Data: 2007-03-31 00:36:05
Temat: Re: kilka pytań na weekend ;)
Od: m...@y...com
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mar 30, 11:49 pm, "Hanka" <c...@g...com> wrote:
> Istnieje teoria, która głosi, że człowiek został stworzony przez Boga.
> Nie wnikam teraz w szczegóły - czy to teoria prawdziwa, czy Bóg
> istnieje - nie o to mi chodzi.
To nie teoria - to wiara.
Teoria opiera się na aksjomatach, a wiara - na dogmatach.
Aksjomaty to krótkie twierdzenia, pewniki. Sa podstawą do rozumowego
dowodzenia następnych twierdzeń w ramach danej teorii.
Dogmaty - to prawdy dane poprzez objawienie, nie ma tu miejsca na
rozumowanie.
W związku z tym teoria może byc prawdziwa albo fałszywa (logicznie), a
wiara nie może mieć przypisanej wartości 0 lub 1.
>
> Załóżmy, że opowieść o stworzeniu człowieka jest tylko piękną baśnią.
> Kim wtedy będzie człowiek i na czyje podobieństwo powstał lub został
> (przez kogo?) stworzony?...
Jeśli zakładasz, że jest to tylko baśń o stworzeniu, której
prawdziwość odrzucasz z definicji, to nie możesz już w dalszym
rozważaniu używać pojęcia "stworzenie" !
> Czy teoria Wielkiej Jedności jest w stanie zadowolić człowieka
> szukającego innych ( niż Bóg Ojciec chrześcijan) Władców
> Wszystkiego?...
A potrzebny Ci jest inny Władca? Po co? Jeśli nie wierzysz w Boga, a
mimo to szukasz innego Władcy, to znaczy, że i tak wierzysz w Boga,
kimkolwiek by on nie był w końcu. Jeśli dopuszczasz istnienie innego
Władcy, zawsze spotkasz Boga :-) Jeśli jest to władca absolutny, to
jest on Bogiem. Albo nie ma go wcale.
Jeśli nie szukasz Władcy/Boga, pozostaje Ci tylko krańcowy ateizm. //
sorry za zwracanie się w 2 osobie, wiem, że to tylko rozważania :-)
Pośredni stan to tzw. poszukiwanie sensu. I tak dojdziesz albo do
ateizmu, albo do wiary. Po co się tak miotać? Pomijając oczywiście
politeizm :-)
> Biologicznie - wg nam znanych procesów, wymiarów
> i innych współcześnie określonych informacji, świat jako totalna
> jedność, a ludzie jako atomy maleńkie tejże - to tylko fantazja.
>
> Ale to tak jak z matematyką lub semantyką : jeżeli formułujesz bazę,
> to kolejne działania wynikające z założeń - będą prawdziwe, bo tak to
> sobie założyliśmy, a jedno wynika z drugiego i tak dalej - nie wnikam
> w szczegóły.
> Więc jeśli zakładamy, że są tylko te wymiary, które znamy, to kolejne
> badania i działania będą wynikały grzecznie i logicznie, że tak
> powiem.
No jasne :-)
Wystarczy przenieść się np. z całą geometrią z płaszczyzny na kulę - i
już możliwe jest uzyskanie trójkąta z trzema kątami prostymi, prosta
staje się okręgiem, a odcinek - łukiem. Wszystko bierze w łeb w
zależności od naszego punktu siedzenia :-)
Bo to są tylko teorie. Można je przekształcać zmieniając aksjomaty.
> A dla mnie to jest bez sensu, albowiem mocno ogranicza działanie,
> myślenie i narzuca patrzenie i odczuwanie tylko w określonych
> płaszczyznach.
Własnie przykład z kulą pokazuje, że nic nie jest narzucone - jeśli
chodzi o teorie.
> Wprawdzie sąsiedzi z filozofii udowadniają nam, że to my kreujemy
> siebie i otoczenie, nie na zasadzie akcji i reakcji, lecz poprzez
> kształtowanie przestrzeni wokół siebie i nadawanie jej swojego
> brzmienia.
Ja uważam, że mają słuszność, z jednym maciulkim zastrzeżonkiem:
robimy to w zakresie ... hmmm.... naszych mocno ograniczonych
kompetencji, choć czasem mamy wrażenie ich zupełnego nieograniczenia.
To złudne. Często dochodzimy do takich barier, ze pozostaje albo
zmiana aksjomatów => teorii, albo uwierzenie w Boga. Różnie to się
odbywa u różnych ludzi, a i tak większość w efekcie końcowym trafia w
sferę wiary :-)
Efekt końcowy - w dosłownym znaczeniu.
> Czy znane nam, na dzień dzisiejszy, procesy biologiczne, wymiary
> przyjęte do opisywania świata i cały komplet informacji bieżących,
> stanowią wystarczające uzasadnienie dla poszukiwania większej ilości
> wymiarów?...
>
> Czy pozostają nam tylko niezmierzone przestrzenie wyobraźni i własne
> jedynie, osobiste i osobliwe po nich wędrowanie?...
Jest jedno powiedzenie Lema - przedstawiam sens, a nie dosłownie:
Niemożliwe jest poznanie możliwości i istoty naszego mózgu. W tym celu
mózg musiałby mieć możliwość poznania samego siebie. Wtedy musiałby
być tak prosty, że możliwy do poznania. A tak prosty mózg nie może już
przecież sam siebie poznać :-))))))))))
Po co to cytuję? Ano po to, aby w momentach załamań nad wielkością i
małością dać sobie po prostu spokój i odprężyć się, ze względu na swój
umęczony, skomplikowany mózg :-))))))
|