Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rozgwiazda w świecie płaszczaków

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rozgwiazda w świecie płaszczaków

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 244


« poprzedni wątek następny wątek »

111. Data: 2004-09-01 19:08:14

Temat: Re: do Alla - o intencjach i nie tylko
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. * kachna *<- gioZc.176652$v...@n...chello.at
naszkrobal/a:


> Jeden się spieszy, drugi się spieszy... Eh, chłopaki... ;))

Sezon Netopierzy - ale wrócą... :)

TT

--
"pozostawmy medycynę medykom i zajmijmy się życiem, w końcu to grupa psychologia a
nie farmakologia, czy odsyłanie w cholerę... chociaż odsyłanie w cholerę brzmi
bardzo kusząco" [Tytus]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


112. Data: 2004-09-01 19:09:05

Temat: Re: do Alla - o soli i nie tylko
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. * kachna *<- o67Zc.170085$v...@n...chello.at
naszkrobal/a:

> spokojnej nocy


spokojnej (chyba nie o dzisiejszą chodziło, ale mam obsuwy :)

> Ka

TT

--
Po co mamić człowieka? Przecież to tylko film.
[Jerzy Stuhr]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


113. Data: 2004-09-02 13:23:26

Temat: Re: do Alla - o intencjach i nie tylko
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


* kachna * w news:gioZc.176652$vG5.13871@news.chello.at...
/.../


;)).. ruch sie zrobił, jak na centralnym...
deptaku :).
I ja będę wracał...


> > > Eh, chłopaki ;)))
/.../
> > Kusicielka ;).
> > ^^gdzie diabeł nie może, tam... Netopierza pośle^^...",
> > - czy jakoś tak...
> > ;)

> ...... ze świeżym chlebem, miękkim, w chrupiącej skórce....
> Do tego szum wiatru w górnych gałęziach....
> I pies w pobliżu. :)))

Nie ma to jak ... kreatywna wyobraźnia :). Od razu czuję ten
zapach, widzę pomarańczową, postrzępioną ciemnymi smugami
chmur, tarczę księzyca... no i te latające na jej tle stworki...

Pewnie to mało wiarygodne, ale tak właśnie było !!... (!!)
Dzisiejszej nocy miałem przedziwną wizytę. Obudziła mnie seria
dźwięków delikatnych, jednak kompletnie innych od standardu.
Jakieś pacnięcia, stuki... Pokój zalany był chłodną poświatą,
i trochę trwało budzenie i 'czyszczenie ostrości wzroku'.
Dopiero po chwili dostrzegłem wyraźny ruch pod sufitem,
w okolicach uchylonego lufcika w oknie. Coś małego, niemal
przeźroczystego, szarego, wykonywało tam karkołomne, szybkie ewolucje.
W pierwszej chwili pomyślałem - ćma...
Ale to nie mogła być ćma. To było za "twarde", ... za kościste :))).

A dwa dni temu z kolei, tuż przed zachodem słońca, na zakończenie
mrocznego, deszczowego dnia, dokładnie na wschodniej części nieba,
ogromnym łukiem rozpięła się piękna tęcza. Jej końce ginęły już
w mroku północy i południa, ale cała reszta wtapała się
w nieprawdopodobnie pomarańczowe tło...
Magia jakaś. Chwilę później zjawisko zniknęło, a na południowej
krawędzi, nad górami, ukazały się lazurowe smugi odsłanianego
przez zdmuchiwaną mgłę nieba... Gdyby to namalować - wyszedłby
straszny kicz.


> > Tak czy inaczej, dla mnie jasne jest, że "Kachna " stała się ...
> > nawiedzona :)).

> stała się? Pamiętaj, że duchy straszą wprawdzie tylko o północy,
> ale i tak - cały czas są duchami ... ;)

;). No to wszystko jasne.


/.../
> > > > > > ;). /.../ Dość mroczna.
> > > I proszę bardzo o podpowiedź! :)

> Jeden się spieszy, drugi się spieszy... Eh, chłopaki... ;))

To przejściowe ;).
(przechodnie?;)



> *
> > > > > pozdrawiam
> > > > > TT
> >
> > > ja też pozdrawiam :)
> > > kachna


> ( i tak bedzie dal segno :) ? )


? ... to coś złego? Nie strasz...
;).

pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


114. Data: 2004-09-02 21:39:52

Temat: Re: do Alla - precz z kropidłem :)
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


Witaj * kachna * w news:4ioZc.176649$vG5.53838@news.chello.at... :)
/.../


...
A przecież to tylko forum...

> Pamiętam, że to forum. Zapominam, że to sci. :)

A może "aż" forum?;). Ktoś dziś powiedział o nim "wielkie oko",
i to jest wielka prawda. Forum to wielooki wielomózg - twór niesamowity,
w którego skład wchodzić może tak wiele różności. Ktoś też kiedyś mówił
o glinie, z jakiej jesteśmy lepieni. Ta glina, to zapewne nie tylko geny, ale
przede wszystkim to, czym nasiąkamy za młodu i nie tylko... w swych
często krańcowo odmiennych środowiskach. Ktoś tam zastanawiał się
nad rankingiem "kto kogo lubi"..;)) I natychmiast wyszło, że to klasyka
subiektywizmu. Jest przecież oczywiste, ze ludzie z gliny białej lub szarej,
nie będą w pełni rozumieli tych z glinki czerwonawej, a ci z glinki zielonej
będą zdziwieni powidokami tych, co z niebieskiej...
Czy są glinki lepsze i gorsze? Mniej lub bardziej szlachetne? Co może
świadczyć o jakości glinianych produktów Natury? Czy może to być
świadomość, że wszyscy jesteśmy z jakiejś gliny, a wychwalanie własnej,
wraz z pogrążaniem innej, jest autodegradującym atawizmem?
A przecież glina ta ciągle miesza się ze sobą w porcjach po połowie
i co jakiś czas tylko wpadają do retort drobiny mutacji...
Mówisz ... sci. Mam nadzieję, że nie utożsamiasz sci z pracami
dyplomowymi, referatami, formularzami, klasyfikacjami, tablicami,
szufladami i systematykami... nad którymi zapewne można deliberować
w nieskończoność. We własnym gronie tych, którzy to lubią. Tu mamy
sci wraz z życiem - na żywo...:)).


> > Problem w tym, że świat jest pełen strachliwych ludzi, /.../
> > Kłopot jak zwykle w odróżnieniu "dobra od zła" (gdzie
> > wspomniane, nieszczęsne kropidło odgrywa znaczącą
> > rolę, uwalniając wielu od samodzielnej pracy umysłowej), /.../

> To działa... ;) Czytając "świat pełen jest .... " od razu czuję bunt:
> przecież nie chcę być taka sama jak inni! Zwłaszcza strachliwa!
> Oczywiście przychodzi po chwili głos II, który z boku szepcze:
> - ale przecież nie lubisz się wyróżniać? odpuść, bądź sobie
> strachliwa jak inni, zaakceptuj to i już! I nawet byłoby to całkiem
> niezłe rozwiązanie, gdyby nie to kropidło. Bo jak słusznie Ci się
> napisało - jeśli czegoś się boimy, zwykle chcemy to przegonić
> do precza. Krzyczymy: precz, ty niedobry! Nawet się nie
> zastanawiając dlaczego właściwie "niedobry"...

:)). Nie zastanawiając się... gdyż to wygodne? Nic nie kosztuje?
A może jest wręcz oczekiwane?
Zbiorowość nie lubi dysonansów, zmuszających ją do weryfikacji
stanowisk. Zbiorowość świetnie się czuje w dobrze ułożonym,
własnym sosiku :)). To się chyba nazywa konformizm?...;)
Czy istnieje konformizm intelektualny?

> Dzielimy świat na znajomy/dobry i obcy/zły. Głupotą jest
> tu ciasny umysł, który chociaż sobie świetnie radzi w ramach
> tych podziałów, nie umie się znaleźć poza/ponad nimi.

Szczególną głupotą będzie ciasny umysł o mentalności bojownika,
walczący w kierunku deprecjonowania odmienności. W warunkach
forum, będzie to mnożenie epitetów, lekceważenie, buta połączona
z manifestowaniem dobrego humoru. I wymachiwanie plonkownicą :).


/.../
> (Dzisiejszy post pewnie będzie pod znakiem - przyjrzyj się
> uważnie obrazkom i znajdź 20 szczegółów - czego warto się bać. ;)

A obrazków się namnożyło ...;)).
Każda godzina przynosi nowe :)).

Ale... proponuję nie dzielić się już tymi powidokami, nie ułatwiać,
nie tworzyć nowej, oznakowanej wyspy. Ona i tak już istnieje.


> > Każdy korek na oceanie, musi być skierowany Twarzą w jakąś
> > stronę /.../ Niestety, ta właśnie większość ma w nosie samodzielne
> > dochodzenie do rozumienia zjawisk, wybierając radośnie gotowe
> > rozwiązania z podręczników, szuflad, kartotek i innych gusłowatych
> > źródeł, /.../ nie można nauczyć czegoś, czego się samemu nie ogarnia.

> Z drugiej strony - ktoś tu niedawno napisał, że w ogóle nie powinno
> się korzystać z cudzej drogi, z cudzych wzorców. Ale tak też się
> nie da... Trzeba mieć jakieś podstawy, a jednocześnie dobrze
> rozwiniętą wyobraźnię, żeby właściwie z nich korzystać.

W ogóle nie korzystać - to absurd. Istnieje jednak zasadnicza różnica
między korzystaniem ze zrozumieniem, a korzystaniem dla pamiętania
haseł. Jedyne czego trzeba się naprawdę nauczyć to myślenie. Wtedy
wiadomo z czego i jak korzystać. Wtórnego bełkotu do odsiania nie
brakuje.

> /.../ Ten system nauczania jaki mamy jest właśnie takim kropidłem!
> Jedyne co mogę zrozumieć, to ten strach.

To zrozumienie pozwala się dystansować. I działać racjonalnie.

> Żałuję, ale też rozumiem to, że w społeczeństwie jako całości
> nie wyrobiły się mechanizmy wywołujące ruch, pęd do przodu,
> chęć rozwoju. Niestety społeczeństwo jako całość jest totalnie
> bezmyślne, chociaż żywe. "Myślne" mogą być tylko jednostki,
> ale ile sił trzeba mieć, żeby takie jednostki (które nie tylko widzą
> problem, ale jeszcze miały pomysł na rozwiązanie) przebiły się
> przez istniejącą strukturę administracji??
> .... kurcze, o czym ja piszę... jestem zła, bo wlaśnie dowiedziałam
> się, że mój pomysł na psa jest pomysłem "niewłaściwym".
> cholera, cholera, cholera. I łzy w oczach. No nic.

Aż łzy !? ... No nic. I tak za dużo tego odsłaniania.

> > Jeśli więc istnieje na świecie środek służący doskonaleniu,
> > a nazywający się wgląd i refleksja, oraz cel w postaci dążenia do
> > rozumienia więcej niż słowa - może to być dla jakiejś części korków
> > jedyny powód wart pływania w oceanie. Może, czy nie może?

> Może! Absolutnie może - jeśli tylko nie obawiają się ... inności?

Do tego trzeba odwagi i siły. No i przeświadczenia, że warto.

/.../
> OK. Wiara, nadzieja i miłość :)

I miłość :)).

> > > Czy bunt też przewidziałeś?

> > Buntu nie przewiduję. Przewidziałem racjonalne pytania,
> > uprzedzając Cię o tym.

> Bardzo poważnie do tego podszedłeś, powiedziałabym nieśmiało
> - bardzo osobiście. A jeśli tak - to miłe, ale niepotrzebne...

Gdyby to była rozmowa prywatna - z pewnością niepotrzebne.

> Jeśli określenie "gra" w jakiś sposób Cię uraziło, to weź pod
> uwagę, że gry w życiu się po prostu zdarzają i to dość często.
> Czasem mają reguły proste, czasem skomplikowane - czasem
> rozwijają, czasem zabijają nudę, czasem są prowadzone świadomie,
> a czasem zupełnie "niechcący". Sama gra nie jest niczym złym,
> złe jest "zabawianie się" czyimś kosztem.
> Doceń Waść, że zdaję sobie sprawę ze swojej fobii, że staram się
> nad nią panować - jedynie ją "nazwałam", wypowiedziałam,
> i przeszłam dalej...
> Kurcze, mów co chcesz, ja uważam, że byłam dzielna ;))

A ja byłem i jestem szczery. I dziękuję za Twoją dzielność :)).

/.../
> Właściwie nie rozumiem pytania............ Dlaczego brak poczucia
> szachownicy miałby wynikać ze znieczulenia na wiedzę?....
> Co nie znaczy, że nie masz racji...

Wrócę tu jeszcze do Marka (który wrócił i ma się dobrze :)).
Skrajną reakcją na sygnały pochodzące z obszaru "niewiedzy",
jest tworzenie na własny użytek tzw. teorii spiskowych. Jesteśmy
otoczeni działaniami innych ludzi, o których celach, metodach,
nie mamy najmniejszego pojęcia. Media żywią się ochoczo
wszystkim, co wzbudza sensację, co odsłania jakieś mroczne
kulisy. W nich zazwyczaj ujawniane są partykularyzmy, kosztem
"reszty" społeczności (nawet gdy tego tam nie ma). To wzmaga
powszechną nieufność. Jeśli do tego dodamy teraz brak
umiejętności samodzielnego myślenia (machanie małymi łapkami
korka na oceanie zdarzeń), samodzielnej oceny zdarzeń, oczywista
się staje epidemia fobii, rozszerzanie strachu na cały obszar niemożliwy
do osobistego zbadania. A to już jest swoistą halucynacją.
Mówiąc o "znieczuleniu na wiedzę" mam na myśli tę właśnie
niezdolność do samodzielnej weryfikacji zdarzeń, do ustalania
ich ważności, do odsiewania sensacji produkowanych przez
dziennikarzy (niektórych), od faktów. Wtórnych opinii i gotowych
interpretacji, od źródeł.
Życie w cieniu teorii spiskowych, jest moim zdaniem pełne
strachu i poczucia krzywdy. A to generuje kolejne serie błędów
interpretacyjnych. W ten sposób można całe życie tkwić w stanie
beznadziejnych niemożności.

> Hmm... strach nie jest zły. To tylko na starych filmach o macho,
> padały teksty "niczego się nie boję". Strach jest atawistyczną
> reakcją "samoobronną". Nie gań ludzi za strach - gań za kropidło.
> Czy kropidłem nie byłoby np. przerwanie rozmowy, która budzi
> niepokój? ....

Tak. Ale ja nikogo nie ganię. Ani za strach, ani za kropidło.
Dążę do pogłębiania świadomości, do upowszechnienia wiedzy, że
zarówno strach jak i kropidło mają swoje uzasadnienie. Zrozumienie
jednego i drugiego może nam tylko pomóc.
Oczywiście to "kropidło" ma znaczenie szersze - jest narzędziem
służącym osiąganiu dwojakich celów. Z pominięciem wiedzy, jako
jedynego źródła spokoju [wiedzy, której często obiektywnie nie ma].
Jak już przy tym jesteśmy... nie potrafię myśleć inaczej o instytucji
spowiedzi, jak o czymś o podwójnym znaczeniu. Dzisiaj już pewnie
tak nie jest, ale historycznie, było to przecież źródło wiedzy służące
niewoleniu ludzi, poprzez wzbudzanie w nich poczucia winy.


> > A, tak całkiem na boku... Czy nie ma na tym świecie K, która
> > będzie rozumiała od wewnątrz potrzeby M? Choćby potencjalnie?

> Pytanie z mańki ;))) Pewnie jest. W końcu nie na darmo w każdym
> z nas jest trochę drugiej płci. W jednym więcej, w drugim mniej...
> Może zbytnim dążeniem do ideału byłoby oczekiwanie, że będzie
> znała wszystkie potrzeby (albo odwrotnie...). Ale wierzę, że można
> poznać się do tego stopnia, żeby mieć do siebie np. zaufanie.
> Takie przez duże "Z". Czy to mało?

A co, jeśli wiecznie czai się w człowieku podejrzliwość?
Podejrzliwość wynikająca z tego, o czym mówiliśmy wyżej - z braku
możliwości (umiejętności) selekcjonowania informacji, przy równoczesnym
zastępowaniu tego, czego nie wiemy - teorią spiskową?


/.../
> > > srebrzysto-ciemnoszara ;)

> > Wciąż chcę, i wciąż ściskam :)). Ale /.../

> Droga - może nie uber alles, ale ważna. Ja już mam od dawna
> przygotowany kij i węzełek.

Węzełek z marzeniami, a kij do przepędzania wilków...;)).
Myślę, że to nie jest złe wyposażenie.

> > Zbyt mocne przywiązywanie się do planów,
> > może rodzić poczucie bezsilności, a co za tym idzie, niewiarę w siebie.

> Brak planu może rodzić poczucie miotania się, bezsensu i bezsilności,
> a co za tym idzie, niewiarę w siebie :)
> Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, ale wciąż mam przed
> oczami złoty środek - jako cel tej wyprawy oczywiście ;)

:))). No i świetnie!! Jak widać na tym przykładzie, nie należy
przywiązywać się do słów. O wiele ważniejsze jest głębokie rozumienie.


> Myślę, że nie używam "stosowanych powszechnie etykiet",
> w każdym razie staram się wlaśnie tego uniknąć - znaleźć własne
> wytłumaczenie danej sytuacji - bo celem jest nie zaszufladkowanie
> jej, ale zrozumienie własnych reakcji. I to muszą być naprawdę
> "własne". Ale wydaje mi się, że znalezienie jakiejś nazwy (nie musi
> być z jednego słowa :)) ulatwia poradzenie sobie z niewiadomą.
> Może rzeczywiście nie mam racji, ale widzę, że to na swój niedoskonały
> sposób działa. Przynajmniej osiąga się dzięki temu jedno - zamiast
> uciekać, patrzy się przez lupę na to co "straszy" (czasem nie musi
> straszyc, czasem może dziwić, cieszyć, podniecać..) i zwykle
> okazuje się, że nie było czym się przejmować, albo że to coś można
> znaleźć jeszcze gdzie indziej (a jeśli cieszy, to warto tam się przejść)...
> Może to za mało, ale na początek wystarczy... ?

A co dalej? Może w miejsce zrozumienia siebie czas najwyższy
podstawić zrozumienie drugiego człowieka? :).

> > A emocje też trzeba rozumieć. I nie traktować ich jak przeszkody
> > ale jak przewodnika z wielką intuicją.

> A jeśli są emocje a intuicji wielkie zero? ;)

To nie tak. Mam na myśli "intuicję emocji" :)). To pojęcie abstrakcyjne
oczywiście, ale wyraża tę niewerbalną część, która inicjuje, pobudza
emocje do uzewnętrzniania się. Wyposażam więc emocje w ich własną
intuicję ;)).
To oczywiście może się pokrywać w jakimś stopniu z tą słownikową
intuicją, która jednak może działać bez wyraźnego podkładu emocjonalnego.
Ot - coś nam mówi, że sprawy wyglądają tak, a nie inaczej. A później
okazuje się że "intuicja nas nie zawiodła".
Gorzej, gdy jest tak jak mówisz - emocji nadmiar a intuicja milczy...
Może trzeba się wtedy poddać emocjom? :). i ... "będzie, co ma być"?


> > Jesteś szczęściarzem. Bądź cierpliwa.

> Baranie, bądź cierpliwy (moja nowa - pierwsza - afirmacja ;)))

Muszę poczytać o tych Baranach :)). Z pewnością lepiej Cię wtedy
zrozumiem. A co tam mówią o Strzelcach i Tygrysach? ;))).


> > Można też traktować własne życie jak zbiór okazji.
> > Wówczas szklanka częściej będzie do połowy pełna niż pusta.

> Można. Jedynym warunkiem jest nie szukanie okazji kosztem
> innych. Wtedy nawet pustota połowy szklanki może wydać się
> interesująca, obiecująca, zachęcająca. Kwestia podejścia.
> Przecież musi być coś puste, żeby było coś pełne ;))

Kosztem innych - to przecież brzmi strasznie. Niestety to zabieg
dość częsty, i często nieświadomy. Ale czy wtedy można mówić
o "wykorzystywaniu innych"? Jak na przykład odnieść to do
powszechnych tu od pewnego czasu wyzwisk, epatowania
etykietami oceniającymi, często wulgaryzmami skierowanymi
bezpośrednio w rozmówców. Czy zasadą jest tu, że poniżenie
interlokutora daje poniżającemu złudzenie (bądź pewność) jakiejś
przewagi? Bycia "lepszym"?



> > Nie mam pojęcia co to może być za wiązka patyczków - miotła
> > jakaś? ;))). W każdym razie nadaje się do sterowania, a to już dużo :)).

> Miotła? nie :))) Raczej.... grabki! Tak, coś, co może przyciągnąć
> do mnie to, do czego do tej pory nie mogłam sięgnąć..........
> HA! :)

O grabkach sprytnie dziś napisała Mania :)) Polecam (jeśli nie masz
nic przeciwko temu) Twej uwadze to rzadkie ostatnio pisanie. Jest
w nim coś szczególnego, wartego moim zdaniem uwagi.


> pozdrawiam :)
> kachna

pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


115. Data: 2004-09-03 09:48:26

Temat: Re: do Alla - dzis jestem 'subiektem'
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Tue, 31 Aug 2004 22:34:34 +0000 * kachna *:

> Nadzieją jest budowanie na swoim wąskim wycinku, w miarę swoich
> wąskich możliwości - żyj i daj żyć innym? ..... W praktyce to
> trudne...

Zwłaszcza gdy ktoś mam awersję do absurdów.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


116. Data: 2004-09-03 10:17:16

Temat: Re: do Alla - o intencjach i nie tylko
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sun, 29 Aug 2004 23:20:07 +0000 * kachna *:

> litować się. I chyba czasem z tym mocno przesadzamy.

psim obowiązkiem jest, a jak ktoś nie chce być psem,
to na psy schodzi i jak nad psem można się nad nim
litować, albo jak psa zastrzelić. łaska pańska.
mdli mnie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


117. Data: 2004-09-03 11:12:41

Temat: Re: do Alla - o intencjach i nie tylko
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Tue, 31 Aug 2004 15:38:38 +0200 ... z Gormenghast:

> A tu trzeba drążyć, drąży i drążyć...

a może siać?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


118. Data: 2004-09-03 11:20:27

Temat: Re: do Alla - o intencjach i nie tylko
Od: Paweł Niezbecki <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Marek Krużel" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
news:pan.2004.09.03.11.12.39.195541@go2.pl...
> Tue, 31 Aug 2004 15:38:38 +0200 ... z Gormenghast:
>
> > A tu trzeba drążyć, drąży i drążyć...
>
> a może siać?

nie bądź taki rydzyk :)

p.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


119. Data: 2004-09-03 11:46:51

Temat: Re: do Alla - precz z kropidłem :)
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

ja bym Ci radził jednak nie wiązać mnie z jakimiś teoriami spiskowymi.
to co ja poruszam jest znacznie bardziej ogólne i bliższe realiom.
sednem tego są koszty, jakie ponosimy przez tworzenie nowych narzędzi
w rodzaju hierarchii, prawa, pieniądza, mediów (co powoduje rozwój)
i ich zawłaszczanie, co wprawdzie ten rozwój przyspiesza i porządkuje,
ale za cenę ogromnych patologii, a wyuczona (błogosławiona!) bezradność
wobec tych patologii daje pretekst do radosnej twórczości systemowej.
no kurna nie oszukujmy.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


120. Data: 2004-09-03 12:14:44

Temat: Re: do Alla - dzis jestem 'subiektem'
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


Witaj * kachna * w news:_17Zc.170062$vG5.70605@news.chello.at... :)
/.../



> > ;)). Zapomniałem przez chwilę /.../

> noooo? ....

> > Póki co, ograniczam się do ... Twojej ... srebrzysto, ciemnoszarej
> > klawiatury. Optymistycznie. Jak na ptaka przystało....

> Super - optymizm mile widziany, ma działanie wyciszające...
> Uff. Lepiej ;)

:)). A z wyciszeniem to jest tak, jak z salą koncertową. Dopiero tam
można usłyszeć wszystko. Od smyczkowego lotu trzmiela, do tysiąca
piorunowych bębnów i trąb. I wszystko ma swoje miejsce. W harmonii.

> > > Ale co tam... boję się harmonii, /.../

> > Podzielam Twój strach (to za mocne słowo). /.../
> > Całe więc szczęście, że istnieją optyki, które do tych miękkości
> > potrafią dotrzeć, nie czyniąc szkody skomplikowanym konstrukcjom
> > maskującym /.../.

> Ha! znajduję coraz więcej różnych nad. w sobie. Myślisz, że coś
> się zmieni jeśli stanę na głowie? może nad. zmieni się w pod.,
> a potem znajdę sobie złoty środek? a może wystarczy wyjechać
> do Australii? ;)

... Czytasz w moich wspomnieniach. Właśnie ktoś z połowy mego
przesłania, wyjechał właśnie tam, i wgląda na to, że się harmonizuje :)).
Na tym tle buduje mi się jakaś nowa, metaforyczna teoria środka;
wrócę do niej.

> Dopasowywać się do "średniej", czy szukać własnej - zwykle zbyt
> pustej - niszy?... Ha, naprawdę lubię złoty kolor ... środka ;)
> (wiem, powtarzam się! może przymierzam się do autosugestii ;) )

Ja też się powtarzam. Ale to chyba oczywiste, skoro penetrujemy
fundamenty. Niestety, zbyt pusta nisza staje się faktem częściej, niż
pełen blask środka. Rzadko kiedy zaczyna się podróż od fundamentów.

> > > Gdy już po latach obserwacji widzimy, że to wszystko nie tak,
> > > za późno na prucie szaliczka i zaczynanie tkania od nowa.

> > Pięknie piszesz (wybacz, ale powstrzymać się nie mogę :).
> > A ze mną, to jak z dzieckiem... "za rączkę i do knajpy"...;))).

> Kiedyś może rzeczywiście trzeba będzie to opić. Jak to ładnie
> mówią - biez vodki nie razbieriosz... ;)

To ja... zacznę już teraz ;).


> > Nikt jednak łatwizny nie obiecywał. Ktoś tam kiedyś obiecywał
> > Królestwo, /.../

> był taki co obiecywał za konia... czasem w ogłoszeniach można
> kupić konia za 2000 - może by się jaki nadał?? ;)

Mimo niewątpliwych zalet, szukałbym jednak Psa. Bardziej pasuje
do węzełka i kija podróżnego. Choć z drugiej strony błędy interpretacyjne
mogą zaprowadzić mnie za kratki. Ktoś może pomylić Psa z Kogutem ;)).


> Wiara, Nadzieja i Miłość - chyba już to gdzieś widziałam ;)

Wysłałem dzisiaj post - brakujące ogniwo - o miłości. Maszyneria
jednak go nie przyjęła. Szkoda. Nigdy nie uwolnimy się od błędów.
Będę musiał znów pisać erratę :). Ale post wyślę tak czy inaczej -
w najbliższy poniedziałek.

> Naprawdę nie dziwię się, że tak wielu ludzi znajduje moc i sposób
> na życie w religii...

Ja też się nie dziwię, i bardzo często nawet cieszę. Niestety, i tutaj
nic nie leży w złotym środku, a jedynie uśrednienie wszystkiego daje
o nim mgliste pojęcie. Na ogół dotykają nas skrajności.


> Wiesz co tak naprawdę mną targa? nie to, że "ktoś rzuca we mnie
> jedno zdanie rozwiązania i myśli, że to takie łatwe!". Ani, ani.
> W każdym razie proporcjonalnie niezwykle rzadko. Targa mną,
> bo te sposoby są często naprawdę słuszne - po prostu powiedziane
> prosto z mostu, a ja ich nie umiem wprowadzić w życie. To mną
> targa. A "całe książki ..." budzą raczej niechęć.

Liczy się skuteczność, i rozumiem Twoją irytację. Dlatego sam
staram się unikać mówienia wprost - nawet z Mostu ;). Dokładnie
z tego powodu organizuję tę całą wyprawę NA MOST, aby każdy
pasażer miał możliwość samodzielnego poprowadzenia siebie za rękę,
przy okazji ;)). A to prowadzenie siebie, to jest dokładnie takie jak
... chwytanie własnej dłoni, dłonią. Tą samą.



> > Jednak skłamałbym, gdybym powiedział, że źródełek tego
> > spokoju nie nałykałem się w dzieciństwie, choć było ono
> > skrajnie dalekie od typowego, o ile coś takiego istnieje.

> ................. skrajnie?.................
>
> (świat jednak jest kulą ;) - takie luźne skojarzenie...)

I tutaj pozwolę sobie na rozwinięcie najnowszego pomysłu - bajki -
z Twojej inspiracji :) [choć zdaje się, coś na temat wspominał już
Maslow - przywołam fragment: "Im bardziej rozumiemy całość Bytu,
tym bardziej możemy tolerować jednoczesne istnienie i percepcję
niekonsekwencji, przeciwieństw, a nawet jawnych sprzeczności.
Zdają się one wynikać z częściowego poznania i znikają w poznaniu
całościowym."].

Jeśli więc wyobrażamy sobie naszą Drogę, jako trakt na powierzchni
kuli, ważne staje się w jakim kierunku idziemy (czy idziemy świadomie).
Wiedząc też, że naszym przedłużeniem w skali nieco większej niż jedno
życie, będzie połowiczna mieszanina naszego przesłania z Innym
połowicznym przesłaniem, można uznać za nie pozbawione racji,
poszukiwania "swej drugiej połowy"... Celem jest tu znalezienie harmonii
dającej owoc w miarę doskonały (dotyczy to również wszystkich innych
rodzajów harmonii składających się na świadome życie).
Każdy więc podróżny rusza przed siebie (w czasie i przestrzeni), jak
robaczek po powierzchni kuli. Spotyka po drodze tysiące innych robaczków.
Od jego świadomości zależy, jak dobrze orientuje się w środowisku,
na ile je rozpoznaje samodzielnie, a na ile ulega różnym sugestywnym
kropidłom. Faktycznie ulega on mocno i chcąc nie chcąc, zacieśnia pętlę
własnej Drogi, zbaczając z kursu. Spotyka więc pozory Drugiego Człowieka,
pozory satysfakcji i szczęścia. Związując się z nimi, traci często na zawsze
możliwość osiągnięcia harmonii... błądząc do śmierci. W samotności.
Gdy jednak jest wystarczająco czujny, ostrożny i wytrwały, idzie
prosto przed siebie i czasem spotyka tego lustrzanego, symetrycznego
robaczka, który drugą stroną kuli kroczy tak samo pewnie, wiedząc,
czego szuka. I to spotkanie chyba trzeba by nazwać ~^miłością^~.
Praktycznie o wiele częściej mamy do czynienia z kopiami tego uczucia,
z mirażami, fatamorganami - nie bez znaczenia jest tu ich piękno, pożądane
przez wszystkie robaczki. Prawdziwa harmonia jest jednak rzadkością,
gdyż ogromna ich większość, nigdy nie dociera do punktu spotkania, a więc
do punktu, w którym POZNANIE ogarnia cały BYT. Treścią życia tych
zagubionych robaczków są niestety cierpienia we wzajemnym nierozumieniu,
żalach, pretensjach, szarpaniu się... szarości i czasem próbach ucieczki...

Powtórzę ostatnie zdanie z powyżej cytowanego tekstu Maslowa:

"Zdają się one wynikać z częściowego poznania i znikają w poznaniu
całościowym".

Znikają w poznaniu całościowym!!
Czy wiesz, że dotarcie NA MOST, daje szansę poznania całościowego?

... ... ...

> > I tylko to, jest moim przesłaniem, komunikatem ponad podziałami:
> > "unieś się wyżej, a zobaczysz więcej - z korzyścią nie tylko dla siebie, /.../

> Wiem. Ale czy jest ktoś, kto "naprawdę" przyjmie coś takiego do siebie
> w formie bezpośredniego przekazu?..... Ale komunikat jest wyraźny.

Przekaz jest tylko zbitką słów. Bez ich rozumienia, pozostaje tylko
słowami, gadżetem, zanętą na oceanie, dla domorosłych rybaków
korkowych...



> Zwykle ludzie upatrują Nadziei w czymś znacznie trwalszym, niż
> w "wiem, że nic nie wiem"... w każdym razie - "niewiele wiem". ;)
> Nadzieją jest pogodzenie się z tym, że świat jest niepoznawalny?
> Nadzieją jest nie dążenie do poznania tego, co jest poza tym
> wycinkiem? Nadzieją jest budowanie na swoim wąskim wycinku,
> w miarę swoich wąskich możliwości - żyj i daj żyć innym? .....
> W praktyce to trudne...

Nie. To nie tak. Słowa "wiem, że nic nie wiem" są tak samo
bezwartościowe, jak każde inne - bez zrozumienia. "Wiem, ze nic
nie wiem" to slogan, wimpelek z poradnika dobrego wujka filozofa.
Często uwalniający od samodzielnych poszukiwań, na rzecz zastanych,
miłych w dotyku schematów (z kropideł różnej maści).
Ale prawdą jest, że zrozumienie tego sloganu może prowadzić do
świadomości. Nie do szaleńczego poszukiwania odpowiedzi na
wszystkie pytania (choć poszukiwania są jak najbardziej celowe).
Nie do twierdzeń, że poznało się odpowiedzi!!
Moim zdaniem, tajemnica tkwi w wyważeniu i ponad wszystko
zrozumieniu, że nikt z nas, nigdy nie pozna wszystkich odpowiedzi.
Mówiąc "nikt z nas" mam na myśli coś znacznie więcej niż "nasze
pokolenie". Może będzie to wyglądać na prowokację, ale zaryzykuję
i podzielę się własnym przypuszczeniem - nie pozna wszystkich
odpowiedzi żaden z naszych następców, nawet ten, który żyłby na
skraju życia Ziemi, choć o wiele bardziej prawdopodobne jest
o wiele wcześniejsze zniknięcie człowieka z tej planety...



> > Przekłada się to na bardzo ważną moim zdaniem rzecz - na
> > zdolność, a raczej niezdolność do dokonywania _ocen_ innych
> > przejawów życia, na ogromną ostrożność w uznawaniu kogokolwiek
> > _winnym_ czegokolwiek.

> Tak mi przyszło do glowy, że "nieocenianie" jednak powinno być
> wtórne. Człowiek zawsze zastanawia się nad otoczeniem - obserwuje,
> ocenia - często nieświadomie - przydatność, zagrożenie, możliwą
> przyjemność... Dopiero powinien zdać sobie sprawę, że ocenianie
> innych jest ... niewłaściwe. Sama niezdolność jest raczej głupotą,
> brakiem samoświadomości, bo jednak pewne sprawy musimy
> oceniać? Prawdziwą umiejętnością jest może umiejętność wybierania
> tego, co należy w ogóle poddawać ocenie....

Posługujesz się schematem rozumienia słów "nie oceniaj". I oczywiście
masz rację. Bez dokonywania porównań, wyważania walorów na wadze
wewnętrznej własnego sumienia, nie znalibyśmy w ogóle naszej orientacji
w terenie. A taka orientacja jest konieczna, jak kompas na oceanie...
Jednak co innego "ważyć oceny na użytek własny i swego najbliższego
otoczenia", a co innego narzucać innym własne wartości - choćby
i były największą i uszanowaną tradycją świętością. To pierwsze, pozwala
wszystkim żyć w spokoju w otoczeniu innych. To drugie jest zalążkiem
fanatyzmu, totalitaryzmu i terroryzmu.
Masz więc rację mówiąc, że prawdziwą umiejętnością jest wiedzieć, co
należy robić z własnymi ocenami...



> > (...) stwórzmy klasyfikację ;)) marzeń. /.../
:)).
> > A wracając jeszcze do marzeń. Nigdy w zasadzie nie poznałem
> > z pierwszej ręki, o czym tak naprawdę marzą kobiety :). Spróbujesz?;)
> > (o ile tylko masz do siebie dostęp "z pierwszej ręki" ;)).

> Hahaha! szybciej bym podwinęła koszulę i pokazała swój prawdziwy
> brzuszek, niż powiedziała o marzeniach. Nie jestem gotowa do takiej
> odsłony na forum :] A nie udałoby mi się napisać "kobiety marzą o.."
> bez daleko posuniętego subiektywizmu i prywaty...
> Zresztą myślę, że wiesz jaka jest odpowiedź :)

:)). Liczyłem na to. Masz mi to za złe? Chyba nie ...;)).



> > > jest coś, co trzeba zmienić /.../
:)).
> > > To jest niezłe. Ale jako M powiedz o konkretnym momencie: co teraz?
> > > od "a potem... zaczyna się znów niepokój..." Czego chcą faceci
> > > w takim momencie? Często budują nowe związki i niektórzy
> > > naprawde się starają, żeby naprawić błędy popełnione w poprzednim,
> > > ale są i tacy, którzy "chcieliby" - tylko sami nie wiedzą czego.
> > > Widzę wokół siebie paru takich i nie rozumiem - czy to brak uczucia,
> > > czy nieumiejętność ich okazywania. Ale widzę też kobiety, które nie
> > > umieją się w tym znaleźć...

> > /.../ po prostu dbasz o to, bym się nie nudził ;)))
> > Szczególnie w te długie jesienne...

> ;) a tak prosto, bez czekania, po męsku, w skrócie - się nie da? ;-)))

Byłoby to chyba bardzo ryzykowne. Ulegając pokusie - proponowałbym
na początek przyjrzeć się z bliska wielu różnym kulturom na każdym
zakątku planety. Zrozumieć ich różnorodność, poznać skutki i wyciągać
wnioski...

> > I na dobrą sprawę należałoby sięgać bardzo głęboko do korzeni.
> > Zupełnie tak, jak w tej całej jetologii. /.../

> Trudno. Chlip ... ;)

:)). Mamy przecież jeszcze dużo czasu... ? ;).


> > A swoją drogą... przyszpilasz mnie coraz dokumentniej :).

> Jak to mówią starsze panie - jesteś milutki ;)))

Tak jak miś przy łóżeczku? Czy może jak szmaciana laleczka
na igiełki?....;))


> Pozdrawiam!
> kachna
> PS.
> Wybacz, że musisz przeze mnie przejmować się barierami...

Nad całym tym postem krąży tragedia w zakątku Rosji,
w Biesłanie. I jest to jaskrawy przykład skutku nierozumienia
się ludzi. Co może zrobić mały człowiek na psp, aby takie
rozumienie stało się choć odrobinę bardziej realne?


pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 20 ... 25


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

"Ktorys skrzywdzil czlowieka prostego..."
Odkryte drogi vs. droga samodzielna
Podroze
Darmowy kurs rozwoju osobistego - NLP
Beznadziejna terapia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »