Data: 2001-06-25 03:47:46
Temat: Re: coś o pracy
Od: "Majka" <m...@i...com.au>
Pokaż wszystkie nagłówki
Masz tzw. kompleks "samozatrudnionego".
Przeczytaj "Bogaty ojciec, Biedny ojciec", a potem "Kwadrant przepływu
pieniędzy". Dowiesz się tam o czterech typach ludzi, gdy chodzi o stosunek
do pracy i znajdziesz wyjście z sytuacji.
Majka
----------------------------------------------------
------
Bogaci bogacą się, biedni biednieją,
a średnia klasa szarpie się z finansami!
www.bogatyojciec.pl
"Cienki" <n...@r...com> wrote in message news:9h2nfg$q2o$1@news.tpi.pl...
> czyli nie dla studentów.
> wiem, odpada 2/3 czytelników, ale trudno. spawa jest konkretna, a nie
jakieś
> tam teoretyczne rozważania.
>
> właśnie przejrzłem z grubsza wszytkie posty jakie są mi dostępne - czyli
> gdzieś tak od początku marca.
> mam mętlik w głowie
>
> (tu muszę wtrącić że grupa jako całość jest zrdowo popieprzona, ale cóż -
> czego można się spodziewać po ludziach z problemami ;-) zresztą, nie będę
> ukrywał że czuję się tu swojsko (choć że na pewno odstaję poziomem
> intelektualnym i stopniem samoświadomości - nie wszystko rozumiem). pełen
> obaw ale i nadziei że jest tu mimo wszystko ktoś rozsądny))
>
> nigdzie nie znalazłem (choć może przeoczyłem) żadnego wątku dot. PRACY
> właśnie. Czyżby nikt nie miał nigdy z tym problemu? W Polsce, w 2001 r.?
> wierzyć mi się nie chce.......
>
> niestety tu będę musiał się troszeczkę obnażyć. Proszę więc wszystkie
osoby
> niepełnoletnie i niezainteresowane o opuszczenie sali :o!
>
> [....chwila namysłu..... nie jest mi łatwo proble zdefiniować, a chciałby
to
> zrobic w miarę czytelnie... ale korzystają ze spzryjajacego układu gwiazd
> muszę to zrobic teraz.....]
>
> otóż zaczynam miec problemy z pracą (no, to przecież oczywiste - piszesz o
> tym juz od pół godziny!)
> a praca jast dla mnie bardzo ważna. może jestem pracoholikiem - nie wiem
jak
> to się sprawdza.
> pracuję od dawna, od zawsze, odkąd pamiętam - a jestem juz duży - bez
> owijania w bawełnę, każdy się przeciez domyśla - 30 lat. nie rozumiem
ludzi,
> którzy nie chcą pracować - słowem jestem świr.
> żeby nie było wątpliwości: kocham pracować, zawsze kochałem, praca dawała
mi
> satysfakcję, żyję dla pacy, i nigdy nie odbierałem pracy jakoo przymusu. W
> zasadzie nie miało dla mnie zaczenia jaka pracę wykonywałem ( i nietety za
> ile!) Ba, obawiam sie że praca jest dla mnie ważniejsza niż ja sam.
>
> I co? standardowo - kupa. zaczynam mieć w dupie pracę. <prepraszam, ale to
> właśnie czuję, aha i nie jestem żadnym tam magistrem tylko zwykłym
> rzemieślnikiem, tyram po nocach)
> efektywność mojej pracy spada do zera. jeszcze nikt tego nie zauważył i
nie
> boję sie że zauważy. najgorsze że ja to widzę, a byłem osobą ambitna
> (umiarkowanie).
> Wiem że jest to efektem bardziej złożonego procesu związanego z moją
ogólną
> kondycją. Wiem że tak się bardzo często ludziom zdarza. Ale do cholery,
> Akurat ta część jest najważniejsza i nie mogę sobie pozwolić na luzy (mam
> pewne zobowiazania).
>
> W pierwszej kolejności chcę przywrócic u siebie zdolność do pracy
> (efektywnej) choćby na tyle żeby moc sie utzrymac na powierzchni, nie to
nie
> obsesesja- od tego zależy reszta. Mam pewne pomysły, brakuje mi jednak sił
> żeby sie zorganizować. Próbuję znaleźc różne przyczyny zenętrzne żeby
> odciązyć poczycie własnej winy, ale nie jestem pewny czy słusznie. wiem,
> wiem -niska samoocena.
>
> Czy rozmiesz? może mało klarowne - ale to przecież skrót.
> Jaki zrobić pierwszy krok?
> Zauważyłe podejrzaną zbieżność mich stanów depresyjnych z grubością (a
> raczej cieńkością) mojego porfela. Wymusić na szefie podwyżkę? ja go
lubie,
> on mnie lubi - po co to zmienić?
> Gdzie tkwi błąd?
> Jeśli ktokolwiek potrafi coś podpowiedzieć proszę o wskazówki. bez
> pośpiechu.
>
> cienki.
>
>
>
|