Data: 2007-09-11 10:47:23
Temat: Re: co mam zrobić?
Od: Księżniczka Telimena (gsk) <c...@W...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aska D wrote:
> Użytkownik "Księżniczka Telimena (gsk)" <c...@W...pl>
> napisał w wiadomości news:fbrlbu$q14$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> truskawa wrote:
> Czytam i nie pojmuje. Od poczatku watku cisna mi sie na usta
> niecenzuralne slowa.
> O co tym kobietom chodzi. (ja tez jestem kobieta ;-) )
> Moja kolezanka tez zostawila meza z podobnego powodu. I tez do pracy
> nie chciala isc.
Ja nic nie pisałam, że nie chcę iść do pracy. Nie wyobrażam sobie siedzenia
w domu do końca życia. Póki co nie mogę wrócić do pracy, bo tak się umówiłam
w firmie - na moje zastępstwo jest zatrudniona inna osoba, która ma umowę do
lipca 2008, więc po prostu nie chcę nikomu krzyżować planów. A do pracy
bardzo chcę wrócić.
(i nie moze pojac dlaczego nie moze znalezc
> akceptacji wsrod rodziny i znajomych).
Nie mam z tym problemów.
Argumenty miala takie jak Ty.
> W sumie tez powinnam zostawic mojego faceta.
> Pracuje duzo.
> Czasem od 5 do 22. O 18. bardzo rzadko jest w domu. Robi to dla nas.
> Zarabia pieniadze.
Wiesz, według mnie są granice zarabiania pieniędzy. Chyba, że ktoś ma
kłopoty finansowe to wiadomo, że trzeba się sprężyć i zarobić na wyjście na
prostą, ale jeśli jest finansowo ok to po co zarabiac i zarabiać? Gdzie
jestta granica, że już wystarczy?
> Ja wiekszosc czasu spedzam z dzieckiem. Pomagaja mi moi rodzice bo na
> tesciowa nie moge liczyc.
> Ale pracuje, mam swoje zycie, swoje zainteresowania.
> I jak mam ochote wyjsc, to dostosowuje sie do jego godzin pracy. Np.
> zostaje moja mama z dzieckiem a TŻ zajmuje sie corka jak wroci do
> domu. Jest jej ojcem wiec nawet jak mam obawy czy z czyms sobie poradzi to
> daje mu szanse wykazac sie.
> Kobiety opanujcie sie. Prawdziwe zycie Was przerasta.
> Jabym wszystkie takie "ksiezniczki" (to nie jest przytyk do Twojego
> nicka) wyslala na bezludna wyspe.
> Czy naprawde nie mozna sprobowac sie dogadac, a przede wszytskim
> zrozumiec swojego meza.
Ja swojego męża w pełni rozumiem, ale nie zgadzam się na to jak wygląda
nasze życie. Rozumiem posiadanie hobby i oddanie się temu w zupełności, ale
jeśli nie ma się zobowiązań typu rodzina. Założyliśmy rodzinę w pełni
świadomie, więc i ja i on musimy ponieść konsekwencje takiej decyzji. Ja od
kilku lat zajmuję się dziećmi, bo nie mam z kim ich zostawić, zresztą tak
ustaliliśmy. Nie może być tak, że na wszystko będę się godzić. Ja bym
wysłała na bezludną wyspę wszystkie godzące się na wszystko baby, bo to one
powodują, że mężczyźni mają się za "więcejmogących".
W koncu pieniadze zarabia dla Was a nie tylko
> dla siebie. Nie mozecie oczekiwac, ze facet bedzie bez przerwy nosil
> na rekach. Musisz kolacje jesc przy swiecach?
Nie, nie lubię jeść przy świecach, bo nie widzę co jem.
>Moze on nie lubi, ale
> to nie jest powod do rozwodu.
Też nie lubi, i rzeczywiście nie jest to powód do rozwodu i absolutnie nie
twierdzę, że tego typu problemy są powodem do rozwodu. Uprościłaś sprawę.
> Tak na marginiesie, to rozwod mam juz za soba, ale trafil mi sie
> wyjatkowo wadliwy egzemplarz - zdradzal na prawo i na lewo.
> Rozwod to naprawde nic milego, zwlaszcza jak sa dzieci.
Tak sądzę, ale życie z pracoholikiem jest też trudne- jak z każdym
...holikiem.
Pozdrawiam
Teli.
|