Data: 2008-11-19 09:55:53
Temat: Re: fundamentalizm to coś dla półmózgów
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie "narobiłyby w gacie", absolutnie nie.
Zachowałyby wyważony sceptycyzm (o ile by zechciały tego słuchać
czegoś takiego do końca).
Tak, mam na myśli zanegowanie a priori jakiejkolwiek praktycznej
użyteczności wszystkiego w zakresie wiedzy irracjonalnej co znają
i zwłaszcza cenią ludzie, poczynając od tego co _najgłośniej_
i najgoręcej reklamują.
Podkreślam: w s z y s t k i e g o.
Wydaje mi się, że postawa zwątpienia jest konieczna do osiągnięcia
dojrzałości w zakresie poznania irracjonalnego.
Wynika to stąd, że ludzie kierują się "skrótami myślowymi" stworzonymi
przez "szarańczę": wiara => krk, Bóg => krk, Prawda => krk, Hitler =>
samo zło, demon... itp... itd.
A to jest chyba najgorsze w zakresie poznania czemu można ulec
o ile przyjmie się taki "fartuch" za dobrą monetę IMHO i pójdzie się taką
drogą (i piszę to jak najbardziej z autopsji) - to czysta strata czasu,
energii oraz droga donikąd z której trzeba tylko w końcu zawracać.
Agnostycyzm i poznawanie stopniowe, bez zaangażowania po stronie
skrajności jest tutaj IMHO niejako oazą bezpieczeństwa i doskonałym
"kokonem", z którego _dopiero_ w swoim czasie warto wyjść, aby w
sposób nieskrępowany (tzn bez ograniczeń w postaci łańcuchów
mantalnych tak czy inaczej zorientowanej chorej, fanatycznej indoktrynacji)
samodzielnie skierować się ku Prawdzie.
Tak jak już pisałem mnie pomogła ingerencja z zewnątrz Kogoś, i wydaje
mi się, że była ona odpowiedzią(?) na moje ~rozpaczliwe zawołanie po tym
jak prawdopodobnie za bardzo już wlazłem w te "łańcuchy" i w sensie
duchowym zaczęło mi być już nadzbyt ciężko i nadzbyt duszno.
W pewnym sensie to było co najmniej trochę jak rodzaj szantażu IMHO.
Coś jakby: postanawiasz sprawdzić dokąd prowadzą czarne drogowskazy
(bo "wszyscy" gadają, że są związane z drogą do poznania Boga), więc
ignorując "złe przeczucia" idziesz w ciemny las, a później wzdychasz
i nawet bezgłośnie krzyczysz "Oj! Ratunku!"... i Ktoś pokazuje ci wielki,
największy chyba z możliwych "świetlisty drogowskaz" i zostawia cię tak,
abyś sam sobie poradził, lub zginął w tych koszmarnych smrodach
i ciemnościach w jakie sam wlazłęś.
I ja sobie akurat [jakimś cudem] poradziłem, ale bardzo nie polecam
nikomu takiego "szantażu", bo to jest po prostu niewąsko głupie.
IMHO to błąd.
A osobie która napisała ten tekst nie jest potrzebny żaden nadzwyczajny
ratunek, gdyż nie wykonuje i jak widać nie ma zamiaru dokonywać
ryzykownych eksperymentów na samym sobie.
Jest silna i wie czego chce.
--
CB
Użytkownik "adamoxx1" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:gfvnp7$82b$1@news.onet.pl...
> Takie osoby narobiłyby w gacie po usłyszeniu audycji z TOK FM.
> [...]
> Czyli masz na myśli pewne "zawieszenie" i oderwanie od wszelkich
> ideologii, religii, doktryn?
> [...]
> A jest możliwe jakiekolwiek poznanie z pominięciem etapu
> agnostycyzmu/permanentne trwanie w agnostycyzmie?
|