Data: 2008-12-31 12:25:24
Temat: Re: dzieci?
Od: "n...@o...pl" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Himera pisze:
> od czego by tu zaczac...
> zbliza sie okres w zyciu ze czlowiek zaczyna zastanawiac sie nad potomstwem.
> dzieci placza, dzialaja na nerwy w sposob niemozliwy do opisania, nie wiadomo
> jak sie z nimi komunikowac bo przeciez we wczesniej fazie nie potrafia mowic
> (chociaz jakas madrala napisala juz ksiazke o jezyku niemowlat, ha!), potrafia
> wyprowadzic z rownowagi w sekundzie, sprawiaja ze sie wstydzisz (w sklepie np.
> jak ni z tego ni z owego male toto zaczyna drzec jape), nie potrafia korzystac
> z toalety (wczesna faza), wszedzie robia balagan, nie maja poszanowania dla
> cudzej i wlasnej wlasnosci, trzeba przy nich byc non stop zeby nie zrobily
> sobie krzywdy, trzeba je ubierac i karmic, zabawiac, mowic do nich, bawic sie
> z nimi i tak przez dobre 6 lat poki nie pojda do szkoly (pisze srednio, moze
> byc mniej).
> mimo tego wszystkiegi, ludzie maja dzieci i jakos sobie radza, robia zdjecia,
> rozsylaja znajomym, postuja na nasza-klasa i czesto jest zdjec dzieci wiecej
> niz ich samych, sa dumni, szczesliwi? udaja?
>
> cenie sobie swoj spokoj i wygode, mysl o malym wrzaskunie ktory zburzylby to
> wszystko przeraza mnie.
> wszyscy mi mowia ze ze swoim dzieckiem jest inaczej. ale czy jest? czy
> naprawde wiez i milosc juz tworzy sie kiedy dziecko jest w brzuchu? czy to
> pomaga nie krzyczec na rozhisteryzowane dziecko?
>
> placz dziecka dziala na mnie w sposob bardzo negatywny.
>
> chyba boje sie byc zlym rodzicem.
>
Widzisz, to nie jest problem do rozwiązania - to rzeczywistość do
przeżycia. Mówię to na podstawie własnego, podwójnego doświadczenia.
|