Data: 2008-09-24 13:03:04
Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: "ostryga" <z...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Don Gavreone" <s...@l...po> napisał w wiadomości
news:gbdclu$ugj$1@news.onet.pl...
> Anglicy mają tam "neighbour" (love thy neighbour).
> O ile znaczenie "neighbour" nie zmieniło się drastycznie na przestrzeni
> wieków, oznaczałoby to, że przez "bliźniego" rozumieli wszystkich ludzi,
> ale tylko ze swojego bliskiego otoczenia. To przynajmniej stanowiłoby tamę
> dla miłości do całego świata i kierowałoby ją w stronę potrzebujących, z
> którymi się stykamy :)
To bardzo ciekawe.
Ale "neighbour" odpowiada znaczeniu bliźniego.
(Kiedyś w zamierzchlych czasach sąsiad był ważny i należal do rodziny hehe
;))
Sąsiad czyli bliźni - zatem nie każdy na świecie, ale osoby, które są BLISKO
ciebie, z którymi przebywasz.
Kochaj bliźniego swego.
Jednak to nam nie różnicuje bliźnich na lepszych i gorszych.
Ktoś albo jest bliźnim czy tez "sąsiadem', czyli przebywa blisko i mamy go
szanować jak siebie samego, albo ktoś nie ma z nami stycznosci w codziennym
życiu. Nie widujemy go, nie znamy. Trudno przecież kochać wszystkich na
świecie. Osoby bliskie kocha się bardziej.
Nie widzę tu różnicowania na gorszych i lepszych, równych nam i nierównych.
> (Nie wiem, czy pisząc do siebie w necie jest się "neighbours", ale
> niewykluczone :)
No wg mnie tak. Mamy ze soba kontakt. Przebywamy ze soba (czasem kurcze za
długo, grr, kiedy nie chce sie pracowac.)
Jesteśmy bliźni i już, zgodnie z moim doslownym rozumieniem tych słów. :))
pozdr.
o.
|