Data: 2002-06-04 14:38:47
Temat: Re: jak ... ?
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 4 Jun 2002 15:37:54 +0200, daisy wrote:
>to jest najtrudniejsze i czas na to nie ma wlpywu moze minac rok dwa
>dwadziescia a my nadal bedziemy pamietali o tym ze ktos nas tak bardzo
>zawiodl malo tego , od tego momentu na wszytkich bedziemy patrzec
>pod katem tej wlasnei osoby bo ... kto wie czy on nie bedzie taki sam
>czy znowu jezlie zaufamy zostaniemy oszukani i zranieni ;(...
>jakies regulki , daty nie maja zadnego sesu bo jest to indywidualna
>sprawa i kazdy pewnie podejdzie do niej inaczej ...
>nie tzerba na nowo wierzyc w ludzi tylko wierzyc ze nie wszytscy sa tacy
>sami
>a niestety czlowiek jest taki jak cos straci bardziej zaczyna to doceniac
>...docen zaufanie jakim inni cie obdarzeaja i nie pozwol zeby oni mieli
>powody kiedys napisac ...jak odzysakac wiere.....
>
>
Ja to widze jakos tak:
ZLAMANA STRZALA AMORA
"Milosc rodzi sie z niczego, a umiera ze wszystkiego.
- Alfons Karr
Ludzie sie kochaja, ludzie sie rozstaja. Jesli ty
odchodzisz, jest latwiej. Podejmujesz decyzje, ponosisz
konsekwencje. Kropka. Gorzej, gdy zerwanie nastepuje z
inicjatywy partnera. Jestes zszokowany, zbuntowany, cierpisz.
Masz zlamane serce i wydaje ci sie, ze nigdy sie z tej milosnej
porazki nie podniesiesz, nie wydzwigniesz.
W reakcji na zerwanie silnego afektywnego zwiazku
widzialabym mniej wiecej nastepujace etapy:
Szok - To niemozliwe! To przejsciowe nieporozumienie. Jak
mogl mi cos takiego zrobic?!
Depresja - Koniec ze mna! Nie widze zycia bez niego, byl
calym moim swiatem. Nic nie ma sensu. Nikt i nigdy go nie
zastapi. Odszedl na pewno, bo bylam taka czy siaka. Sama sobie
jestem winna! Nie jestem nic warta. Nie zasluguje na jego, na
niczyja milosc. Jestem beznadziejna, cale zycie zostane sama,
itp.
Zlosc - Nieprawda! Odszedl ode mnie, bo jest glupi. Bo nie
potrafil docenic szczescia, ktore moglam mu dac. Gdzie znajdzie
druga taka zakochana idiotke jak ja? Przyjdzie czas, ze
zrozumie, co stracil i... dobrze. Niech zaluje, niech cierpi
jak i ja cierpie, sam tego chcial, itp.
Akceptacja - Trudno! Swiat sie nie zawalil. Lepiej, ze
skonczylo sie teraz, niz mialo by sie wszystko rozleciec,
gdybysmy w naszym zwiazku zaszli jeszcze dalej. Malzenstwo,
dzieci albo juz wnuki, a tu ewentualne skoki na boki - ohyda!
Niech bedzie jak jest. Ten nieudany zwiazek posluzy mi na pewno
jako trudna lekcja zycia, z ktorej wyciagne daleko idace
wnioski. Bede ostrozniejsza w doborze partnera. Znajde takiego,
ktory w pelni doceni mnie taka, jaka jestem. Potrafie kochac i
zasluguje na milosc. Ta milosc do mnie przyjdzie, jest na
odleglosc wyciagnietej reki, musze miec tylko oczy i serce
otwarte.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|