Data: 2006-07-15 20:32:15
Temat: Re: ile w prezencie ślubnym??
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego pięknego dnia, a był(a) to piątek, 14 lipca 2006 15:28 użytkownik
Kkk, sącząc kawkę, wyklepał:
> generalnie jeśli miałabym taką sytuację, że jestem świadkiem lub chrzestną
> i nie stać by mnie było na te standardowe 1000zł w kopercie
Pomijając to, że kompletnie OT: ludzie, nie dajmy się zwariować. Od kiedy
1000 zł w kopercie jest _standardowe_ ??? Czy wszystkim ma rządzić zasada
"zastaw się a postaw się" ? Naprawdę zdumiewam się, jak potrafią się ludzie
zestresować i stanąć na uszach, żeby jakaś jedna ciotka z drugą nie gadały,
ze młodzi sprosili jakichś biednych szaraków, a siostra czy brat dali to i
to, choć przecież jako rodzeństwo mogli dać pięć razy więcej. Paranoja!
Pieprzyć ciotki! Przecież to odziera z całego piękna jedno z
najwspanialszych przeżyć i sprowadza do transakcji handlowej.
Miałam ślub i cywilny, i kościelny. Pierwszy kosztował nas dokładnie - uwaga
- 300 zł a dostaliśmy od _wszystkich_gości_razem_wziętych.... kilkaset zł.
Może powtórzę: kilkaset.
I dla niedowiarków dopowiem, że wszyscy zgodnie twierdzili, że to było
najfajniejsze wesele, na jakim byli. Gości było dziewięcioro (w tym
półroczna panienka), impreza odbyła się w wynajmowanej przez nas kawalerce.
Ja zrobiłam sałatki, szwagierka ciasto, teściowie coś tam też przynieśli,
mama i siostra z mężem zrobili zrzutkę winną. Słowem impreza składkowa.
Było bardzo wesoło, uryczeliśmy się po pachy, sprzątania było mało. A
salaterka (właściwie wielka salatera), którą wtedy dostaliśmy do dzisiaj
dzielnie mi służy, bom maniaczka sałatkowa.
A jeszcze co do świadkowania: byłam kilkakrotnie świadkową na ślubie i
jestem rówież chrzestną. Nie przypominam sobie, żebym dawała 1000 zł. Nikt
tego ode mnie nie oczekiwał, nikt się nie obrażał.
Jeden z fajniejszych ślubów, na jakich byłam, to ślub mojej kumpeli ze
studiów. Świadkami byłam ja i koleżanka (kto powiedział, że mają być
mężczyzna i kobieta? :), a gośćmi grupka przyjaciół. W sumie osiem osób.
Zjedliśmy tort, wypiliśmy wino i wszyscy cudownie się bawili. Nie pamiętam,
co dostali w prezencie, ale na pewno nie było tam żadnej maszynerii
kuchennej ani wypchanych kopert.
A jeśli ktoś zaprasza gości, bo liczy na ich kasę i obraża się na prezenty,
które dostaje, no to sorry Winnetou, ja to zostawię bez komentarza.
Krusz.
--
Kruszyna
#GG 3084947
"Primum non stresere..."
|