Data: 2008-09-10 09:22:29
Temat: Re: czy doświadczyłaś/eś zdrady partnerka/i ?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 10 Sep 2008 09:39:17 +0200, Vilar napisał(a):
>> Są tysiace nieudanych prób, nad każdą z nich się pochylam i pytam: jak to
>> możliwe, aby tak dać się zwieść, oszukać? Gdzie jest przyczyna, że z
>> przekonania o tym, że chce się być z danym człowiekiem na śmierć i życie,
>> tuż za bramą niebios robi się nagle mokra plama???
>
>> Nie, nie traktuj tego jak rozważań paniusi przy klatce z tygrysami. Ja mam
>> dwie córki.
>
> No niestety loteria Xlko,
> Ale teraz, z perspektywy, myślę że można minimalizować straty. Np
> niekoniecznie podejmować decyzję o małżeństwie na etapie zakochania, kiedy
> człowiek praktycznie nie wychodzi z łózka i ma nieco mglisty obraz osoby, z
> którą się zadaje.
>
> Może chłodna rada rodziców coś by dała?
> Pod warunkiem, że rodzice jakoś sprytnie przemycą swoje uwagi, bo jak
> wiadomo, zakochany człowiek jest lekko niepoczytalny.
>
> W dalekiej Azji mają powiedzenie:
> Kochaj tego, kto jest Twoim mężem/żoną, ale nie wychodź za mąż za tego, w
> kim jesteś zakochany.
> Jest w tym pewna mądrość.
> Tam małżeństwa są dość często aranżowane. I chyba na zdrowie im to wychodzi
> (ale trzeba wziąśc też pod uwagę czynniki kulturowe).
>
> Można też popatrzeć na rozwody z innej strony.
> Ze strony kobiet (i mężczyzn), które kiedyś z różnych względów byli
> strasznie nieszczęśliwi w małżeństwie. A teraz mają wyjście.....
Wiesz, skoro dla nich małżeństwo i rozwód jest tylko papierkiem, to w sumie
zawsze mieli to wyjście - po co ślub?
No, tu się trochę różnimy w stanowiskach. Jeśli ktoś zakłada, że rozwód to
takie wyjście awaryjne, to nie powinien brać ślubu - a taka wewnętrzna
sprzeczność w ludziach doprowadza potem do absurdu całe ich życie.
Może jeszcze jaśniej: szanuję za konsekwencję i stałość przekonań dwie
kategorie ludzi: tych, dla których ślub ma sens i traktują go na tyle
poważnie, że nie dopuszczają rozwodu (postawa trudniejsza) oraz tych,
którzy w ogóle nie uznają slubu, a więc i rozwód dla nich nie istnieje.
Natomiast postawy pośrednie, mieszane - są jakieś takie niepoważne, albo
wynikają z wyrachowania (a, ślub to piękna rzecz, to se wezmę, a jak się
nie uda, to oddam) nie świadczą o kardynalnym podejściu do jedynego, co się
ma tak naprawdę - do życia.
> W ogóle, lepiej chyba po prostu się przyjaznic i szanować, niż zaraz
> przeżywać te wszystkie uczucia z zaczynające się od Wielkich Liter.
Tak, tylko co z tymi, którym się akurat tylko te Wielkie przydarzyły?
> Jak dlugo można jechać na emocjach? (a w naszej kulturze Miłość jest tożsama
> z emocjami, co wydaje się być wielkim błędem, bo to przecież tylko jeden jej
> aspekt).
Całe życie. Nie umiem tego wytłumaczyc. To się albo zdarza, albo nie.
Jedna jest prawidłowość, którą musze stwierdzić: tylko ludziom absolutnie
niezakłamanym i niewyrachowanym.
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|