Data: 2005-07-13 08:50:31
Temat: Re: egzaminy wstępne
Od: "M." <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nigdy, póki egzaminy będą organizowali ludzie... :] Najlepszym i
najbardziej
> sprawiedliwym rozwiazaniem byłoby posadzić każdego delikwenta przed
> komputerem, pytania testowe wyświetlane na ekranie, losowanie z bazy
danych
> pytań (conajmniej kilku tysięcy). Oszustwo nie wchodzi w grę, bo sami
> egzaminatorzy nie wiedzieliby jakie będą pytania do momentu uruchomienia
> maszyny losującej zestaw pytań. To da się zrobić - ale trochę by
> kosztowało. Poza tym egzamin musiałby odbywać się w kilku turach ze zględu
> na ograniczoną liczbę komputerów.
>
Na całe szczęście, niestety na razie tylko znikoma część egzaminów
(przynajmniej na medycynie), ale jednak, właśnie tak zaczyna wyglądać.
Egzamin wyglada podobnie jak częśc teoretyczna egzaminu na prawo jazdy. Masz
monitor i 4 przycisi: A, B, C, D i jakąś tam pulę pytań, z której losowanych
jest np. 100. Określony czas na dane pytanie, wynik, od razu po zakończeniu
egzaminu. Już nawet nie będę dodawała, że o ściąganiu nie ma mowy ;)
> Swego czasu jak zdawałem na studia (inżynieria biomedyczna - elektronika),
> to chciałem zdawać na medycynę. Odwidziało mi się jednak. Zdąrzyłem się
> jednak nasłuchać na temat egzaminów wstępnych dotyczących AM w Warszawie.
> Podobno była taka opcja, że można było iść na korepetycje (nie wiem ile
> godzin) do jakiegoś doktorka czy profesorka (po circa 150 zł/h) i egzamin
> miało się zdany... Czy to prawda czy plotka - nie wiem.
Tak, tak. Korepetycje u akademickiej kadry. Możesz chodzić, płacić. Nie
neguję tego, że naprawdę dużo można się nauczyć (pod warunkiem, że się chcę,
btw chociaż jak się chce to i samemu się można nauczyć). Tylko, że to nie
jest wiążąca umowa. I tak nikt Ci nie zagwarantuje, że się dostaniesz, a pod
koniec roku, pan profesor mówi Ci: sorry, jednak byli lepsi. Albo "poczuwa
się w obowiązku" i "sprawdza" jak poszło jego uczniom...
Ech...
Polska.
M.
|