Data: 2007-08-23 01:11:27
Temat: Re: forum boreliozy w portalu gazety
Od: tomek wilicki <t...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Bagnowska wrote:
> Witam.To chyba ja jestem tą "kobietą, która zapożyczyła" się na leczenie
> męża z diagnozą sm. Panie Tomku, proszę tak ostro i kpiąco nie oceniać
> ludzi, którzy pozostali sami z najbliższym człowiekiem nie do końca
> przecież zdiagnozowanym,
a zdajesz sobie, kobieto, sprawę z tego, że w przypadku błędnie
zdiagnozowanej boreliozy możesz męża po prostu tą terapią zabić, a w
najlepszym przypadku znacznie pogorszyć stan jego zdrowia? Szanse na to, że
faktycznie dolega mu borelka oceniam na jakoś tak 1/1000. Nie prościej od
razu do pieca na 3 zdrowaśki?
> bo, jak dowiedzieliśmy się na początku choroby,
> tzn. w 1996r od pewnej pani doktor w dużym wrocławskim szpitalu, o tym,
> czy to są tak naprawdę zmiany demielinizacyjne świadczące o sm, przekonać
> może dopiero sekcja zwłok... No, cóż, nie skorzystamy z tej wiedzy tak
> szybko, a więc łapiemy się, nieraz rozpaczliwie różnych sposobów leczenia,
> wspomagania czy diagnozowania.
I o tym pisałem - forum boreliozy żeruje na zrozpaczonych ludziach, banda
hipochondryków wciska każdemu kit "o, to na pewno ta choroba", dzięki czemu
sami sobie wydają się mniejszymi idiotami - przypominam, są tam ludzie od
roku czasem leczący chorobę, której nie dość, że nie mają zdiagnozowanej,
to na dodatek mają wszelkie objawy świadczące o tym, że mają INNĄ chorobę.
> Chorych na sm nasz nienormalny system
> zdrowotny pozostawił samych sobie,
to my wybraliśmy ten system. My, wyborcy. Ja osobiście ani razu nie
zobaczyłem w sejmie partii, na program której głosowałem, ani nawet partii
ze zbliżonym do niej programem. Dlatego też wybieram emigrację.
z taką diagnozą nie ma możliwości zdobycia skierowania na
> badania, które, być może, wskazałyby na inne schorzenie.No, ale badania są
> kosztowne, wiele innych schorzeń podlega refundowanym kuracjom, a na to po
> prostu nie ma funduszy.
ja zrobiłem sobie wszystkie badania na własny koszt. Wyniosło to chyba 1/10
planowanej terapii na "boreliozę" którą wmówiłaś mężowi. Myślę, że zamiast
wyrzucać kasę w błoto - mogłaś ją wydać na sensowne diagnozy. Boreliozę
można zdiagnozować z prawdopodobieństwem 99.9% po prostu powtarzając testy,
no ale po co, skoro można posłuchać "kolegów z forum" i wydać majątek na
kurację, która zniszczy do końca i tak już zdruzgotane zdrowie męża.
Są choroby, które dają podobne objawy jak SM, niekoniecznie bakteryjne.
Można je diagnozować, czemu nie. To kosztuje, sporo, to się robi za
granicą. Jakbyś nie wywaliła kasy na antybiotyki, kto wie, może by się
udało. No ale wolałaś posłuchać oszołomów z forum. Znajoma lekarka nazywa
to "Darwinizmem społecznym".
> Odnośnie zarzutów skierowanych pod adresem Pani
> doktor Beaty Kowalskiej-Werbowy, to są to zwykłe pomówienia.Czy myśli Pan,
> że decydowalibyśmy się z mężem na tę próbną kurację, gdybyśmy sobie tylko
> wiadomymi drogami nie sprawdzili wiarygodności tej lekarki?
fiu fiu, jakie to drogi? Opinia kolegi z forum? Fusy z kawy?
Sorki, ale lekarka która podejmuje taką terapię nie zlecając najpierw badań,
jak dla mnie może być wiarygodna tylko dla "kolegów z forum".
Jak mówiłem, chorobę można wykryć w 999 przypadkach na 1000, co po pierwsze
jest wielokrotnie tańsze niż terapia, po drugie - nie ruinuje zdrowia. Na
upartego można dalej powtarzać testy, redukując szansę na "niewykrytą
boreliozę" do czegoś w okolicach 1 do 100 000. Dalej będzie to tańsze od
terapii i... zdrowsze.
Dlaczego owa lekarka tego nie zaleciła? To naprawdę ciekawe pytanie. Może ma
w tym jakiś... interes? Tyle się słyszy o lekarzach biorących procent od
firm farmaceutycznych za sprzedane lekarstwa...
> A kuracja nie
> będzie trwała dłużej, niż 2 miesiące, jeżeli nie przyniesie wyraźnie
> spodziewanych i określonych efektów.Wspomaga nas w tym nasz lekarz
> rodzinny, który w swojej karierze miał już przypadek wycofania się
> znakomitej większości objawów neurologicznych pacjentki z diagnozą sm a
> leczonej we Wrocławiu sporymi dawkami antybiotyków.U mojego męża pierwsza
> diagnoza brzmiała;neuroinfekcja, ale pomimo moich starań, nikt z lekarzy
> we Wrocławiu tym tropem nie poszedł.Więc proszę nie dziwić się, że my,
> bliscy , na swój , nieraz nieudolny sposób, próbujemy pomóc naszym
> chorym.Jesteśmy zdani tylko na na taką wiedzę i na taką pomoc i...
> nadzieję. Pozdrawiam i życzę ZDROWIA - Barbara
Na drugi raz zamiast pytać bandy oszołomiastych hipochondryków i podejrzanej
lekarki, spytaj w miejscach gdzie można uzyskać naprawdę solidną, fachową
poradę. Na przykład taką, jak podałem wyżej - że relatywnie (do kosztów
terapii) tanimi testami można borelkę praktycznie wykluczyć, co pozwoli
oszczędzić zdrowie albo i uratować życie. Albo że borelkę prosto
zdiagnozować zwyczajnie obserwując cykl chorobowy.
Na koniec - naprawdę nie dziwi Cię, że na kilkadziesiąt ponad osób które tam
leczą "boreliozę" chyba tylko dwie faktycznie się wyleczyły?
ps, dziś wyjąłem kolejnego kleszcza, 15ty chyba w tym roku. Jakoś... nie
przejąłem się tym specjalnie :D Dziadek miał w życiu kleszczy parę tysięcy,
babcia podobnie, dożyli obydwoje coś koło 90 lat w dobrym zdrowiu.
--
www.vegie.pl
|