Data: 2008-12-30 23:27:51
Temat: Re: cd Parkinsona
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" napisał w wiadomości:
>> > Z drugiej strony, w realu, myślenie w kategoriach "co inni pomyślą",
>> > jest jak najbardziej słuszną koncepcją uzupełniającą niedoskonałości
>> > naszej rzeczywistości. Wyobraź sobie, że idę do dziewczyny kolegi i
>> > opowiadam jej, jaki to fajny seks z blondyną z dużymi balonami miał
>> > jej
>> > facet wczoraj. Dlaczego niby miałbym tego nie robić, skoro nic mnie
>> > nie
>> > obchodzi co pomyślą inni i się nie boję, że coś mi się stanie? ;> To
>> > jak
>> > - należy myśleć co pomyślą inni czy nie, a jeżeli i tak i nie, to
>> > gdzie
>> > jest granica? ;>
>> Jest grupa rzeczy, których się nie robi.
> No tak, apomniałem Ci tutaj "podstawić nogę" i wprowadić uwagę pt. -
> "Wsyscy wiemy, że istnieje Kultura, problem w tym, że kady ją inaczej
> definiuje, więc mimo że Kultura istnieje jako pojęcie, to już jej
> definiowanie jest pozostawione każdemu wedle gustu". Jak nie wierzysz,
> to zrób badania w społeczeństwie co jest kulturalne, a co nie. :)
Bez badań, każdy "obowiązującą" kulturę w jakiś sposób realizuje. Kultura
nie jest czymś na wzór regulaminu. W języku potocznym albo się ją ma, albo
się jej nie ma. A naprawdę to albo chcemy się do obyczajów stosować, albo
wolimy od niej odbiegać (moim zdaniem w zależności od naszego stosunku do
innych czyli relacji w społeczeństwie). Rzadko można się spotkać z opcją,
że ktoś tej obyczajowości nie zna w środowisku, w którym żyje.
Jeśli ktoś nie chce uczyć się Savoir vivre'u na pamięć, to może stosować
złotą zasadę i już będzie bardzo ok.
>> Inaczej mówiąc kierujemy się
>> ustalonymi przez siebie zasadami, które podporządkowują sobie wszystkie
>> inne sprawy. Tak, uważam, że każdy z nas jakieś zasady ma utrwalone, z
>> których większość jest o tyle słuszna, że ma związek z obyczajowością w
>> środowisku społecznym. Te zasady są dla każdego z nas nadrzędne. Nie
>> bedę
>> więc mówił, co jej facet robił z cycatką. To będzie ta... no... Złota
>> Zasada. ;D
>> A jak nie powiem, to i tak nie będę się zastanawiał, co ona sobie o
>> mnie i
>> o swoim facecie myśli.
> Zgadza się, na tym właśnie polega przykład - "nie pomyślisz sobie". Ale
> jednak nie robisz tego. Zrzucasz to na zasady, powód nierobienia, żeby
> wszystko trzymało się jakiejś logiki, ale .... skąd więc są te zasady?
> Czy to nie aby tak, że są to statystycznie powtarzalne schematy pt. "jak
> powiem, to ona/on sobie pomyśli/zrobi"? ;>
Właśnie nie. Zasady, jeśli oparte są na fundamentalnych wartościach,
układają Ci ramy poprawnego życia/postępowania - oczywiście w relacjach z
ludźmi. Dzięki nim nie musisz drobiazgowo śledzić wszystkich skutków i
przyczyn własnych działań.
Masz prawo jazdy? Kierowca stosuje się do zasad ruchu drogowego, technik
prowadzenia pojazdu, zachowań na drodze bez konieczności analizowania
wszystkich zdarzeń wewnątrz i na zewnątrz podczas jazdy. Jeśli musisz
zatrzymać pojazd, to po prostu go zatrzymujesz zamiast kolejno:
obserwujesz czerwony kolor jaskrawych świateł pojazdu przed Tobą,
postanawisz przenieść nogę na pedał hamulca, dociskasz go, uważasz, żeby
ani za mocno, ani za lekko, zależy ci na tym, żeby zatrzymać swój pojazd w
bezpiecznej odległości zanim twoje reflektory z hukiem nie połączą się z
tymi pieprzonymi czerwonymi poprzedzającego... itd ;)
>> [...]
>> > Bo ja wiem. Dzisiaj doszedłem do wniosku, że żebym wydawał się
>> > lepszym i
>> > mądrzejszym, to nie powinienem się odzywać, bo czar pryśnie - popatrz
>> > w
>> > naszej kulturze - nim mniej się ktoś odzywa tym jest mądrzejszy. ;>
>> Lubiani są skromniejsi, a nie mądrzejsi. A nie są to pojęcia
>> przeciwstawne.
>> Wniosek jest nic nie wart. ;D
> No nie wiem. Na koloniach, które odbywały się częściowo na terenie
> "zamkniętym", przeważnie zawsze dostawałem nagrody za bycie grzecznym -
> ale przeważnie nie byłem w tym samym miejscu co wychowawczyni, więc
> wniosek w temacie "grzeczność" jest podobny - nim kogoś bardziej nie ma
> tam, gdzie aktualnie znajduje się oceniający, tym jest grzeczniejszy.
> Sprawdzone empirycznie. ;>
Nagrodę na kolonii dostałeś naprawdę za to, że nie byłeś przyczyną do
angażowania się wychowawców w ich pracę. Nagroda należałaby Ci się
bardziej wtedy, gdybyś był niesfornym kolonistą, a wychowawcom udałoby się
przez swoje zaangażowanie utemperować Ciebie i zasiać w Twojej duszy
zalążek - nazwijmy to - poprawnego współistnienia z innymi dziećmi. :)
Przy tej okazji mój wniosek jest taki: Dobry wychowawca szuka trudnych
wychowawczo dzieci, żeby rozwijać swoje umiejętności i wiedzę. Ale to nie
na temat. :)
>> Poza tym trzeba wziąć pod uwage różnorodność gustów. Nie da się być
>> lepszym dla wszystkich w sensie wizerunku.
>> Proponuję odrzucić w staraniach człon "mądrzejszy" a pozostawić
>> "lepszy".
>> Inna rzecz, że powinno się mieć ustaloną hierarchię ważności
>> preferowanych
>> cech w ramach jakości.
> Wiesz, Nowy Rok i te sprawy i jakoś podoba mi się akcjomat - "Mądrość
> definiuje się brakiem mowy" ;>
Aksjomat strusia? ;)
>> > Osobiście wolałbym szampana. ;>
>> Mam dwa ruskie. :)
> To jednak wypiję też pifko, które nawarzyłem - w tej chwili, od wczoraj,
> podlega procesowi fermentacji wtórnej bez mojej obecności - jakbym je
> tak cały czas delektował, to nic by nie zostało. :)
To kac w postaci wtórnej fermentacji piwa jest poza Tobą? ;)
--
pozdrawiam
michał
|