Data: 2003-05-09 11:37:49
Temat: Re: ech, pas do pończoch [dlugie]
Od: "Kruszynka" <l...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Abigail" <a...@n...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:b9g0m3$5ev$1@atlantis.news.tpi.pl...
> oj Kruszyno kochana, jakes to uczynila?
Ja sie w ogole nie staralam. One SAME zlazly :)
> i gdzie to sie dzialo, gdzie? moze na Swidnickiej? w ramach przygotowan do
> dzisiejszej wizyty Waznych Gosci? :-)
Yyyyyhh, odpukac w niemalowane. Ale niedaleko Swidnickiej. Szlam Komandorska
i juz prawie dochodzilam do Pilsudskiego. Tam jest taki wiadukt kolejowy.
Przed wiaduktem, na wysokosci EPI jest przejscie. No i one tuz za tym
przejsicem postanowily definitywnie zjechac. Wiec ja, wykonujac cokolwiek
karkolomna gimnastyke, probujac jednoczesnie trzymac obie ponczochy i torbe,
ale tak, zeby to _nie_wygladalo_dziwnie_ ,doczlapalam do wiaduktu, schowalam
sie (tam mozna w bok skrecic) i pozwolilam im ostatecznie miekko osiasc na
ziemi. Zdjelam, wpakowalam do torby, a do pracy doszlam z golymi kulasami :)
Cale szczescie Komandorska nie jest jakos szczegolnie uczeszczana we
wczesnych godzinach rannych, ale i tak musialam niezle wygladac co chwila
ogladajac sie za siebie i na boki.
Szkoda, ze nikt tego nie nakrecil :)) Ale drugi raz takiego strasu bym nie
zniosla. Dlatego dzisiaj, gdy ubieralam inne ponczochy, zrobilam iles tam
przysiadow, fikalam nogami na wszystkie strony, zaby tylko sie upewnic, czy
one aby nie sa podobne :)
Kruszyna
--
"Primum non stresere... "
|