Data: 2008-09-23 09:08:22
Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Nie było ŻADNEJ różnicy do zauważenia i wymacania - TO było wewnątrz. Można
> było TO rozpoznac tylko obserwując jej reakcje, zachowanie - bardziej
> nerwowe, jej pokładanie się częstsze, nerwowy gest dotykania miejsca, gdzie
> bolało (kość policzkowa), zamykanie się w pokoju na całe godziny,
No i właśnie to są IMHO wszystkie te różnice, które Ty zauważyłaś, bo
Ciebie "uderzyły". Domownicy, którzy z nią mieszkali na co dzień,
przyzwyczajali się do tych drobnych narastających zmian. Dlatego niczego
nie zauważyli.
> Inaczej: czy zauważasz po zmianie zachowania, zapachu skóry, innym chodzie,
> mój Boże - po rzeczach zupełnie nieczytelnych dla obcych, że Twoje dziecko
> np. jest chore?
Zauważam. Jest cały szereg drobnych sygnałów, m.in. szkliste oczy,
których nikt oprócz mnie nie zauważa. Ale ja jestem wyczulona na chorobę
dziecka prawie non stop.
> Nie, nie dane mi było się z nią pożegnać.
To wszystko, o czym pisałaś wcześniej - co robiłaś wiedząc o jej
chorobie - to były przygotowywania do jej śmierci, czyli jakby
pożegnanie. Ja to tak widzę. Wiedziałaś, że masz ostatnią szansę, żeby
coś zmienić w waszym związku i zrobiłaś to. O to mi chodzi. Miałaś dany
ten czas.
> Zrobiła to. Żebyśmy MY dłużej nie cierpieli, nie ona. Taka była moja Mama.I
> ja zrobię kiedyś to samo - cierpienie najbliższych jest ponad moje siły.
> Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to Bogu.
Przypomina mi się piękny film z Meryl Strip, dokładnie o tym samym,
"Jedyna prawdziwa rzecz" ("One true thing" w oryginale). Jeśli masz
takie przeżycia, to może być za ciężki dla Ciebie. IMO film wspaniały.
No i ja uwielbiam Meryl Strip.
Ewa
|