Data: 2010-01-02 02:53:59
Temat: Re: Zyczenia
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 02 Jan 2010 03:34:31 +0100, Paulinka napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Sat, 02 Jan 2010 03:08:38 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>
>>> Nie jestem michałem, ja też nie lubię długich wyznań podczas dzielenia
>>> się opłatkiem.
>>> O motywacji napisałam wcześniej.
>>
>> Też kiedyś nie lubiłam. A to "nielubienie" okazało się właściwie
>> "nieumieniem". Zdałam sobie sprawę, że po prostu nie umiem mówić. To mnie
>> pętało, hamowało, wstydziłam się.
>> Nauczyłam się uzewnętrzniać uczucia słowami i gestami wobec bliskich i bez
>> tego już nie potrafię, bo wiem, jak dużo to im daje, jak tego potrzebują i
>> ja też. Tak samo, jak nie potrafię żyć bez mówienia dzieciom i mężowi, że
>> ich kocham i tak właśnie mówiłam na Wigilii cioci, że jest dla mnie bardzo
>> ważna, że dziękuję jej za to, że po prostu jest, że jako jedna z
>> nielicznych z dalszej rodziny rozumie mnie zawsze w ciężkich chwilach, za
>> to, że była przy mnie otwarcie, pomimo niechęci paru ważnych dla niej osób,
>> i że ją bardzo kocham, bo jest siostrą mojego ojca, i że życzę jej, aby
>> zawsze pozostała tak dobra i kochana, tak zawsze uśmiechnięta jak tego
>> wieczoru. Takie były jedne z moich życzeń. Czy naprawdę może być żal czasu
>> na takie słowa?
>
>
> Nigdy nie żal. W moim domu tego nie było.
No własnie w moim też.
> Nauczyłam się od tż-ta i jego
> mamy okazywania tych uczuć
Dokładnie jak ze mną - rozszerzając "nauczycieli" na całą rodzinę MŚK.
> i skutecznie eksperymentuję w swoim domu ze
> swoimi dzieciakami.
> Nie stanę się z dnia na dzień wylewna wobec swoich bliskich. Oni wiedzą
> dlaczego ich kocham i to spojrzenie, o którym pisałam jest dla nich
> czytelne.
Tak, dla mojej mamy np. też było wszystko czytelne, ale jednak jestem
szczęśliwa, że zdążyłam jej powiedzieć i pokazać, jak bardzo ją kochałam.
Na chwilę przed jej odejściem.
I dzięki temu zobaczyłam, jak bardzo na to czekała całe życie, sama nie
umiejąc się przełamać...
:-/
>
>>> BTW ładna sylwestrowa kreacja :)
>>
>> Dzięki, miło, że Ci się podoba. Fazę mam na srebro ostatnio... i jeśli mi
>> to nie minie, to za parę lat ładnie będzie grało z siwizną we włosach...
>> ;-PPP
>
> Ha! Ładnie osiwieć to sztuka.
> Moja babcia nie osiwiała w ogóle. Do końca swoich dni miała swój kolor
> włosów.
Moja mama też nie osiwiała wcale. Nie wiem, kiedy się siwieje - już czy
jeszcze później. Moze mnie to ominie? Tylko że ona umarła w wieku 60 lat...
czyli jakbym ja w moim wieku już za 11... A przecież nie mam pewności, czy
dożyję do jutra, tak na dobrą sprawę.
Co tam, miałam przecież jak dotąd 49 lat cudownych, tak jak powiedział do
mnie pewien ksiadz o kimś innym, potwierdzając to, co sama sobie
wykoncypowałam. Dla mnie 49 lat takich, jakie przeżyłam, to dobry wynik.
:-)
--
Ikselka.
|