Data: 2002-07-30 13:12:48
Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Trochę to pocięłam, ale proszę, nie zrażajcie się:-)
Postawę TŻ można by krótko streścić w
> > następujący sposób: Z niewielką domieszką "moja mama juz taka
> > jest" i "weź to olej"
> > A sytuacja komplikuje się trochę dodatkowo, bo TŻ to człowiek
> > wyznający zasadę "święty spokój ponad wszystko i jeśli coś
> > działa, to po co to naprawiać".
Mężczyźni nie
> zawsze rozumieją takie "głupoty, bo przecież to żaden problem".
Wydaje mi się, że jednak w tym przypadku, dla TŻ Hanki, również jest to
problem. Tyle że zepchnięty gdzieś tam hen, żeby nie bruździł, nie kłuł po
oczach. TŻ w jakiś tam sposób przystosował się do takiego zachowania matki.
Przypuszczam, że nie raz próbował buntować się czy przeciwstawiać nadmiernej
kontroli. Ponieważ jednak te próby zawsze kończyły się fiaskiem, w pewnym
momencie stwierdził, że nie ma na to rady, że nic nie jest w stanie wpłynąć
na jej zachowanie, że nie ma więc sensu dalej próbować się wydostać. Jedyne,
co mu pozostało, to przystosowanie się. Tak jak większość z nas
przystosowuje się do narzucanych norm kulturowych, modowych czy podobnych i
nie widzi w tym problemu, nawet jeśli bywają absurdalne i uprzykrzaja życie
(vide: dziewictwo czy depilacja;-)).
TŻ proponuje Ci, Hanka, najlepsze z jego punktu widzenia rozwiązanie: chce
Ci oszczędzić długich prób z góry skazanych na niepowodzenie;-))
Więc jeśli można uniknąć
> > konfrontacji, to będzie jej unikał.
> > Mam wrażenie, że TŻ też broniłby
> > mnie zdecydowanie, gdyby konflikt był ewidentny (w sprawie
> > karmienia mnie na siłę zadziałał całkiem skutecznie).
I dlatego proponuję: może doprowadź jednak do otwartej konfrontacji? Albo
raczej przestań unikać konfrontacji. Powiedz nie. Bez krzyku, ale też nie
może to być zbyt delikatnie. Wydaje mi się, że Twoja teściowa delikatnych
sygnałów nie odbiera, gdyby było inaczej, to zareagowałaby już dawno.
Żresztą ona sama może nie być świadoma swoich dążeń.
> Może Ty też boisz się konfrontacji????
Powiedziałabym raczej, że Hanka nie jest przyzwyczajona do takich
konfrontacji:-))
> > Teoria jest następująca: teściowa nie
> > potrafi się pogodzić z odejściem synów (dziewczynie brata TŻ
> > robi to samo) z domu, a dyrygując nimi i nami stwarza złudzenie
> > (mam nadzieję, że to złudzenie :), że w dalszym ciągu jesteśmy
> > małymi dziećmi, całkowicie jej podporządkowanymi, i to ona nadal
> > jest Kobietą Numer Jeden w zyciu swoich synów.
Przychylam się do teorii, że teściowa coś musi sobie kompensować. A teraz
jeszcze przybyło jej jedno dziecko - ale ma fajnie;-)))
Tak czy nie, a
> > jeśli tak, to co z tego wyniknie i jak uniknąć trzeciej wojny
> > światowej?
Nie musisz przeprowadzać z nią żadnej specjalnej rozmowy. Wystarczy, że się
uprzesz, kiedy poczujesz, że teściowa próbuje narzucić Ci swoją wolę. Wydaje
mi się, że wtedy TŻ stanie po Twojej stronie. Jeśli jednak nie stanie,
będziesz przynajmniej wiedziała, czego się spodziewać. Jeśli TŻ będzie Ci
stawiał zarzuty, że sprawiasz przykrość, powiedz, że to Tobie jest bardzo
przykro i nie bardzo rozumiesz, dlaczego TŻ specjalnie się tym nie
przejmuje.
Wydaje mi się istotne, żeby TŻ zobaczył, że jednak wyrwanie się spod
kurateli mamy jest możliwe.
Powiedz mu, że kiedy jego mama o wszystkim decyduje nie czujesz się u
siebie, masz wrażenie, że to nie jest Twój dom. Że tak jak niedawno u
rodziców, tak teraz tutaj zaczynasz myśleć o tym, żeby jak najszybciej się
wyprowadzić. Że nie chcesz do końca życia być pouczana i kontrolowana jak
małe dziecko.
I chciałabyś żebyście byli prawdziwą rodziną.
Nie bój się, że teściowa się obrazi. To nie Ty bedziesz źródłem jej
przykrości, ale jej złudzenia. Poza tym nie obrazi się na całe życie, ale do
momentu, kiedy zacznie przyswajać sobie Waszą odrębność.
Mogę Ci napisać, co mi dało takie stawianie granic. Przede wszystkim spokój.
Nie święty spokój, bo ani tesciowie ani rodzice nie przestali mi tych rad
udzielać. Ale oni udzielają ich jakby mniej nachalnie ( a na nas żalą się
sobie nawzajem;-))), a ja umiem podejść do nich z dystansem. Nie wkurzam
się, nie mam żalu, a nawet je rozważam:-)))
Małgosia
|