Data: 2004-09-10 20:55:02
Temat: Re: jak zdemaskowac sprytnie klamstewka? [dluuugie]
Od: "emocja" <e...@g...SKASUJ-TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dzieki wszystkim za odpowiedzi. Mimo, ze oczywiscie skrytykowaliscie moja
chec sprawdzenia, uswiadomiliscie mi cos. Internet i grupy dyskusyjne sa
beznadziejnym miejscem do radzenia innym ludziom. W sumie zdawalam sobie z
tego sprawe, ale dopiero teraz, kiedy zaczeliscie mnie oceniac zobaczylam to
do jak absurdalnych wnioskow mozna dojsc nie znajac sytuacji.
Wymysliliscie mi ze powinnam sie leczyc bo jestem chorobliwie zazdrosna. A to
czemu??? Bo razem z chlopakiem, uwierzcie mi ze wspolnie, ustalilismy, ze nie
zawieramy nowych znajomosci na gg, tlenach i czatach. Tak po prostu, to takie
straszne? Nie ma to nic z zazdroscia, po prostu tak postanowilismy by uniknac
problemow, by byc fair [w gruncie rzeczy troche odpuscilam za to ze rozmawial
z obca osoba, ale to juz wyszly inne fakty) Nie jestem osoba z zasadami i to
nie o to chodzi. Musialam to jakos nazwac- jednak nie siedlismy z chlopakiem
i nie spisalismy tomu z zasadami, ktore nalezy przestrzegac ;))) Tak wyszlo,
z czasem sie utarlo, 6 lat czyni pewne wspolne nawyki, wyczucie drugiej
osoby.
Co do palenia. Od dawna nie palil. Wyszedl z nalogu, mam 100% pewnosci, ze
nie palil. Swiadomie podjal decyzje o rzuceniu (wyzsze powody, niz moje
wplywy lub moje proszenie), dlatego obawiam sie jego powrotu do nalogu. Dawno
rzucil- znaczy jakies 5 lat temu. Nic by sie nie stalo jakby mi powiedzial ze
zapalil, gorzej ze nie powiedzial. Jednak faktycznie, mieliscie racje, bal
sie przyznac, ze zapalil, ze bede zla. Sprawa wyjasniona juz, jest ok.
Z kontrolowaniem nie jest to tak jak sie moglo wydac. Nie kontroluje go, ani
on mnie, nie jestem taka straszna jak na to wszystko wyszlo i jakie wnioski
wyciagneliscie. Kazdy problem opisuje sie w jakims swietle, podalam te fakty,
ktore wydaly mi sie istotne w danym momencie,a to ze wyszlo jak wyszlo to juz
trudno.
A teraz dla zakonczenia:
powiedzialam mu ja co zrobilam, wiele sie wyjasnilo, wiele waszych tez padlo
na leb, na szyje...
Pewnie sie juz wiecej nie odezwe na grupe, bo juz nie bede miala takiej
mozliwosci, jednak uwierzcie mi... wielu spraw przez internet nie da sie
wyjasnic. Nie jestesmy chorobliwie zazdrosni, mamy luz do pewnych spraw, a
nasza umowa o niegadaniu zostaje dalej i to nie z mojej inicjatywy. Tacy
jestesmy, kazdy ma swojego bzika...
Pozdrowionka i jeszcze raz dzieki za wypowiedzi :)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|