanie w
stosunku do wiezniów jest OK, poziom przemocy szybko rosnie. Ci zolnierze
nie tylko pozuja. Im sie to bardzo podoba! Podoba im sie dominacja,
ponizanie innych. To daje im poczucie waznosci i sily.

Nie zaskoczyly Pana te rozesmiane twarze przy nagich wiezniach? Nawet
kobiet - strazniczek - ubawionych tym, ze ich koledzy zmuszaja Irakijczyków
do masturbacji?

Ani troche. Pamietajmy, ze w takim oddziale musi panowac zolnierska kultura
macho. Kobiety w takiej atmosferze, nawet zanim jeszcze zaczely sluzbe w
wiezieniu, musza udowadniac, ze sa twarde. Spoczywa na nich ogromna presja,
by pokazac, ze sa takie same jak "chlopaki". Gdyby przynaleznosc do
"chlopaków" oznaczala koniecznosc bycia uczynnym, grzecznym, odwaznym,
poslusznym, typem skauta, to one takie by byly. Ale w tym wypadku, zeby nie
odstawac od "chlopaków", trzeba bylo byc brutalnym, wulgarnym sadysta. No i
one takie wlasnie byly.

To nas przeraza, bo nie jestesmy przyzwyczajeni do ogladania tak
zachowujacych sie kobiet.

Ja nie jestem w ogóle zaskoczony. Jeszcze przed eksperymentem wieziennym
przeprowadzilem badania, w których okazalo sie, ze kobiety, jesli im
zapewniono anonimowosc, sa zdolne do zadawania ogromnego fizycznego bólu.

Wiec nie byl Pan przerazony, ogladajac zdjecia z Abu Ghraib?

Bylem. Wiedzialem przeciez, jak bardzo cierpieli uczestnicy mojego
eksperymentu. On byl w oczywisty sposób nieetyczny, uwazam, ze nigdy nie
wolno niczego takiego powtarzac. Tyle tylko, ze ja po eksperymencie moglem
spedzic najpierw dzien ze straznikami, potem z wiezniami, a potem duzo czasu
z obiema grupami naraz i wszystko im dokladnie wytlumaczyc. Powiedzialem:
wielu z was robilo rzeczy straszne, godne potepienia, powinniscie sie ich
wstydzic. Ale z drugiej strony wasze zachowanie bylo dowodem na potege
sytuacji, w której sie znalezliscie. Ona wplynelaby podobnie na kazdego
czlowieka - bez wzgledu na to, kim by on byl. Przeciez zaden z was nie mial
jakichkolwiek patologicznych sklonnosci. Nie musicie sie wiec czuc winni.

Wie Pan, co sie potem dzialo z uczestnikami eksperymentu?

Przez nastepne lata obserwowalismy, co sie z nimi dzieje. Okazalo sie, ze to
potezne doswiadczenie nie pozostawilo praktycznie zadnych negatywnych
sladów. Z trzech powodów. Po pierwsze, dzieki naszym zabiegom
terapeutycznym, temu, ze im starannie wytlumaczylismy, czego byli
uczestnikami i swiadkami. Po drugie, dzieki temu, ze wybralismy naprawde
tylko w pelni zdrowe, zrównowazone osoby. Po trzecie, eksperyment ograniczyl
sie do tego jednego miejsca, wiec gdy zdjeli mundury i wrócili do domu, po
prostu kontynuowali swoje normalne, codzienne zycie. Udalo mi sie sprawic,
ze nie czuli winy ani wstydu.

Dr John Steiner, który jako nastolatek ocalal z Holocaustu, byl wiezniem
Oswiecimia, a potem zostal slynnym socjologiem, badal strazników z obozów
koncentracyjnych, esesmanów, róznych nazistowskich zbrodniarzy. Chcial
zrozumiec, kim byly te potwory. Dlatego porównywal tych ludzi z lotnikami z
Luftwaffe, którzy nie stykali sie bezposrednio z machina Holocaustu. Okazalo
sie, ze przed rozpoczeciem pracy w wojsku i w obozach ci straznicy byli
absolutnie normalnymi ludzmi. Nie róznili sie niczym od lotników. Co wiecej,
nawet po zakonczeniu wojny byli zupelnie normalni. A mimo to w czasie wojny,
w mundurach, za kratami, robili to, co robili.

Sam przeprowadzilem niedawno podobne badania. Z moim zespolem badawczym
pojechalem do Brazylii. Zajmowalem sie tam funkcjonariuszami junty wojskowej
z lat 60. i 70. Tacy ludzie rzadzili wtedy w calej Ameryce Lacinskiej.
Szwadrony smierci, straznicy z wiezien, gdzie torturowano i mordowano,
ludzie majacy na koncie dziesiatki ofiar. Tez chcielismy sprawdzic, kim sa
te potwory. Z badan wyszlo nam, ze zaden z nich nie mial patologicznej
przeszlosci, a gdy nastaly demokratyczne rzady, po prostu zaczeli normalne
zycie. Byla jedna, niewielka grupa, która przeksztalcila sie w gang zabójców
do wynajecia. Dzis 150 z nich - wszyscy to byli policjanci - siedzi w
wiezieniu w Sa~o Paolo.

Jak wiec by Pan opisal to, co teraz czuja straznicy z Abu Ghraib? Czekaja na
procesy przed sadem wojskowym, a po calym swiecie kraza ich zdjecia.

Musza przezywac koszmarne chwile. Bezwzglednie powinni korzystac z pomocy
psychologów. Przeciez beda musieli zyc z niewyobrazalnym wstydem. Po raz
pierwszy w historii mamy bowiem do czynienia ze zdjeciami, na których widac
i torturowanych, i torturujacych. Do tej pory zawsze znalismy te sceny tylko
z opowiesci jednej strony - ofiar. A takich opowiesci nikt nie traktuje w
pelni powaznie, moze poza Amnesty International. Podswiadomie podejrzewamy,
ze ofiara przesadza, wyolbrzymia. Dzis mozemy sobie wszystko obejrzec na
zdjeciach.

Poza tym ci straznicy musza teraz sami siebie pytac: jak moglem zrobic cos
takiego? A poniewaz, jak juz opisalem, caly ten proces byl stopniowy i
bardzo zlozony, trudno im znalezc jeden konkretny powód, który bylby
wytlumaczeniem. Trzymaja sie pewnie mysli, ze przeciez byli dobrymi ludzmi,
z jednym wyjatkiem - straznika, który mial za soba rózne incydenty z
naduzywaniem przemocy. Ze wykonywali rozkazy...

Teraz maja stanac przed wojskowym sadem, który oczywiscie zmieni sie w
publiczne upokorzenie. System musi przeciez znalezc jakies kozly ofiarne. A
potem ci ludzie wróca do domów, do rodzin, przyjaciól, do pracy, gdzie
zostana odrzuceni. Wiekszosc bedzie miala zrujnowane zycie.

Caly czas rozmawiamy o straznikach. A co z irackimi wiezniami? Przez co oni
przechodza?

Sa oczywiscie w jeszcze gorzej sytuacji. Ich zdjecia tez oglada caly swiat,
równiez rodziny, przyjaciele, sasiedzi. Dla Arabów rozebranie sie przed obca
kobieta jest najglebszym upokorzeniem. A te elementy seksualne, zdjecia z
masturbacji, symulowanie sodomii... W kazdej chwili moga sie tez ukazac
zdjecia z ostatniej, najbrutalniejszej fazy wydarzen. Nie bede zaskoczony,
gdy w najblizszym czasie, moze w ciagu kilku lat, dojdzie do fali
samobójstw, i to zarówno wsród strazników, jak i wiezniów z Abu Ghraib. I to
bedzie dopiero potworne. A i tak system bedzie teraz próbowal przedstawiac
tych wiezniów w jak najgorszym swietle, by odwrócic uwage od chorych
ukladów, jakie panowaly w Abu Ghraib.

Czy mam wiec rozumiec, ze wedlug Pana wszystkiemu winien jest "system", a
straznicy z Abu Ghraib sa niewinni?

Sa winni tego, co zrobili. To, co mówie, nie zwalnia ich od osobistej
odpowiedzialnosci za wlasne postepki. Ale wazniejsze od ich winy jest
zrozumienie calego psycho-socjologicznego procesu, który doprowadzil ich do
tych hanbiacych czynów. Zebysmy wiedzieli nie tylko, co sie stalo i kto to
zrobil, ale dlaczego do tego doszlo, w jakich okolicznosciach, jakie sa
prawdziwe przyczyny zla. Tylko jesli dobrze opiszemy dynamike calej
sytuacji, caly kontekst, bedzie mozna znalezc sposoby zapobiegania takim
wydarzeniom w przyszlosci.

Ja przede wszystkim kwestionuje tlumaczenie naszej administracji, która
zdejmuje wine z systemu, a obarcza nia kilka "zepsutych jablek", które
rzekomo zatruly cala skrzynke. Tlumaczy sie nam, ze Abu Ghraib to byl
przypadkowy incydent, zrobilo to tylko kilku zdemoralizowanych strazników,
ale reszta Amerykanów to wspaniali ludzie. System zawsze przedstawia nam
taka analize - to uwalnia od odpowiedzialnosci. Tak sie tlumaczy brutalnosc
policji. Tak sie tlumaczyl Kosciól katolicki, gdy ujawniono pierwsze
przypadki ksiezy pedofilów. To samo robia szkoly, gdy jakiegos nauczyciela
oskarza sie o przemoc wobec uczniów. "To sa odosobnione przypadki, a poza
tym caly system jest w porzadku". A ja w swoim eksperymencie dowiodlem
przeciez ponad 30 lat temu, ze takie wyjasnienia sa nieprawdziwe. Wzialem
zdrowe jablka. To skrzynka, w którym je umiescilem, sprawila, ze sie
zepsuly.

Gdy ujawniono wydarzenia w Abu Ghraib, niektórzy zolnierze próbowali je
usprawiedliwiac, mówiac, ze ci wiezniowie strzelali wczesniej do Amerykanów.
Przypominane sa takze sceny z ulic al Falludzy, gdzie bezczeszczono
amerykanskie zwloki. Czy chec zemsty nie byla wazna przeslanka zachowania
strazników?

Tortury w Abu Ghraib zaczely sie juz pod koniec lata ubieglego roku, czyli
duzo wczesniej niz wydarzenia w al Falludzy. To tylko wymówki,
usprawiedliwianie sie poniewczasie. Zrobilismy to, bo oni nam zrobili tamto.
To klasyczny model konfliktu izraelsko-palestynskiego. Nikt nie pamieta, kto
zaczal. Dzisiaj do nich strzelalismy, bo oni nam wczoraj podlozyli bombe. To
zawsze prowadzi donikad.

Sa jednak jeszcze inne, czysto psychologiczne przyczyny takiego zachowania
strazników. Oni po prostu sie nudzili. Wszyscy straznicy wiezienni na calym
swiecie uwazaja swoja prace za bardzo nudna. Im lepiej zarzadzane wiezienie,
tym nudniej, bo wszystko toczy sie wedlug precyzyjnych procedur. W moim
wiezieniu straznicy zaczeli uzywac wiezniów do walki z nuda. No i maszyna
zaczela sie krecic

Poza tym straznicy w wiezieniu sa zawsze sfrustrowani. Rezerwisci, którymi
byli ci straznicy, maja oczywiscie w zawodowej armii najnizszy status. To
nie sa prawdziwi zolnierze. A jeszcze jak sie jest rezerwista i dostanie
przydzial na straznika w wiezieniu, to trafia sie na najnizszy z najnizszych
stopni w wojskowej drabinie.

Jedyna metoda, by podwyzszyc swoja pozycje, jest ponizenie tych, którzy sa
jeszcze nizej. A nizej sa juz oczywiscie tylko wiezniowie. Wiele z tych
scen, które obserwujemy na zdjeciach, to zapewne nieswiadome próby
wyolbrzymienia dystansu, jaki dzieli wiezniów i strazników.

Kolejny czynnik to strach. Wielu strazników zdawalo sobie sprawe, ze ci
jency sa w stanie wyrzadzic im krzywde. I po prostu sie tego balo.
Dochodzila chec rewanzu. Wiezienie bylo praktycznie otoczone, czesto pod
ostrzalem, dlatego raczej nie mozna bylo z niego wyjezdzac. I wtedy zaczyna
sie winic wiezniów. O wszystko. Ze trzeba siedziec w tym strasznym miejscu,
ze jest tak goraco, kurz, smierdzi, prosze sobie wyobrazic ten wszechobecny
smród moczu

W moim eksperymencie wiezniowie nie mogli sie myc, kapiel byla przywilejem.
Wiec po prostu zaczeli smierdziec. Gdy wiezien chcial po godz. 22 skorzystac
z toalety, musial uzyc z kubla, który oprózniano dopiero rano. Wiec
generalnie wszedzie smierdzialo. Straznicy oczywiscie obwiniali za to
wiezniów, mówili, ze smierdza jak swinie, nienawidzili ich za to. A przeciez
to oni sami stworzyli takie warunki. To jest wlasnie mechanizm obwiniania
ofiary, obwiniania biednych, ze zyja w biedzie.

Jednak znalezli sie straznicy, którzy sie wylamali z "systemu".

Bohaterów w tej historii bylo trzech. William Kimbro, jeden z zajmujacych
sie psami, odmówil, gdy koledzy chcieli, by poszczul nimi wiezniów. John
Darby dostarczyl przelozonym pierwsze zdjecia z Abu Ghraib, ale chcial
zachowac anonimowosc. Wreszcie David Sutton zlozyl oficjalny raport, który
trafil do dowództwa. I w ten sposób przerwal krag przemocy.

Nie wiem nic o przeszlosci tych ludzi, trudno mi wiec jest analizowac,
dlaczego akurat oni zachowali sie w ten sposób. Znajomi Darby'ego mówia dzis
w mediach, ze to absolutnie przecietny czlowiek, ze sa naprawde zaskoczeni,
iz to akurat on zostal bohaterem. Tak jakby do bohaterstwa trzeba bylo
jakichs specjalnych, ponadludzkich predyspozycji

Niestety, tak to juz jest, ze jestesmy zafascynowani zlem. Gdy
analizowalismy mój eksperyment wiezienny, skupilismy sie na najbardziej
sadystycznych straznikach. Nie przywiazywalem wtedy wystarczajacej wagi do
tych strazników, którzy wyszli z eksperymentu z twarza. Podobnie bylo np. z
dokumentowaniem Holocaustu. Dlugo skupiano sie wylacznie na zbrodniach.
Dopiero 30 lat po wojnie zaczeto pytac, czy byli jacys bohaterowie, czy ktos
pomagal Zydom.

Ale oprócz "katów" i "bohaterów" jest zawsze jakas milczaca wiekszosc.

W Abu Ghraib tez bylo kilku glównych sprawców, a wokól nich kilkadziesiat
osób, które sie nie angazowaly w dreczenie wiezniów, ale tez w zaden sposób
nie sprzeciwialy sie temu. To sa ci niby-dobrzy straznicy - oni nikogo nie
torturowali. Ale za to podtrzymywali caly ten chory system! Sprawcy ogladali
sie wokól siebie i nie widzieli sprzeciwu. Wiec milczaca wiekszosc to w
istocie wsparcie dla tortur. Choc dzis pewnie ci ludzie sa z siebie dumni,
mówia: ja sie nie przylaczylem.

Dlatego tak ciekawa jest ta trzecia grupa, tych kilku bohaterów. Zreszta
zawsze jest ich bardzo niewielu. Oni mieli odwage wziac na siebie ryzyko
zemsty ze strony systemu, który broni sie przed wzieciem na siebie
odpowiedzialnosci za to, co sie dzieje.

Nasz prezydent mówi dzis, ze Abu Ghraib to byl pojedynczy incydent. No cóz,
w 1968 roku w wiosce My Lai w Wietnamie amerykanscy zolnierze zabili ponad
500 cywilów. Nie tylko zastrzelili, ale palili zywcem, gwalcili kobiety,
skalpowali zwloki. I armia by zatuszowala sprawe, gdyby nie jeden z
zolnierzy, który nie chcial milczec. Jeden jedyny bohater. Po roku wszystko
sie wydalo, gdy mlody wówczas dziennikarz Seymour Hersh opublikowal opis
masakry. Dzis ten sam Hersh w "New Yorkerze" ujawnia szczególy wydarzen z
Abu Ghraib.

Czy za 30 lat wydarzenia z Abu Ghraib bedzie sie tak samo analizowac, jak do
dzis studenci analizuja Panski eksperyment wiezienny?

Nasze strony internetowe www.prisonexperiment.org odwiedzalo jeszcze
niedawno kilkadziesiat osób dziennie. Od kilkunastu dni notujemy kilkaset
tysiecy internautów z calego swiata. Abu Ghraib to nic innego jak
urealnienie mojego eksperymentu. Pamietajmy, ze naukowcy wykonuja
eksperymenty, dochodza do jakichs wniosków. Ale to sa tylko eksperymenty, a
nie prawdziwe zycie. Po Abu Ghraib mozemy powiedziec, ze zycie potwierdzilo
mój eksperyment. A nawet go przeroslo.

(zrodlo GW)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-05-24 21:46:04

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: KOMINEK <k...@o...org.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Pyzol" <n...@s...ca> wrote in news:2hf55lFbeuu2U2@uni-berlin.de:

A tak w dwoch zdaniach, to o co chodzi ?



--
Nudzisz sie? To napisz: k...@g...pl albo zaGGadaj - 1209534

Wszystko, co robie - robie dla wspomnien

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-05-25 04:38:48

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: "puciek2" <p...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

KOMINEK <k...@o...org.pl> napisał(a):
news:Xns94F3F21685739KOMINEK@127.0.0.1

> "Pyzol" <n...@s...ca> wrote in news:2hf55lFbeuu2U2@uni-berlin.de:
>
> A tak w dwoch zdaniach, to o co chodzi ?
>
>

Tak w dwóch zdaniach to o ... inflację/'rozwój'.
Albo też inaczej, o biogenetyczne prawo Haeckla, bo to taka przyspieszona
(zoo)filogeneza.

puciek.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-05-25 07:02:42

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: k...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> "Pyzol" <n...@s...ca> wrote in news:2hf55lFbeuu2U2@uni-berlin.de:
>
> A tak w dwoch zdaniach, to o co chodzi ?

1. Zimbardo jest znowu na topie i odcina kupony od swojego "eksperymentu" (w
zasadzie chyba "obserwacji uczestniczącej" z metodologicznego punktu widzenia).
2. On to wszystko wie, przewidział, nic go nie dziwi, kwestia autorytetu (co
badał oczywiście jego kolega Milgram) i wielkiego wpływu środowiska na
zachowanie.

Wniosek: "Psychologia i życie" - to jest to! Kupujcie! Promocja!

kohol

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-05-25 08:50:42

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2hf55lFbeuu2U2@uni-berlin.de...

Nagle teraz, okazlo sie ze nie tylko Sadam jest bebe,
ale wzywoliciele tez torturuja wieznow - zachowuja sie podobnie.
Wcale nie jestem anty-amerykanski, od razu bylo wiadomo,
wojna to wojna.
Ale inny wizerunek byl kreowany.

Poniewaz wyszly brudy, wiec cos trzeba z tym zrobic - wiec wciaga sie
Zimbardo i
tlucze ludziom do głowy, że to znęcianie to normalne zachowanie człowieka i
każdy by się tak zachował.
Oczywiscie nie jest to prawda, szkoda ze przy pomocy psychologii robi sie
ludzia wode z mózgu.

Czytalem bardzo fajny artykuł w rzepie, na ten temat - wypowiadal sie byly
szef takich wlasnie sluzb wieziennych.
Pisze on, ze do tortur dochodzi za przyzwoleniem dowodztwa.
Po pierwsze przesluchania musza byc, bo od wiezniow trzeba wyciagnac
informacje,
i trzeba miec w tym dobre wyniki. Dowodzacy oczywiscie nie powie "torturuj!"
(frajerem nie jest)
tylko czeka na dobre wyniki w przesluchaniu a straznik sam musi sie postarac
i wykazac inwencja.
Dodatkowo wiezien nic nie powie jesli nie czuje sie ponizony i zastraszony
psychicznie.
Dodatkowo zolnierze sa w wirze wojny i dobrze jest czasami zrzucic ciezar i
zerznac kogos,
zwlaszcza gdy dowodztwo to pochwala.

Pozdrufka,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-05-25 17:37:17

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: "Zyga" <z...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Kaska "Pyzol" <n...@s...ca
> napisała [?] w wiadomości news:2hf55lFbeuu2U2@uni-berlin.de...

> Tortury w Abu Ghraib. Rozmowa z prof. Philipem Zimbardo

Chciałem wejść w rolę, którą narzuca przesłana przez Ciebie kopia artykułu,
i podesłać jeszcze dłuższy ale zachowam się po "bohatersku", i podeślę
tylko linkę http://www.unus.psychologia.uni.wroc.pl/teksty/art/a
rt1.html
w celu poszerzenia i pogłębienia tematu.

Pozdrawia - [małorolny] Zyga.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-05-25 19:33:20

Temat: Re: Zimbardo o Abu Gharib
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Zyga" <z...@g...pl> wrote in message
news:c9006k$q4r$1@inews.gazeta.pl...
> Chciałem wejść w rolę, którą narzuca przesłana przez Ciebie kopia
artykułu,
> i podesłać jeszcze dłuższy
Sorry, tak z reguly przesylam ( linki nie zawsze sie otwieraja), to i tutaj
mi sie wypslo:)
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Wszystko przez miłość
pytanie...
Re: polityczka
Psychologia pumeksu.
Przyjaźń między kobietą i mężczyzną

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »