Mam małe pytanie na boku:
Czy spotkałeś się w swojej karierze lub chociaż w teorii z czymś takim,
że duża inteligencja, wyższe wykształcenie i duża sprawność w poruszaniu
się w rzeczywistości (w końcu nie każdy ma dostęp do internetu, usenetu i nie
każdy potrafi tworzyć przejrzyste strony www) była zestawiona z
jednoczesną bardzo daleko posuniętą naiwnością, idealizmem, radykalnymi,
acz dość wyrazistymi poglądami na tematy religijne (jednoznaczne potępienie
działaności Chrystusa - nazywanie go głupcem i jednoznaczna krytyka
dokonań Kościoła Katolickiego) oraz, co ważne, z postrzeganiem siebie
jako istoty bardzo słabej, wrażliwej, narażonej na niebezpieczeństwo
śmierci z głodu, braku środków, stawiającej siebie na równi z ulicznym
kloszardem ?
Czy jest jakaś choroba, która mogłaby skutkować taką obserwowaną
rozbieżnością, czy należy tu się raczej dopatrywać przemyślanego
eksperymentu socjotechnicznego ?