Data: 2001-09-25 15:30:50
Temat: Re: c.d. depresja
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna:
> Ludzie zabiegaja o rozne rzeczy w rozny sposob. Ostra
> dyskusja moze byc pozorem, tak samo jak nie wdawanie sie
> w nia nie musi oznaczac leku przed utrata akcpetacji.
> Wg mnie styl dyskusji nie ma zbyt wiele wspolnego ze
> sklonnoscia do depresji.
Ma bardzo wiele Joanno, serio. :)
Np Twoj styl rowniez. :)
Osoby o sklonnosciach do depresji 'atakuja' bardzo
emocjonalnie i bardzo emocjonalnie argumentuja,
nie-merytorycznie, w sposob napietnowany pewna gorycza,
wyraznie widac ze traktuja dyskusje bardzo osobiscie
zas pojawiajace sie tezy jako personalna bezposrednia
'potwarz' i zniewage.
Wiem, bo uwielbiam dyskutowac i sporo rozmawiam
z roznymi osobami: k czy m.
To o czym pisala E: czarnowidztwo, zniechecenie do
dzialania (bo czarnowidztwo zniecheca), personalny
(osobisty) rodzaj 'nadwrazliwosci', silnie dotykajaca
nawet nieznaczna krytyka (jako objaw jednoznacznej
nieakceptacji pogladow utozsamiane z negacja osoby)
- to typowe cechy tych ktorzy chetnie zapadaja sie w depresje.
> Mysle tak, jak juz powiedzialam: problem lutrzanej tozsamosci
> i podatnosci na ocene, lek przed brakiem akceptacji - to wszystko
> sa powazne i czeste problemy, ale nie sa rownorzedne z depresja.
> Mysle, ze u niektorych te same problemy moga wywolac
> nieukierunkowana albo zle ukierunkowana agresje (np. reakcje
> autodestrukcyjna).
Masz na mysli m.in. alkoholizm czy inne nalogi?
Mozliwe.
Ja nadal uwazam ze osoby o wyraznie sklonnosciach do depresji
maja silna sklonnosc do przewrazliwienia na punkcie wlasnej osoby.
Ciekaw jestem czy istnieje jakas korelacja pomiedzy egocentryzmem
i depresyjnoscia?
Na moje rozeznania taka korelacja musi byc silnie dodatnia.
> Martwic sie kazdy moze - w koncu akceptacja, potencja, to dosc
> wazne sprawy. Niemniej nie piszesz, ze to powod depresji.
Jesli ktos jest przewrazliwiony na wlasnym punkcie to znajdzie
bez problemu (takze u siebie) wiele powodow do 'zalamania'.
:)
> Wydaje mi sie, ze w ktoryms miejscu popelniasz jakis blad
> wnioskowania, albo blad wyjsciowej tezy. Nie rozumiem
> dlaczego nagle ci wyszlo w tym rownaniu, ze wieksza odpornosc
> wynika z wiekszej stycznosci, a to znowu objawia sie mniejsza
> odpornoscia.
Byc moze ze sie myle, pisalem juz ze to raczej dywagacje,
wiec moga byc 'niezbyt madre'.
W tamtym moim 'wywodzie' w duchu teorii ewolucjonizmu
przyjalem iz wieksza odpornosc kobiet na stres jest wynikiem
wyksztalconej pod wplywem silniejszego czynnika zdolnosci.
Czyli ta wieksza odpornosc (niz relatywnie u m) swiadczylaby
wprost o ogolnie wiekszym stresie jakiego doswiadczaja kobiety.
A to z kolei, kto wie, byc moze, staje sie jednoczesnie przyczyna
ich zwiekszonej depresyjnosci.
Zgadzam sie ze to wydaje sie byc mimo wszystko naciagana
hipoteza.
A jesli tak, to znowu 'wali sie' teza iz jedna z glownych przyczyn
depresji bylby stres.
> Wg mnie przede wszystkim schemat radzenia ze stresem
> jest inny. I moze jeszcze rzadziej mezczyzni sie diagnozuja.
OK, wiec jednak stres. :)
Byl juz taki watek: faceci chetniej stosuja alkohol jako poprawiacz
nastroju, w tym w walce ze stresem.
Byc moze jest to wiarygodna teza u nas, ale w takim USA skad
pochodza wyniki ilosci depresji wsrod k/m takze musialoby tak
wlasnie byc, a to juz nie wydaje sie byc az tak bardzo pewne.
Pozdrawiam,
Czarek
|