Data: 2002-07-30 10:42:36
Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Ania K." <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ai5ntf$1jme$1@news2.ipartners.pl...
> Bo widzisz, dla kobiet to normalne, a dla facetów - jakieś
> pierdółki i o co w ogóle chodzi :) Niniejszym nakłada się na
> obwinioną obowiązek pogłaskania TŻ i poinformowania Go, że jest
> dzielnym chłopcem :)))
Ale to po prostu inna płeć i mózg. Oni zwracają często na inne rzeczy uwagę.
Dla nas są to ważne sprawy, a dla nich pierdółki. Tak już jest. Im z tym
jest na pewno dużo łatwiej niż nam zamartwijącym się z byle powodu.
> Zaczynam myśleć, że w temacie dyrygowania rzeczywiście przy
> następnej okazji po prostu grzecznie poproszę teściową, żeby mi
> tego nie robiła, może zadziała; dodatkową motywacją będą zasługi
> dla przyszłych pokoleń (czyt. dziewczyna brata TŻ :). W temacie
> nalotów dywanowo-firankowych TŻ jest jakby skłonniejszy do
> pertraktacji.
To wykorzystaj te pertraktacje i będziecie mieć Wasze firanki ;))))
> Samej konfrontacji nie, coś ostatnio asertywna jestem (użeranie
> się z budowlańcami kształci ;). Natomiast trochę boję się
> skutków - póki co teściowa jest do mnie życzliwie nastawiona,
> jeśli sie obrazi, to dopiero może być wesoło.
A co jest ważniejsze??? to, że się ciągle denerwujesz, czy to że się
obrazi??? A może wogóle się nie obrazi??? Wydaje mi się, że takie rozmowy
jednak są nieuniknione. Każda z Was pochodzi z innej rodziny=tradycji,
poczucia humoru itp. i możcie odbierać na innej fali. Żeby było lepiej
trzeba rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać (jeżeli tylko oczywiście
się da).
> No i jeśli moja
> Hipoteza Katastroficzna jest prawdziwa, to teściowa może się
> poczuć jeszcze bardziej zagrożona na swojej pozycji Kobiety
> Numer Jeden i dopiero zacząć udowaniać... Ale przynajmniej będę
> wiedziała, na czym stoję.
O to to
> Tia. Tylko najpierw musiałabym mu wbić do łepetyny, że
> zagrożenie istnieje. Wiesz, co zrobi facet, jak mu zacznę wtykać
> jakieś psychologiczne dyrdymały? ;)
Ale skoro nie istnieje to znaczy, że Ty jesteś Kobietą Nr 1, więc nie ma się
co martwić. Teściowa niech sobie pokazuje co chce.
> > Wracając do mandarynek[...]
>
> Tak dla porządku: mandarynki nie były moje, tylko Harmonny. Ale
> teściową chyba mamy wspólną :)))
Ups. Z wrażenia podobnych Teściowych pomyliłam osoby. Bardzo przepraszam.
> W końcu pomyślałam sobie asertywnie "a dudek" i nie
> zjadłam, namiauczałam TŻtowi pełne ucho i dokarmianie się
> skończyło.
Gratuluję, czyli jednak się da namiauczeć w to ucho ;)))
> > Ani mi nie mów o dziecku :))) To może jest śmieszne, ale nawet
> jeszcze nie planując planowania dziecka, planuję już strategię
> obrony przed dokarmianiem go przez babcię. Daje jakieś pojęcie o
> skali problemu, nie?
Oj tak.
> Nie musimy. Tyle że "tam" wszyscy tak robią. A dla mnie to było
> zaskakujące, bo u mnie w rodzinie robiło się grzeczną (czyt.
> drętwą) imprezkę dla cioć, a potem popijawę dla znajomych.
U mnie świąteczny obiadek z rodzinką, a potem impreza jak się patrzy dla
znajomych. Chociaż rodzice nie byli wypraszani z domu, bo u nas imprezy były
średnio raz na tydzień i moi rodzice znali wszystkich naszych znajomych (z
bratem mieliśmy jedno towarzystwo). Też czasem siadali z Nami popijając
piwko bawiąc się z nami.
Pozdrawiam słonecznie
Ania
|