| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2004-03-24 09:46:43
Temat: Re: dot. aborcji> A pytanie brzmiało do kiedy można wykonać aborcję - i można się było
> domyślić, że pytająca pytała o możliwość wykonania takiej procedury
> zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem.
>
> Chyba...
hmm! Reszty nie cytuje i nie komentuje bo pisales ze niepotrzebnie sie
odezwales a co do prawa - to zgodnie z nim to wogole! pytajacej chyba
chopdzilo "o możliwość wykonania takiej procedury" z punktu medycznego.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2004-03-24 09:52:24
Temat: Re: dot. aborcji> Aborcji dokonuje sie wtedy kiedy sie na to zdecyduje i kiedy sie zaplaci
> odpowiedniej (albo nieodpowiedniej osobie).
W tym wypadku rozmawiamy o dziewczynie ktora chce dokonac aborcji jak
najwczesniej a nie np w 7 mc-u (bo moze te zdjecia zeczywiscie pochodza z
aborcji ale z 7 mc-a a takich rzeczy nikt chyba nie zamierzal robic)
> Jak juz mowilem nie podawalem zadnych materialow.
> po pierwsze dokladnie przeczytac watek patrzac co kto napisal,
> po drugie przeprosic za bezpodstawne zarzuty wyjasnione powyzej,
Przepraszam, rzeczywiscie myslalam ze Malgorzatka i Robert to ta sama osoba.
> po trzecie - i tu sie powtorze - nie zabierac glosu jesli nie ma sie nic
> madrego do powiedzenia
Nie zabieralam glosu na temet aborcji bo zeczywiscie nie mam na ten temat
wiele do powiedzenia, a nie zamierzam wyrazac na forum swojej opinii na ten
temat bo to nie miejsce do tego.Zbulwersowaly mnie tylko strony podane przez
Malgorzate, bo nie widze zadnego zwiazku miedzy ich trescia, a postem pod
ktorym sie podpisujemy.Nie sa to nawet strony opisujace sprawe z medycznego
punktu widzenia lecz potepiajace aborcje, uzywajac do tego celu zmyslonych
opowiastek i drastycznych zdjec (przez co strony sa malowiarygodne, czyli
jedna wielka bzdura jak dla mnie).
Pozdrawiam Beata
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2004-03-24 09:59:50
Temat: Re: dot. aborcji> Taak? Ja np. nigdy nie skakałam na bungee, a wiem, że by mi się nie
podobało
> i nigdy tego nie zrobię. I wcale nie oznacza to, że się boję skakania na
> bungee.
oj nie moja droga! nie wiesz tego czy by ci sie podobalo - wydaje ci sie!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2004-03-24 11:11:18
Temat: Re: dot. aborcjinowac <g...@N...pl> napisał(a):
> oj nie moja droga! nie wiesz tego czy by ci sie podobalo - wydaje ci sie!
I tu się właśnie mylisz - powiedzmy, trzymając się analogii z bungee, że mam
lęk wysokości, bardzo źle znoszę sytuacje, w których człowiek jest poddany
dużym przeciążeniom oraz widziałam bungee z bliska i przekonałam się, że
niektórzy ludzie źle to znoszą.
Ogólnie: mam dużo przesłanek, żeby sądzić, że mi się _nie_ spodoba. W związku
z tym nie widzę sensu i celu w fundowaniu sobie stresu, kłopotu i wysiłku,
żeby jednak się przekonać, czy może przypadkiem jednak mi się nie spodoba.
Z posiadaniem dzieci jest dokładnie tak samo. (A nawet gorzej, bo tutaj
przekonanie się "spodoba mi się/ nie spodoba mi się" wymaga wykonania
eksperymentu na żywym człowieku i ma dość... nieodwracalne konsekwencje.)
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2004-03-24 11:56:48
Temat: Re: dot. aborcji
Użytkownik "Jolanta Pers" <j...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c3rqcm$nma$1@inews.gazeta.pl...
>
> Ogólnie: mam dużo przesłanek, żeby sądzić, że mi się _nie_ spodoba. W
związku
> z tym nie widzę sensu i celu w fundowaniu sobie stresu, kłopotu i wysiłku,
> żeby jednak się przekonać, czy może przypadkiem jednak mi się nie spodoba.
>
> Z posiadaniem dzieci jest dokładnie tak samo. (A nawet gorzej, bo tutaj
> przekonanie się "spodoba mi się/ nie spodoba mi się" wymaga wykonania
> eksperymentu na żywym człowieku i ma dość... nieodwracalne konsekwencje.)
To ja podam taki przykład.
Pewna dziewczyna nie przepadała za dziećmi, widziała nie raz młode
matki, jak bywa im ciężko, gdy ona sama musiała się zaopiekować
jakimś dzieckiem, to po godzinie miała dość, dzieciaki wydawały jej
się zupełnie nieznośne. Gdy urodziła dziecko, to przekonała się, że
z własnym dzieckiem jest zupełnie, zupełnie inaczej. Z obcym nadal
nie lubi przebywać dłużej niż godzinę, a ze swoim - 24 godziny na dobę
to nie jest problem.
Ale ona o tym nie wiedziała, dopóki nie urodziła dziecka...
Pozdrawiam,
Artur
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2004-03-24 12:01:27
Temat: Re: dot. aborcji<ciach>
Z tego postu wynika ze sie jednak boisz - a w poprzednim napisalas ze nie.
To zmienia sens twojej wypowiedzi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2004-03-24 12:11:21
Temat: Re: dot. aborcji
Użytkownik "Beatka" <s...@i...net.pl> napisał w wiadomości
news:c3rloo$ad$1@serwer.infinity.net.pl...
>
> W tym wypadku rozmawiamy o dziewczynie ktora chce dokonac aborcji jak
> najwczesniej a nie np w 7 mc-u (bo moze te zdjecia zeczywiscie pochodza z
> aborcji ale z 7 mc-a a takich rzeczy nikt chyba nie zamierzal robic)
Ja jestem przeciwnikiem publikowania takich zdjęć. Jeśli traktujemy
nienarodzonego człowieka jako człowieka, to róbmy to ze wszystkimi
tego konsekwencjami. Nikt nie publikuje np. zdjęć poćwiartowanych
przez jakiegoś szaleńca dzieci, ani fotografii krwawych części ciała
osób po wypadkach, chyba że chodzi o medycynę sądową itp.
Tak po prostu przez szacunek dla ciała zmarłych osób. Dlatego
bulwersuje mnie umieszczanie takich fotografii np. w gazecie
"Miłujcie się".
Nie zmienia to faktu, że takie fotografie są autentyczne.
A i pewnie znalazłby się lekarz potwierdzający, że te fotografie
są autentyczne i wcale nie pochodzą z 7 miesiąca ciąży.
Zresztą bez problemów można znaleźć zdjęcia i opisy, jak
wygląda płód ludzki w którym miesiącu życia...
Kto pierwszy poda jakieś sensowne linki z googla?
Pozdrawiam,
Artur
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2004-03-24 12:27:58
Temat: Re: dot. aborcjiOn Wed, 24 Mar 2004 12:56:48 +0100, Artur Czeczko wrote:
> To ja podam taki przykład.
[...]
> Ale ona o tym nie wiedziała, dopóki nie urodziła dziecka...
Niestety widząc takie komentarze nie potrafię się powstrzymać, mimo, że
pisanie w takim wątku to zwyczajnie 'gra w piegi'
(znacie?... To posłuchajcie: Żeby grać w piegi trzeba znaleźć
odpowiednio dużą kupę (na przykład krowią - byle świeża) i deskę, jak
również odpowiednio dużo chętnych. Rozgrywający wali deską w rzeczony
stolec, a potem jest mnóstwo zabawy przy liczeniu piegów... Zależnie od
wersji wygrywa albo najbardziej, albo najmniej umazany ekskrementami...
A ja zamiast się chować przed fruwającym stolcem - umyślnie wystawiam
twarz...)
Nie jesteś w stanie zrozumieć odmienności cudzych poglądów? Każdemu na
siłę będziesz wciskać, że "jak urodzi to mu się zmieni"? Ja rozumiem, że
z ideologicznego punktu widzenia ("every sperm is sacred" - vide Monty
Python) takie podejście może być chwalebne, ale NIE MASZ PRAWA narzucać
swojej woli ludziom myślącym inaczej od Ciebie. Niektórzy ludzie po
prostu wybierają taką a nie inną drogę życiową - bedziesz ich
uszczęśliwiać na siłę? Inseminowac na ulicach? Przywrócisz tzw 'bykowe'
sprzed wojny?
Każdy ma prawo decydować o sobie. I to od system wartości danej
jednostki zależy co uważa za dobre i właściwe, a co nie. Jeśli ktoś
wyznaje inny system wartości od Ciebie - nie zrozumie Twoich motywów i
przesłanek na których opierasz swoje rozumowanie, mimo, że w Twoim
mniemaniu są ne jak najbardziej słuszne. Czy to znaczy, że w imię Twoich
przekonań trzeba wszystkich zmuszać do określonych zachowań?
Moim zdaniem dopóki czyjeś przekonania nie prowadzą do szkody
wyrządzanej innej osobie (a definicja 'osoby' jest oczywiście (niestety
albo na szczęście, zależnie od punktu widzenia) płynna i nie mam zamiaru
dyskutować na temat tego kiedy płód ma duszę) - ręce precz. A
twierdzenie Jolanty, że nie podoba jej się skakanie na gumie to właśnie
takie twierdzenie, które nie wyrządza nikomu krzywdy.
Wiem, to bardzo liberalny i relatywistyczny punkt widzenia. Ale zarazem
na tyle uniwersalny, że przy poczynieniu pewnych założeń nadaje się do
implementacji w każdym systemie wartości.
Co nie znaczy, że zawsze potrafię zachować zimną krew wobec niektórych
poglądów i zachowań, ale to już OT.
m., zakładający 'ignore' na ten wątek.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek at onet pl)
*Life is too complex for oral communication*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2004-03-24 12:35:32
Temat: Re: dot. aborcjiDroga Asiu,
Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
Ocenianie tego tylko przez pryzmat patrzenia z boku na dzieci obce...
echhhhh - równie sensownie możesz próbować "zrozumieć" smak wina,
na podstawie czyjegoś werbalnego opisu, zamiast po prostu go spróbować.
Dziecko ta jak utrata dziewictwa - nie ma drogi powrotnej,
ale ktoś już jest za, ten nie żałuje i nie ma słów,
którymi zdołasz to wytłumaczyć komuś, kto tego nie zaznał.
To trochę, jak zasada nieoznaczoności Heisenberga:
nie zrozumiesz z boku - trzeba zaznać
(samemu uwikłać się w badany proces), aby zrozumieć.
Pozdrawiam
P
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2004-03-24 13:14:27
Temat: Re: dot. aborcjiPiotr <m...@o...pl> napisał(a):
> Droga Asiu,
W dyskusji uczestniczy jakaś Asia? Bo nie zauważyłam.
> Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
> burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
No to przyjmij do wiadomości, że niektórzy właśnie rzeczonej burzy
przechodzić nie chcą. A to dlatego, że - czego liczne przykłady można
zaobserwować w tym wątku - najwyraźniej powoduje u niektórych przemianę w
nadętych, wszystkowiedzących buców, którzy uważają, że wiedzą lepiej od
Iksińskiego, którego nie widzieli w życiu na oczy, w jakich butach
Iksińskiemu jest najwygodniej.
> Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
> gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
> przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
Polecam poczytanie na formum Kobieta wątku "Wybacz synu ja się do tego nie
nadaję", którego autorce też wszyscy wmawiali, że będzie świetnie jak urodzi,
a teraz szuka pomocy psychologicznej, bo synek ma parę lat, a ona go
nienawidzi, ucieka od niego kiedy może i codziennie żałuje, że urodziła.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |