Data: 2006-05-21 15:31:37
Temat: Re: dostalem kosza - i co dalej?
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sat, 20 May 2006 21:01:43 +0200, "Jakub Radomski" wrote:
>Hmmmm....
>Widze ze dostalem pelne spektrum odpowiedzi:
>1) sprawa przegrana - nie zawracaj sobie glowy (Olo)
>2) zaimponuj, pokaz wyzszosc (Powerbox)
>3) pozostan przyjacielem, reszta przyjdzie z czasem (SnowGoose)
>
>I badz tu madry....
A może po prostu zrób to, na co Ty masz ochotę?
>Mysle, ze rzeczywiscie sprobuje do niej podchodzic z troche wiekszym
>dystansem i humorem...... choc moze byc ciezko tak to odgrywac, bo strasznie
>tesknie jak jej nie ma i bardzo mi zalezy na kazdym spotkaniu... Poza tym
>chyba nigdy nie wiadomo, czy dana osobe bardziej rozmiekcza "wierny, staly w
>uczuciach psiak" czy "ironiczny, zgorzknialy (pseudo)twardziel".
Gierki i strategie wojenne najlepiej zostaw Powerbox'owi. On lubi
takie zabawy na poziomie piaskownicy.
Zamiast siedzieć i analizować co by było gdyby, lub też czy grzywą
zarzucić 5 minut wcześniej czy później, zajmij się życiem. Juwenealia
są, koncerty (i pełno kicających w błocie półnagich ciał), w Warszawce
noc muzeów była (straszne kolejki, dużo czasu na rozpoczęcie takich
kolejkowych znajomości), no i w ogóle lato idzie, zaraz wakacje (kurwa
żesz jego mać, znowu będę miał co najwyżej substytut urlopu), no po
prostu można szaleć.
>Mam natomiast jeszcze inny problem:
>Podczas naszej jedynej rozmowy na temat tego czy bedziemy razem nie mowilem
>nic o swoich uczuciach, tzn. nie wyznalem jej milosci, nie powiedzialem ze
>nie moge przez nia od tygodni spac, myslec, funkcjonowac. Gdy spytalem (a
>raczej wykrztusilem) czy moglibysmy byc para, a ona dala mi kosza, to nie
>chcialem sie przed nia w takiej sytuacji otwierac i wyznawac milosci. Dalem
>tylko kilka tekstow ze mi bardzo na niej zalezy, ze nie traktowalem jej od
>dawna jako kolezanki, a poza tym porozmawialismy o naszych dotychczasowych
>relacjach i dlaczego mnie olewala (tlumaczyla sie ze zle to odbieram -
>sciema).
Generalnie to nie wiem o co Ci chodzi. Najpierw chciałeś ją poderwać,
ale tego nie robiłeś, bo coś tam z rybami Ci nie pasowało. Potem żeś
miał dalej na nią ochotę, ale nie, bo żeś był zajęty robieniem jej
psychoanalizy. Następnie jak się obudziłeś to zamiast zacząć od gry
wstępnej, to żeś jej ślub zaproponował. Pomyśl - jak byś zareagował
gdyby któraś kumpela Ci taki numer odwaliła?
>I teraz sie zastanawiam - czy to dobrze. Czy takie rzeczy jak zakochanie w
>nich sa dla dziewczyn oczywiste, czy wola to uslyszec, ze tak powiem kawa na
>lawe.... Wydaje mi sie ze z mojego zachowania (odprowadzanie pod dom,
>pytanie o zwiazek, pozniej zapraszanie w rozne miejsca) wynika ze jestem w
>niej zakochany. Czy powiedzenie tego w imie jasnosci sytuacji ma sens, czy
>lepiej uznac ze w tej sytuacji (pierwsza odmowa) nie ma sensu komunikowac
>tego w taki sposob?
Ja bym dał se luz - nie to nie. W kącie stado zaległych rzeczy do
zrobienia, w pracy się pytają czy nie dałoby rady żebym więcej godzin
pracował, a koleżanka ma dwa rowery :-)
Poszukaj sobie jakiegoś zajęcia - studia zacznij, kurs zawodowy zrób,
roboty poszukaj, zleceń jakiś, może firmę załóż, hobby jakieś, do
koleżanek/kuzynek zadzwoń...
No ale to zależy od Ciebie, co i jak chcesz robić.
Co do szufladek, to można się z nich wygramolić. Sam obecnie zacząłem
wyłamywać zamki z szufladki w której siedzi pewna istota jajnikonośna.
Tylko że ona chyba też się od środka dobija - ale co tam, najwyżej
zostanę z pustą szafką z powyłamywanymi zamkami.
Jedna rzecz która mnie ciekawi, to kasa. Pisałeś że Ty wszystko
fundowałeś. Jest to dla mnie o tyle dziwne, że ja bym się niezręcznie
czuł gdybym fundował coś dziewczynie, którą jestem zainteresowany,
ponieważ mogłaby odebrać, że ją do czegoś zobowiązuję. Do tego sam nie
lubię, gdy dziewczyna która mnie zaprosiła stawia mi piwo,
argumentując to właśnie tym że ona zapraszała.
Rozumiem przypadek kumpel/kumpela - jak kumpela jest akurat spłukana
lub to ja marudziłem o spotkanie np. żeby w towarzystwie wyleczyć
doła, to naturalne jest że parenaście/paredziesiąt złociszy mnie nie
zbawi.
Jeżeli (?) dla Ciebie było nienaturalne, że za wszystko płacisz, to
dlaczego to robiłeś? Ja odniosłem wrażenie, że dziewczę znalazło sobie
jelenia z kasą, w tym momencie może się okazać że nawet nie byłeś
kolegą... .
--
pozdrawiam
Bremse
|