Data: 2007-09-10 19:49:07
Temat: Re: :) i znów to samo :)
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 10 Wrz, 10:57, "ostryga" <z...@v...pl> wrote:
> Użytkownik "Fragile" <e...@i...pl> napisał w
wiadomościnews:1189376957.956385.85680@22g2000hsm.go
oglegroups.com...
>
> Generalnie przeciwna jestem i staram się unikać
> udzielania niefachowych rad, w dodatku przez internet i do tego na temat
> duszy ludzkiej...
> (zupełnie nie tym zajmuje się zarobkowo - prowadzę szkolenia oraz robie
> tlumaczenia.
> Fachowcem NIE jestem, pamietaj o tym.)
> Jednak znow ci odpisuję.
> Mam do ciebie słabość. ;)
>
To mile, ze odpisujesz :)
Nie ukrywam, ze sytuacja staje sie nieco dla mnie krepujaca. W sumie
wolalabym nie poruszac swoich 'problemow' na grupie... Chociaz czasami
bywa tak, ze popelniam ten blad i sie troszke otwieram (chwile
slabosci, chyba znane kazdemu :) Nigdy jednak nie zdecyduje sie na
grupie na rozmowe dotyczaca moich osobistych problemow (czy tez ich
braku ;).
>
> > > > > Cos robisz zeby to zmienic, czy przystajesz na to co jest?
> > > > Absolutnie nie chce nic zmieniac :)
> > > A szkoda. Juz o tym pisalam z miesiąc temu. Szkoda.
> > Wiem, wiem... Ale czasami naprawde nie mam sily... Choc moze i checi
> > sa. Jednak zbyt czesto ogarnia mnie zrezygnowanie, brak nadziei, i tan
> > smutek... Zreszta, czego tu sie spodziewac po osobie, ktora czuje, ze
> > pod kazdym wzgledem jest do kitu? :) Moze, gdyby mnie ktos
> > kopnal... ;) Chociaz watpie, by to cos dalo... Nie jeden probowal :)
> Z ty m o czym piszesz naprawde da sie cos zrobic.
> Ale trudno samemu.
> A po co utrudniać sobie życie? Po co cierpieć, itd, przezywać zrezygnowanie,
> brak nadziei, smutek, o ktorych piszesz?
>
Masz racje. I ja to wszystko wiem. I swietnie radze innym i pomagam
innym, a sobie samej nie zawsze umiem pomoc... A moze nie zawsze chce?
Moze uciekam w pomaganie innym, byleby tylko nie zajac sie w koncu
soba? Bo to laczyloby sie z ogromnym wysilkiem...
>
> > > > Nie mam zamiaru podporzadkowywac sie 'prawom grupy'. Nie mam zamiaru
> > > > sie zmieniac. Szczerze? Nie ineteresuje mnie, co mysli o mnie grupa :)
> > > Teraz to ja nie wierzę... :))
> > Teraz tak jest. Teraz mam stan wszystkowisizmu :) Ale nie zawsze tak
> > bylo... I smiem przypuszczac, ze kiedys przejdzie :)
> Samo z siebie raczej nie przejdzie na trwałe. Wróci być może silniejsze.
>
Wiem :) Az nazbyt dobrze...
>
> Po co się na to wystawiać? Przeciez mozna samemu sobie pomoc.
>
Czasami nie chce sie chciec, a chec to podstawa.
>
> > > Ktos w tym wątku napisal, nie pamietam kto, coś w rodzaju "Nie chrzań".
> > > (bluzgacz? chyba nie tym razem... ;)
> > > Fragile, naprawde nie chrzań. :)
> > > Nie jest tak źle jak ci sie wydaje.
> > Hehe, jest gorzej :)) Ale jak sobie skutecznie powmawiam od samego
> > rana, ze nie jest jeszcze tak zle, jak by moglo byc, to od razu mi
> > lepiej ;)
> A co powiesz o takiej sytuacji, gdybyś na chwilę sprobowala nic sobie nie
> _wmawiać_?
>
Staram sie. Jednak nie jest to latwe. Jest bardzo trudne. Jasne, nikt
nie powiedzial, ze bedzie latwo. Ba, niejeden powiedzial, ze bedzie
ciezko... Ale wiem, ze dam rade (z pomoca Opatrznosci, inaczej nie mam
szans), i ta mysl mnie trzyma. Przy zyciu :)
>
> Np. stajesz przed lustrem rano i mowisz: "Kurde, mogloby byc gorzej, ale
> mogloby byc tez lepiej.
> Chce zeby bylo lepiej."
> I znajdujesz sobie terapeute. (jesli go jeszcze nie masz).
>
:)
>
> >Bede dla siebie lagodniejsza, obiecuje (sobie samej :). Innego wyjscia
> >nie mam. Inaczej wypale sie totalnie, a jeszcze troszke chcialabym
> >pozyc... chociaz w tej kwestii niewiele mam do gadania... A moze
> >jednak...?
> W tej kwestii masz najwiecej do gadania.
> I tylko ty masz tu duzo do gadania. :)
> Inni ci pomogą, ale musisz: a) chciec tej pomocy, b) poszukac jej c)
> otworzyc sie na nią.
>
Jak bym siebie slyszala...:) Ech...
Dzieki za te slowa i za zainteresowanie :)
--
Fragile
|