Data: 2003-09-09 17:14:03
Temat: Re: jak mu pomóc?
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek B." <d...@...pl> napisał w wiadomości
news:bjkvmr$j0r$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Natalia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:bjkuha$eba$1@news.onet.pl...
>
>
> > >
> > > w zależności od podłoża! - w przypadku twojego brata - jeżeli
> przed
> > > tym wszysko było ok, bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że
> skutecznie
> > > wyleczalne, chyba że czegoś nie doczytałem.
> >
> > szczerze mówiąc, nie było oki
> > był uzależniony od narkotyków, trafił do mopitu, czy jakoś tak
> > to ta sama dziewczyna nauczyła go brać, ona była nawet bardziej
> uzależniona
>
> widzisz, im dalej w las, tym więcej drzew się nam wyłania, w miarę
> wyjaśniania, człowiek chce sobie przypominać różne rzeczy.
> No, a teraz zastanów się, kiedy przestał brać, czy jeszcze bierze, czy
> udaje ze nie bierze, czy przypadkiem nie ma jakiegos , kurde,
> wylecialo mi z glowy to slowo..... moze sie domyslisz , albo zespolu
> abstynenckiego; albo jakiś zaburzen ponarkotykowych, uszkodzenia
> O.U.N......
> Robi się dosyć miękko, i to co teraz napisałaś, troszkę zmienia
> sytuację..
nie, nie domyślam się nazwy tego zespołu abstynenckiego
nie jestem psychiatrą ani psychologiem
a ty jesteś? :)
te problemy z narkotykami miał kilka lat temu, dość długo to trwało, aż
rodzice zauważyli
nie śledziłam tego, usilowali przede mną ukryć
jakieś 2, 3 lata się z tym borykał jako nastolatek
>
> > > > > tak, ale leczenie to długi proces, na razie psycholog
> powiedział,
> > > że
> > > > > on nie jest jeszcze gotów na psychoterapię, nawet na rozmowę,
> on
> > > nie
> > > > > kojarzy, nie kontaktuje, z nim nie można teraz rozmawiać
>
> Teraz rozumiem, że leczenie jest długim procesem! Nie wiem, czy nie
> myślał o detoxie?
>
teraz to prawie napewno nie bierze już narkotyków
>
> > >
> > > To zmień psychologa, bo możesz się nie doczekać dnia kiedy będzxie
> > > gotowy na rozmowę - może być zapóźno -
> > > Jeżeli to jest tak silne zaburzenie, a piszesz że jest -
> > > hospitalizacja i tam go poobserwują.
> >
> > On już ma skierowanie do szpitala
> > Ale my uważamy że to ostateczność, która jeszcze nie nadeszła
>
> A jakim prawem, to wy decydujecie czy ma iść do szpitala? - chcecie go
> żyletką zbierać? co musi nastąpić, abyście mu pomogli? Czy macie
> uprawnienia, doświadczenie i wiedzę, aby decydować, czy należy kogoś
> hospitalizować, czy też nie? No zastanówcie się, czy chcecie mieć
> gościa żywego, czy chcecie go hodować jak roślinkę, albo odwiedzać jak
> małpkę, albo składać kwiaty i świeczki raz do roku. Możeliwe, że to
> odczytasz jako lekko agresywne, ale inaczej nie potrafiłem ci napisać
> i nie maiałem na celu agresji.
faktycznie zabrzmiało trochę agresywnie :)
cóż, mamy obraz szpitala jako czegoś okropnego
no i on nie ma myśli samobójczych
jakkolwiek psychiatra spytana o to, mówi, że on może zrobić wszystko
i taka ogólna jest nasza psychiatra :))
pozdrowienia
Natalia
|