Data: 2008-09-11 09:37:55
Temat: Re: dobra rasa? dobra kasa.
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Redart pisze:
> Użytkownik "tren R" <t...@p...pl> napisał w wiadomości
> news:ga5ggi$gvh$2@news.onet.pl...
>
>> taki "mały hitler skrzyżowany nomen omen z małym jezusem" jak ty?
>
> Widze tren, ze juz nie dajesz rady ;)
patrz, a ja sądziłem, że dopiero się rozkręcam :)
> Dla dodania otuchy Ci otuchy troche merytorycznie wespre.
> Ale bez polskich znakow.
>
> Czego innego ludzie sie ucza w podstawowce, a czego innego pozniej.
> Na poczatku nacisk na budowe umiejetnosci spolecznych i poznawanie
> samych ludzi - wspolpracy, akceptacji roznorodnosci i obserwacji potencjalu
> z tej roznorodnosci wynikajacej 'w praktyce'. Nauka rzeczywistosci - z jej
> jasnymi i ciemnymi stronami - i pracy z nia. Etyka wspierania slabszych,
> uzywania swoich sil i szukania u innych uzupelnienia wlasnych slabosci.
> Przyjaciele, przyjaciolki, wspolne zbieranie kapsli, znaczkow, budowa
> tozsamosci grupowej itp.
> W podstawowce zawsze nalezalem do najlepszych uczniow, ale wcale
> nie z najlepszymi sie najbardziej kumplowalem. Bunkry, budowy, piwnice,
> kanaly, plucie plastelina ze szkalnych rurek, gonitwy po wiezowcach i
> blokowanie
> wind, tluczenie buteleczek z proszkiem do pieczenia, luski od naboji,
> saletra, wspolne kolka sportowe - do tego nie trzeba bylo sie otaczac
> prymusami a wrecz nie bylo to wskazne. A bez tego nie byloby dla mnie
> tej podstawowki. Nie przeszkadzalo mi to uzyskiwac bardzo dobrych
> wynikow, takze w wojewodzkich konkursach matematycznych.
> Potem czlowiek (i rodzice) juz wiedzial jaki ma potencjal - i w poziejszych
> szkolach zaczela sie powazniejsza nauka.
>
> I tyle.
zrewanzuje jeszcze czyms innym. o roznicach i o wspolpracy.
ale nie dam sobie uciac glowy ze nie zaplacze mi sie tu jakis ogonek :)
w trakcie pierwszej klasy zmienilem podstawowke.
w pierwszej szkole nalezalem do zgranej paczki lobuziakow - czulem sie
jak ryba w wodzie. nic dziwnego, uczestniczylem od poczatku w
ksztaltowaniu sie ukladow. po przeniesieniu do drugiej szkoly, spadlem z
nieba na ziemie. bylem outsiderem, ktory dlugo musial pracowac na swoje
miejsce w zespole. uczylem sie niexle, ale nie najwspanialej - nie
mialem opinii kujona. najlepiej szlio mi z polskiego - zawsze duzo
czytalem (juz w przedszkolu nawet pani mnie wykorzystywala do czytania
innym dzieciakom bajek) ale tez i z matematyki. choc tu zaobserwowalem
bardzo ciekawa przypadlosc. rozwiazywalem zadania innymi sposobami niz
pokazywala pani. nie byly one najkrotsze - czesto robilem coś "na okolo"
zamiast skorzystac z gotowego wzoru. a siedzialem w lawce z kolega,
ktory wzorami poslugiwal sie genialnie :)
coz - nasza pani pozwalala nam pracowac razem na klasowkach.
wiedziala, ze nie bedziemy od siebie "sciagac" ale ze bedziemy razem
"rozwiazywac". i to zadania dodatkowe.
ciekawa kwestia, prawda?
dwa rozne podejscia, to samo rozwiazanie.
pod koniec podstawowki moja matematyka byla juz na średnim poziomie.
dokladnie też tak, jak to bylo z kolega cbneta.
nie wiem czemu - ale przestała mnie rajcowac.
natomiast czytalem coraz wiecej i wiecej. polykalem ksiazki - po kilka,
kilkanascie na tydzien, ale skutkowalo to tez tym, ze pamietalem glowne
watki, calkowicie ignorujac niektore detale.
rozmawiajac z kims o danej ksiazce, mialem czesto inna jej wizje niz
drugi czytacz. ja odbieralem czesto klimat i emocje, ktore doskonale mi
tlumaczyly akcje ksiazki. tymczasem inna osoba "deszyfrowala" logicznie
całą tresc i postrzegała akcje na plaszczyznie wymiany konkretnych
informacji.
dwa rozne obrazy, ta sama ksiazka.
jest w fotografice coś takiego jak hdr - w skrocie (dopiero to zgłebiam)
chodzi o nakladanie na siebie zdjec tego samego obiektu, wykonanych przy
roznych nastawieniach aparatu.
takie zdjecie wykonane technika hdr - daje niesamowite efekty wizualne.
ostrosc, jakosc obrazu, doswietlenie - genialne.
nie drzyjmy swoich fotografii, moze kiedys naloza sie na siebie.
cyk!
--
http://bialo.czerwona.patrz.pl/
|