Data: 2004-04-22 08:02:26
Temat: Re: czemu nie można cały czas być szczęśliwym?
Od: "Hubert" <h...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Wydaje mi się, że w przypadku kierowania informacji do osób nieobznajomionych
> ze zspecyfiką buddyzmu warto więc ograniczać się do lakonicznego
> określenia "nirwana to ustanie cierpienia" bez pakowania się w
opisy "objawów",
> szczególnie, że są to prawie zawsze opisy daleko uwikłane w "ja", w
dualistyczną
> wizję: oto jest świat a oto jest oświecony - ten, który osiągnął. To jest
STRASZNIE
> ograniczające.
Co rozumiesz przez to, ze jest to strasznie ograniczajace?
Na poczatku czesc ludzi chce dla siebie byc szczesliwymi, uwolnic siebie od
cierpienia itd. A wiec zaczynaja od siebie. I slusznie. I np dopiero potem sie
okazuje, ze to co tacy ludzie osiagneli sluzy tez otoczeniu.
> Dużo lepszą metodą wydaje mi się przedstawianie pewnych pierwotnych idei
> zahaczających od razu o praktykę, w szczególności o praktyki Nyndro, gdzie
> jest mowa o nietrwałości, o współczuciu, o oddaniu, o ofiarowaniu. Zauważ,
> że Budda, rozpoczynając nauki czterema szlachetnymi prawdami zaczął
> od stwierdzenia: istnieje cierpienie. Nie zaczął od: istnieje nirwana. Mówił
> o przyczynach, potem dopiero o drodze. A o samym celu chyba w ogóle
> nie mówił ... :) Najistotniejsze wydaje mi się to, że do tego, by się
rozwijać,
> wcale nie potrzeba mieć wizji nirwany. Czasem wręcz przeciwnie - to
> przeszkadza, bo odrywa od rzeczywistości tu i teraz. Od uważnej obserwacji
> tego co jest.
Nie wiem czy nie potrzeba miec wizji nirwany. Ale chyba warto miec cel,
kierunek, w ktorym sie zdaza. Warto chyba tez wiedziec, ze cos takiego jak
nirwana jest mozliwe do osiagniecia. A uwazna obserwacja to juz nie jest
nakreslanie kierunku. To realizacja.
>
> > Nijak sie ma, bo jest to stan totalnej przytomnosci umyslu i swiadomosci.
> > Jest to naturalny stan czystej swiadomosci.
>
> No dobra. Ale co z tego zrozumiała pani N ? :))) To jakaś totalna abstrakcja !
>
> > To jest zupelnie co innego.
> Na pewno ? :)))
Nie wiem czy na pewno, ale ja bym nie polecal jako praktyki oswiecajacej. Wrecz
przeciwnie (mowa tu byla chyba o chlaniu alkoholu chyba?).
>
> > W zamian za emocje takie jak: nienawisc, czy lek pojawiaja sie takie uczucia
> > jak: blogosc, szczesliwosc, wszechogarniajaca milosc, ufnosc.
> A tu już jest najlepiej: w zamian ... Widać, że jesteś tantryk z krwi i kości
> - transformacja "złego" w "dobre". No dobra. Warto jednak zauważyć,
> że to dalece nie wyczerpuje tematu buddyzm. Że są szkoły, które daleko
> inaczej widzą "drogę" i inne stosują metody.
Moze i tak. Ale mysle, ze daje to juz pewne pojecie dotyczace tego jakie
doznania sie pojawiaja a jakie zanikaja w miare oswiecania sie.
>
> > Raczej nie. Bo po opisywanych stanach wystepuja zazwyczaj takze stany
> > przeciwne. A blogosc i nieuwarunkowana szczesliwosc nie maja przeciwienstw.
> > Jest to odkrycie tego, co zawsze jest. Gdy tego doswiadczysz bedziesz
> > wiedziec, ze to swiatlo zawsze bylo i bedzie do Ciebie wracac, bo to Twoja
> > prawdziwa natura. Ale dokladnie co to jest to spytaj sie oswieconego, albo
> > najlepiej sama sie oswiec.
> Ufff ... Niezła rada ... Ale czy to miała być też zachęta ?
> Tak między nami(znów): używając pojęć "błogość" i "nieuwarunkowana
szczęśliwość"
> chyba robisz trochę zamieszania ... Jak to sobie wyobrazić ? Kto jest
włascicielem
> tej błogości ? Kto ją odczuwa ?
>
> Jaki ma przy tym wyraz twarzy ? :)
>
No do tego to juz chyba trzeba tylko zaczac medytowac, a nie wyobrazac. Ale to
pewnie wiesz.
Albo byc dzieckiem.
Pozdrawiam Hubert.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|