Data: 2000-12-06 05:45:47
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
...
Bary postanowił wesprzeć Różyczkę w news:90ikk3$d46$1@news.tpi.pl...
własnymi przemyśleniami...
> Witaj człowieku z Gormenghast.
Mów mi Alfredzie, Jacku...
Czyżbyś zapomniał wieczory przy szklaneczce czerwonego...?;)
> Różyczka chciała IMO pokazać:
>
> Że 'miłość' istnieje tak jak to sobie wyobrażasz (jak zdołasz i
> najpiękniej umiesz ;) ), z tym, że jest wolnością, możemy ją tworzyć...
> Zależy od naszego wyboru... jak szczęście i wyobraźnia....
Powiedziałbym, że jest to Twój pogląd, który już tu kiedyś prezentowałeś,
i z którym zresztą się zgadzam. Siła sprawcza miłości tkwi bowiem bardziej
w kochającym niż w kochanym, mimo iż on sam może sobie nie zdawać
z tego sprawy. Niemniej nie zgadzam się z poglądem, że miłość może istnieć
w oderwaniu od kochanego "obiektu", do czego IMO zmierzała Różyczka
odbierając prawa do "miłości" wszelkim, ludzkim związkom, anektując
to słowo jedynie dla potrzeb definicji ideału - i to wyłącznie własnego.
> Kocham, bo uwierzyłem w naszą miłość do siebie i kocham też tak jak o tej
> miłości sobie marzę, choć wiem co jest pięknym marzeniem, a co równie piękną
> rzeczywistością (moim wyborem)...
No i pięknie. Nadal więc będę chadzał po ziemi mówiąc Różyczce, że
niewiele mi po ideale miłości, jeśli ma on być zawieszony w próżni.
> (...) [bo mozna wciąż kogoś kochac [po tym, jak się tak zmienił]]
> - odpowiem ci - jesli jest to prawdą, to prawdą musialoby tez być, że
> równie dobrze możesz powiedzieć 'kocham cię' do pierwszej napotkanej osoby -
> bo mówiąc, że zmieniłoby sie w niej _wszystko_ - mialam na mysli _wszystko_,
> a nie 'troche'.
"Wszystko, a nie trochę" - to sytuacja całkowicie abstrakcyjna. W tym przypadku
- zgoda. Równie dobrze więc możesz taką "idealną miłość" ulokować w zabawce
Tamagoczi (czy jak to się tam nazywa). Tylko czemu ma służyć ten eksperyment?
> Jacek
Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~
|