> Mógłbyś powiedzieć, co w tym złego, ze chodzi często do koscioła. Sama

Czekalem na taka odpowiedz. Otoz widzisz nic w tym zlego. Ale one sa niczym
tytulowy Swietoszek, nic po tym ze chodza do kosciola, skoro nic z tego nie
czerpia.

> bym chętnie chodziła, gdybym mogła, przynajmniej raz dziennie, tyle jest
> spraw do omodlenia. Co w tym złego?

Bog jest wszedzie, wszystko wie... czyz nie prawda. Nie tylko w kosciele o
czym jakos ludzie zapominaja, ehh.

> A jesli jest samotna i kontakt z ludźmi nawet w przychodni sprawia jej
> przyjemność, to należy miec jej to za złe? Niech sobie chodzi. Pamiętaj
> poza

Tak nalezy miec jej to za zle. Widzisz ludzie mlodzi pracuja, ucza sie, nie
maja tyle czasu co one, nie maja emerytury, renty, wiec jesli uwazasz ze
przychodza do przychodni zeby sobie pogadac i zajac miejsce komus kto
naprawde jest chory, a nie przyszedl by sobie ponarzekac ze go boli staw
biodrowy (od kilku lat zreszta).

> tym, ze w starszym wieku chorób przybywa.

Owszem

> A o miejscach w autobusie, to nawet nie wspominaj, bo zwykle sa
> pozajmowane przez mode byczki i jeśli ktos jest mniej sprawny, to
> rzeczywiscie musi to

Nie zauwazylem. Po drugie ktos mlody tez moze byc rownie chory. Natomiast
zauwazylem ze w Poznaniu trudno wyjsc z tramwaju gdy mohery obstawia
wejscie, nie raz wracalem do srodka i czekalem az wejda, a juz przed
otwarciem drzwi wszyscy czekaja na schodkach.

> miejsce sobie wywalczyc, bo byczki nie sa uczone dobrych manier i
> starszym, chorym, nawet tym o kulach też nie ustępują,

Z tymi kulami to juz wogole przesada, zawsze sie miejsce znajduje.

--
Pozdrawiam Norbert :-)