Data: 2003-01-09 12:25:58
Temat: Re: akcje charytatywne dla dzieci (dlugie sie zrobiło)
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Z założenia ani w domu, ani na ulicy nie daję pieniędzy na żadną
> > zbiórkę/akcję/operacje .
> ...
>
> > Być może odmawiając datków na ulicy omijam osoby napradę potrzebujące
> pomocy
> > (stąd moja frustracja) ale uważam, że dziś nie można postępować inaczej.
Słusznie. We Wrocławiu jest akcja "Pomagaj mądrze" - plakaty przestrzegają
przed dawaniem na ulicy. Są nr kont wszelkich ośrodków pomocy społecznej,
proszą też, żeby na widok osoby żebrzącej wołać straż miejską - Ci
"rozpoznają problem" - kierują do szpitala/schroniska, punktu gdzie
kompetentne osoby pomagają potrzebującym - załatwią bezpłatne obiady, bony,
odzież, dodatek mieszkaniowy, napiszą wniosek o...., wyrobią dokumenty itp.
To wszystko po tym, jak okazało się, że mamusia, która stała z dzieckiem na
wózku (chodzącym, to była "zmyłka") i zbierała na "operację" - głodziła je,
owijała folią (załatwiało się pod siebie, bo przywiązała je do wózka
inwalidzkiego), kazała spać na gołej podłodze, przypalała papierosa....a
ludzie dawali jej pieniądze.
Ktoś zamiast dać złotówkę zadzwonił po straż miejską. Ci zawieźli dziecko
do szpitala, gdzie długo dochodziło do siebie. Potem trafiło wprost do
rodzinnego domu dziecka, a mamusia do więzienia, gdzie czeka na wyrok.
Ja wolę wpłacić na konto WOŚP 50 złotych, niż dać złotówkę matce z
niemowlęciem w wózku, stojącej na skrzyżowaniu. Gdy widzę coś takiego,
chwytam za telefon i dzwonię na policję. Jeżeli rzeczywiście jest
"potrzebująca", to skierują ją do ośrodka opieki społecznej itp. Niestety -
przeważnie zbiera dla siebie i konkubenta na wino, trzymając dziecko jako
"wbik" w oparach spalin.
Ola
|