Strona główna Grupy pl.sci.psychologia esemesy poranne Re: esemesy poranne

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: esemesy poranne

« poprzedni post
Data: 2012-04-08 13:12:52
Temat: Re: esemesy poranne
Od: Nemezis <s...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki

Ikselka napisał(a):
> Dnia Sun, 8 Apr 2012 10:41:45 +0200, zdumiony napisaďż˝(a):
>
> > Ale w chrze�cija�stwie samob�jstwo jest najgorszym grzechem.
>
> Bzdura.
>
> > Tak wi�c kto�
> > kto by si� obla� beznyn� i podpali� w prote�cie b�dzie wrzucony do
ognia
> > wiecznego.(?)
>
> Nie.
>
>
>
> "Samob�jstwo a grzech
>
> Czy pope�nienie samob�jstwa jest r�wnoznaczne ze 100% pewno�ci�
p�j�cia do
> piek�a? Czy chocia�by samo my�lenie �e �ycie jest beznadziejne i nie ma
po
> co �y� jest grzechem?
>
> Nad samob�jstwem ludzie zastanawiali si� ju� od dawna. Arystoteles
uwa�a�,
> �e "Samob�jstwo je�li jest ucieczk� przed ub�stwem, mi�o�ci� lub
jakimďż˝
> zmartwieniem nie dowodzi m�stwa, lecz raczej tch�rzostwa, s�abo�ci�
bowiem
> jest ucieczka przed trudno�ciami i �mier� wybiera tu cz�owiek nie dlatego,
> �e jest moralnie pi�kna, lecz dla unikni�cia niedoli."
> Za czas�w �w. Augustyna dzia�a�a sekta donatyst�w, osoby do niej
nale��ce
> d��y�y do m�cze�skiej �mierci. Profanowa�y wi�c �wi�tynie
poga�skie, aby
> zas�u�y� na kar� �mierci. Gdy takie �rodki okazywa�y si�
bezskuteczne,
> pope�niali zbiorowe samob�jstwa rzucaj�c si� z wysokiego urwiska. Pod
> wp�ywem tych okoliczno�ci �w. Augustyn czu� si� zobowi�zany zaj��
> stanowisko i przypomnie�, �e samob�jstwo jest wykroczeniem przeciwko
> pi�temu przykazaniu. Pozbawia ono tak�e cz�owieka mo�liwo�ci skruchy i
> odpokutowania grzech�w. Uzna� samob�jstwo za znak tch�rzostwa.
>
> Ko�ci� wielokrotnie wypowiada� si� na ten temat, mi�dzy innymi na
synodzie
> w Bradzie w 563 roku. Zgodnie z jego wypowiedziami samob�jstwo w celu
> osi�gni�cia palmy m�cze�stwa, czyli osi�gni�cia nieba przez �mier�,
jest
> niedopuszczalne, a osoby tak post�puj�ce ob�o�y� ekskomunikom.
>
> W XVIII w. powstaje w Rosji prawos�awnej sekta raskolnik�w, kt�rej wyznawcy
> z pogardy do cia�a pope�niaj� samob�jstwo.
> Takie i inne pogl�dy spowodowa�y zdecydowany sprzeciw Ko�cio�a i stanowcze
> pot�pienie pogl�du, widz�cego w samob�jstwie co� dobrego. My�l�, �e
> stanowisko Ko�cio�a jest tutaj zrozumia�e. Taka postawa przyczyni�a si�
do
> powstania praktyki odmawiania pogrzebu chrze�cija�skiego samob�jcom i
> grzebania ich na nie po�wi�conej ziemi. Mia�a by� to nie tyle kara, ile
> spos�b odstraszenia innych przed pope�nieniem takiego czynu.
>
> Ko�ci� jednak zrezygnowa� w dzisiejszych czasach z tej praktyki, ze
> wzgl�du na rozw�j wiedzy psychologicznej. Okazuje si�, �e wi�kszo��
> samob�jstw jest wynikiem za�ama� psychicznych. Liczba samob�jstw wzrasta
> przewa�nie w okresach jaki� kataklizm�w, lub kryzys�w. Np.: w okresach
> epidemii, dziesi�tkuj�cej Europ�, wiele os�b pope�nia�o samob�jstwa
ze
> wzgl�du na zbli�aj�ce si� cierpienie, nie wytrzymywa�o psychicznie
trudnej
> sytuacji powszechnego l�ku.
> Trudno wi�c straszy� tych ludzi wiecznym pot�pieniem, skoro to im
> prawdopodobnie nie pomo�e przezwyci�y� swojego za�amania. Ko�ci� wi�c
> zrezygnowa� z tej metody. W dniu dzisiejszym �mier� samob�jcza traktowana
> jest jako wynik za�amania psychicznego, czyli choroby.
>
> Mog� oczywi�cie wyst�pi� przypadki, kiedy kto� w spos�b ca�kiem
�wiadomy i
> dobrowolny odrzuca swoje �ycie jako dar Boga, chc�c w ten spos�b pokaza�
> swoj� pogard� do Stw�rcy. Sartre uwa�a�, �e najwi�kszym przejawem
wolno�ci
> cz�owieka jest samob�jstwo jako ca�kowita negacja Boga. W tym duchu
> samob�jstwo b�dzie zanegowaniem prawa Boga do ludzkiego istnienia. �ycie
> jest darem Bo�ym, ono do Niego nale�y. On jest Panem �ycia i �mierci. Gdy
> cz�owiek odrzuca ten dar z intencj� odrzucenia Boga, nie ulega w�tpliwo�ci,
> �e grzeszy i to �miertelnie. Na og� jednak w zdecydowanie wi�kszo�ci
> przypadk�w osoby pope�niaj�ce samob�jstwa maj� problemy psychiczne.
Mogďż˝
> one nast�pi� w postaci nag�ego za�amania lub stopniowo si� rozwija� w
> spos�b ukryty dla otoczenia.
>
> �r�d�a takiego stanu rzeczy mog� by� r�ne. Psychologia wymienia wiele
> czynnik�w, kt�re mog� mie� wp�yw na targniecie si� na swoje �ycie
np.: z�y
> stan zdrowia, choroby psychiczne, zatrucia, alkoholizm, z�a atmosfera w
> otoczeniu, liczne konflikty, brak poczucia samorealizacji itd. (Cz.
> Cekiera) i jeden z wa�niejszych przyczyn czyn�w samob�jczych, b�l
> istnienia, kt�ry czasami nie pozwala �y�.
>
> Za�amanie jakie wyst�puje przed podj�ciem pr�by samob�jczej oznacza si�
> obsesyjno�ci� my�lenia o w�asnej �mierci, paniczny l�k przed
zbli�aj�cymi
> si� trudno�ciami, silne rozchwianie emocjonalne (stany weso�o�ci
> przeplatane z stanami przygn�bienia), trudna do opanowania autoagresja. Nie
> mo�na wi�c m�wi� o pe�nej �wiadomo�ci i dobrowolno�ci, bo co�
zaczyna dziaďż˝
> si� z cz�owiekiem nad czy cz�owiek nie mo�e zapanowa�. Zmniejszona jest
> wi�c odpowiedzialno��, lub w og�le jej nie ma. Mamy raczej do czynienia z
> cierpieniem niďż˝ z winďż˝.
> Czy winne jest wi�c otoczenie? Nie zawsze, czasami tak, cz�sto otoczenie
> nic nie wie o wewn�trznych problemach ukochanej osoby, samob�jcza �mier�
> bywa wtedy tragicznym zaskoczeniem.
>
> My�li samob�jcze pojawiaj� si� u wielu zdrowych ludzi, zaczynaj� mie�
> znamiona chorobowe dopiero wtedy, gdy s� bardzo intensywne i cz�owiek nie
> potrafi sobie z nimi porodziďż˝.
> Kiedy m�czy Ci� przygn�bienie drogi czytelniku, i masz ciemne my�li, warto
> wtedy szuka� nadziei, �e wszystko przemija z�e chwile tak�e, �e "na
twojej
> ulicy tak�e kiedy� za�wieci s�o�ce." Zw�aszcza, �e wierzymy w
Bo�� opiek� i
> pomoc w trudnych chwilach i na pewno siďż˝ nie zawiedziemy.
> ks. Rafaďż˝ Masarczyk SDS"
>
> http://www.katolik.pl/samobojstwo-a-grzech,427,416,c
z.html
> --
>
> XL wiosenna

To ja też sobie wkleję, ale stanowisko rozsądku i
empatii____________________

1958.VIII [...]
Poniedziałek
Odwiedziłem M. w szpitalu -- kona od wielu miesięcy, coraz gruntowniej,
ale, jak mówią lekarze, będzie miał konania jeszcze na dobrych parę
tygodni. Leżał bez ruchu, głowa na poduszce, zjadany po kawałeczku
przez śmierć, co dzień troszkę bardziej umarły. Czy, i jak bardzo,
cierpiał?
W pokoju było też kilku żyjących -- powiedziałbym, asystentów, bo
asystowali... z minami zakłopotanymi i nie wiedzącymi co począć,
oddzieleni od tego męczennika przeświadczeniem, że nie ma rady i
trzeba doczekać, aż wyciągnie kopyta. "Żyje się samemu i umiera się
samemu" -- myśl Paskala. Niezupełnie. Żyje się jednak w gromadzie i
jeden drugiemu dopomaga, a dopiero gdy śmierć zastuka człowiek widzi,
że jest sam... i sam na sam... jak te zwierzęta gasnące, od których
stado oddala się w noc zimową. Dlaczego śmierć ludzka jest wciąż
jeszcze, jak śmierć zwierzęca? Dlaczego agonie nasze są tak samotne i
tak prymitywne? Dlaczego nie zdołaliście ucywilizować śmierci?
Pomyśleć, że ta rzecz przerażająca, agonia, grasuje wśród nas równie
dzika, jak za pierwszych dni stworzenia. Niczego niedokonano z tym w
ciągu tysiącleci, nie tknięto tego dzikiego tabu! Uprawiamy telewizję
i używamy kołder elektrycznych, ale umieramy dziko. Zdarza się, że
nieśmiała strzykawka lekarza po kryjomu skróci męki zwiększonymi
dawkami morfiny. Wstydliwy zabieg, zbyt drobny jak na olbrzymią
powszechność umierania. Domagam się Domów Śmierci, gdzie każdy miałby
do dyspozycji nowoczesne środki lekkiego zgonu. Gdzie można by umrzeć
gładko, nie zaś rzucając się pod pociąg, lub wieszając na klamce,
Gdzie człowiek znużony, zniszczony, skończony, mógłby oddać się
przyjaznym ramionom specjalisty, aby mu zapewniona została śmierć bez
tortury i hańby.
Dlaczego nie -- zapytuję --dlaczego nie? Kto wam broni ucywilizować
śmierć? Religie? Ach, ta religia... dziś zabraniająca samobójstwa,
wczoraj nie mniej gromko zakazująca środków znieczulających...
przedwczoraj zezwalająca na handel niewolników, gnębiąca Kopernika i
Galileusza... ten Kościół potępiający z hukiem piorunowym, a
wycofujący się potem dyskretnie, po cichu... jakąż macie gwarancję, że
za lat kilkadziesiąt dzisiejsze potępienie samobójcy nie zmięknie i
nie rozejdzie się nieznacznie po kościach? A póki co mamy umierać, jak
psy, w drgawkach i rzężeniach -- cierpliwie mamy czekać, ścieląc tę
drogę powolną milionami konań okropnych, o czym pisze się w
nekrologach ",po długich i ciężkich cierpieniach"? No nie, rachunek za
te "interpretacje" św. tekstów jest już za wysoki i za krwawy, i
lepiej aby Kościół wyrzekł się scholastyki, zbyt arbitralnie
wjeżdżającej w życie. Ostatecznie, jeśli wierzący katolicy chcą
umierać ciężko -- ich sprawa. Dlaczego jednak wy, ateiści, lub ludzie
tylko luźnie związani z Kościołem, nie odważycie się na coś tak
prostego, jak zorganizowanie sobie śmierci? Co was peszy? Zrobiliście,
co trzeba, aby bez trudności przeprowadzać się z miejsca na miejsce,
gdy zmieniacie mieszkanie ale, gdy idzie o przeprowadzkę na tamten
świat, chcecie, aby to odbywało się po staremu, przedwieczną metodą
zdychania?
Jakież mroczne jest to niedołęstwo wasze! Pomyśleć, iż każdy z was wie
doskonale: nikt z jego najbliższych nie wymknie się konaniu, chyba że
spotka go nadzwyczajne szczęście śmierci nagłej i niespodziewanej;
każdy zostanie stopniowo zniszczony, aż czasem oblicze jego stanie się
nie do rozpoznania -- i wiedząc o tym, znając ten los nieunikniony,
palcem nie ruszycie aby oszczędzić sobie męki. Czegóż się obawiacie?
Że zbyt wielu ludzi umknie, jeśli zanadto uchylicie furtki? Pozwólcie
umierać tym, co śmierć wybierają. Nie zmuszajcie nikogo do życia
niewygodą zgonu -- to zbyt podle.
Szantaż, zawarty w sztucznym utrudnieniu śmierci, jest świństwem,
naruszającym najcenniejszą wolność człowieczą. Gdyż moja najwyższa
wolność polega na tym, iż w każdej sekundzie mogę postawić sobie
hamletowskie pytanie "być, albo nie być?" -- i swobodnie na nie
odpowiedzieć. To życie, na które zostałem skazany, może mnie zdeptać i
zhańbić z okrucieństwem bestii dzikiej, ale jest we mnie jedno
wspaniałe i suwerenne urządzenie -- że mogę sam siebie pozbawić życia.
Jeśli zechcę, mogę nie żyć. Nie prosiłem się na świat, ale
przynajmniej pozostaje mi prawo odejścia... i to jest fundament mojej
wolności. A także godności (bo żyć z godnością znaczy żyć
dobrowolnie). Ale fundamentalne prawo ludzkie do śmierci, z tych co to
powinny być zamieszczone w konstytucji, uległo stopniowej a
nieznacznej konfiskacie -- na wszelki wypadek urządziliście to tak, aby
było jak najtrudniej... i jak najstraszniej... aby było trudniej i
straszniej, niż być powinno przy obecnym poziomie techniki. To nie
tylko wyraża waszą ślepą afirmację życia, w skali już zupełnie
zwierzęcej -- to przede wszystkim jest wyrazem niesamowitej
gruboskórności waszej, gdy idzie o ból, którego jeszcze nie
doświadczacie, o agonię, która jeszcze nie jest waszą-- to ta głupia
lekkomyślność, z jaką się znosi umieranie, póki ono jest jeszcze
cudzym umieraniem. Te wszystkie względy i względziki -- dogmatyczne,
nacjonalistyczne, życiowo-praktyczne -- cała ta teoria, cała ta
praktyka, roztacza się jak ogon pawi... z dala od śmierci. Jak
najdalej.

http://www.kulturologia.uw.edu.pl/page.php?page=teks
t&haslo=gombrowicz

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6