Data: 2011-05-22 13:57:00
Temat: Re: borelioza - krotka historia zachorowania i prawie-wyleczenia
Od: " lawenda" <l...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
<f...@N...gazeta.pl> napisał(a):
> > wiec jeszcze jej dokladnie nie zbadano, to nie
> > obwiniaj całego świata malo wybrednymi określeniami. Tak?
> >
> > lawenda
> >
> nie, wystarczyloby gdyby kazdy z tych rzeznickich w efekcie
> lekarzy mial pewien minimalny zasob umiejetnosci logicznego
> myslenia a nie byloby strat na zdrowiu ( masy nieszczescia
> poczucia zaszczucia nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu)
> - glupota np tego glaba ktory w krytycznej fazie 'uznal'
> wbrew mnie, ze jestem wyleczony i niec nie da sie zrobic
> jest n i e t o l e r o w a l n a
Słuchaj, jestem w stanie zrozumieć twoj bunt, przeciw
niedopatrzeniom lekarskim, poniewaz sama ich kilkakrotnie
zaznałam. Tez swego czasu się cikałam, tez szukalam pomsty
do nieba o moim zdaniem niesumienne wywiązywanie się z
‘primum non nocere‘, ale doszłam do dwóch - oni też - a po drugie
to nie ich wina, że ja mam nadwrażliwy organizm i nadprzejawialnosc
nieprzewidywalnych objawów chorobowych. Skoro jak oboje wiemy taki rzeczy
sie zdarzają pomyśl: czy ty sie nigdy nie mylisz?
Czy jak dostałes rumień w miejscu ukąszenia owada poszedles
i pokazujac go swojemu lekarzowi powiedziałeś: ty mnie użarł kleszcz
i np. wyczytalem w poradnikach, necie itd ze to moze
byc borelioza? Wiesz, z doświadczenia wiem, ze czasem
lekarzy trzeba lekuchno zdopingować. Niektórzy z nich bowiem przywykli do
myśli, ze oto oni jedyni sa oświeceni, tymczasem w dobie Internetu wiele
rzeczy zasadnych, jednak mozna się tu dowiedziec. Tak czy inaczej
pokazujac lekarzowi ze nie ma do czynienie z neandertalczykiem
pobudzasz go z szacunkiem do tego by traktowal cię poważniej i z wiekszą
uwagą.
Wiem, to nie przymusowe, nie musimy, ale warto uczestniczyc
w zmaganiu o wlasne zdrowie a jesli p.dok. to nie pasuje, to
mozna go zmienić. Tak?
lawenda
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|