Data: 2008-07-18 21:49:37
Temat: Re: Zosie Samosie
Od: "Chiron" <eleuzis@no_spam.polbox.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka" <c...@g...com> napisał w wiadomości
news:234b8a38-122c-45ca-93a4-944f77ed2020@z16g2000pr
n.googlegroups.com...
Nienie.
Podchodzisz do tematu z oslawionej onegdaj drugiej strony, wszelako
nijak ona, ta Twoja strona, nie wpasowuje sie w to, o czym probuje
opowiedziec.
Przyblizam wiec jeden z czesto spotykanych przeze mnie schematow,
pojawiajacych sie w ukladach K i M.
Kochajacy sie zwiazek. Sielanka. Kilka lat miodu.
Rodza sie dzieci. K zostaje z nimi w domu, lub nie, ale nadal jest
miodowo, choć wiecej pracy, co oczywiste. Ale nikt nie marudzi.
Dzieci rosna, wraz z nimi mnoza sie tematy do zalatwienia, jak rowniez
zwieksza sie kwota niezbedna do przetrwania calej rodziny.
Gdy mowa o pieniadzach, M zaczyna znikac, choc niekoniecznie po to,
zeby je zarobic.
I wlasnie wtedy K, chcac nie chcac, staje sie rzeczona Zosia Samosia,
no bo, nie mogac liczyc na M, musi wszystko robic i zalatwiac sama.
....................................................
....................................................
....................................................
....................................................
.........................
Przyglądam się temu wątkowi...mam takie przekonanie, że ten związek NIGDY
nie był sielanką. ONA miała jakieś swoje wyobrażenia, ON- swoje. A
wyobrażenia na ogół biorą się z wzorców z domu. A problem pojawia się wtedy,
kiedy ludzie ze sobą nie rozmawiają. Nikt ich tego nie nauczył. ONA- uważa,
że ON powinien się domyslić, a ON- że ONA powinna. I tak gromadzi się coraz
więcej niedomówień, nieporozumień. ON- ucieka w pracę, a ONA- w obowiązki
domowe. ON- poznaje w pracy kobietę, a JĄ nazywa swoją pomyłką. Odchodzi. Z
takim bagażem doświadczeń, zupełnie nieprzepracowanych- oczywiście rozwala i
ten związek- bo i w tym nowym związku ze sobą nie rozmawiają. Jeśli nie
odejdzie- będzie się miotał. Ich związek możesz potraktować jako klasyczny
układ: "uzależniony- współuzależniona". ON- uciekając w pracę, alkohol, etc-
bo ma wredną żonę- pomyłkę. ONA- ogłasza wszystkim, że jej w życiu nie
wyszło- bo ma takiego wrednego męża- pomyłkę. Ma więc wspaniałe
usprawiedliwienie na to, by się nie zmieniać. Bo OBOJE są nieodpowiedzialni.
I ŻADNEMU z nich nie zależy, aby swoje życie zmienić. A zmiana jest możliwa
WYŁĄCZNIE wtedy, kiedy zaczną ją od zmienienia siebie samych. A ONI przecież
nie chcą zmienić się sami- tylko swojego partnera (partnerkę). Bo- według
samych siebie- są doskonali, i to ta druga osoba ma się zmienić. No a
dzieci? ONE wzrastają właśnie w takich wzorcach, i przekażą je
dalej...cdn...niestety...
pozdrawiam
Chiron
|