Data: 2001-06-25 00:40:17
Temat: Re: coś o pracy
Od: "Saulo" <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przede wszystkim gratuluje (cienkiego) poczucia humoru, w dodatku w sprawie tak
powaznej, w dodatku
dotyczacej Ciebie, a nie "rozmówcy". Chwalebne, ze wszech miar chwalebne. :-)
Użytkownik "Cienki" <n...@r...com> napisał w wiadomości
news:9h2nfg$q2o$1@news.tpi.pl...
<ciach>
> otóż zaczynam miec problemy z pracą
[ciach]
: kocham pracować, zawsze kochałem, praca dawała mi
> satysfakcję, żyję dla pacy, i nigdy nie odbierałem pracy jakoo przymusu. W
> zasadzie nie miało dla mnie zaczenia jaka pracę wykonywałem ( i nietety za
> ile!) Ba, obawiam sie że praca jest dla mnie ważniejsza niż ja sam.
>
> I co? standardowo - kupa. zaczynam mieć w dupie pracę.
[ciach]
> efektywność mojej pracy spada do zera. jeszcze nikt tego nie zauważył i nie
> boję sie że zauważy. najgorsze że ja to widzę, a byłem osobą ambitna
> (umiarkowanie).
> Wiem że jest to efektem bardziej złożonego procesu związanego z moją ogólną
> kondycją. Wiem że tak się bardzo często ludziom zdarza. Ale do cholery,
> Akurat ta część jest najważniejsza i nie mogę sobie pozwolić na luzy (mam
> pewne zobowiazania).
>
> W pierwszej kolejności chcę przywrócic u siebie zdolność do pracy
> (efektywnej) choćby na tyle żeby moc sie utzrymac na powierzchni, nie to nie
> obsesesja- od tego zależy reszta.
[ciach]
>
Jaki zrobić pierwszy krok?
> Zauważyłe podejrzaną zbieżność mich stanów depresyjnych z grubością (a
> raczej cieńkością) mojego porfela. Wymusić na szefie podwyżkę? ja go lubie,
> on mnie lubi - po co to zmienić?
> Gdzie tkwi błąd?
> Jeśli ktokolwiek potrafi coś podpowiedzieć proszę o wskazówki. bez
> pośpiechu.
>
> cienki.
Twoja sytuacja jest trudna, lecz nie beznadziejna.
Gwiazdy mi mówia, ze pomóc tutaj moze tylko kuracja wstrzasowa, czyli przejscie z
efektywnosci
spadajacej do zera do efektywnosci stale równej zeru lub ujemnej (w postaci tzw.
kreciej roboty).
Pomoze Ci w tym intensywne uczestnictwo w zyciu tej grupy.
Po kilku miesiacach nawet Twój szef sie orientuje i wywala Cie na zbity pysk. Pysk
boli, portfel
cienki, coraz cienszy, wierzyciele u bram. Przyjmujesz pierwsza lepsza prace: np.
rozdawanie
ulotek - praca przyjemna, bo na swiezym powietrzu, bez dostepu do Internetu, ludziom
same wyciagaja
sie do Ciebie dlonie, widzisz szczescie w oczach starszego dzentelmena z gustowna
reklamówka, w
której gra Radio Maryja, gdy niesmialo odbiera z Twoich rak ulotke o wczasach na
Madagaskarze,
staruszka, której wreczyles darmowy kupon na 15 ml Kenzo Psychodelic Tangerine caluje
Cie po rekach.
Czujesz, ze wraca Ci chec do zycia. Jestes potrzebny. Jestes kochany. Jestes
wyczekiwany. To dodaje
Ci sil, to podnosi Twoja wydajnosc. 1000 ulotek dziennie, 2000, 10000, milion -
drukarnie nie
drukuja juz nic innego.
Wraz z checia do zycia, wraca ci czucie. Wraz z czuciem, uczucie. Gdy pewnego dnia,
przy podawaniu
ulotki sarnioookiemu dziewczeciu, zabójczo pieknemu, nieprzyzwoicie inteligentnemu i
bolesnie
wrazliwemu, ulotka spala Wam sie w dloniach i ulatuje w niebo jako synogarlica, juz
wiesz, ze to
Ona. Powstajesz, jak feniks z p. Zyjecie dlugo i szczesliwie, a szczescie wasze nie
jest wbrew
pozorom ulotne.
Jakby tego bylo malo, po pewnym czasie monopolizujesz rynek rozdawnictwa ulotek.
Otwierasz oddzialy
w innych miastach. Twoje logo: stylizowany cienki chlopiec w kaszkietówce na glowie,
z wyciagnieta
hojnie dlonia spoglada z plakatów w calym kraju, kraju ulotkami i broszurami
plynacym. Po swiecie
natomiast zaczynaja krazyc mity o Efektywnym Cienkim, który zostal Grubym...
Saulo
--
----------
Champagne for our real friends
and real pain for our sham friends!
Francis Bacon
|