Data: 2006-03-30 18:15:18
Temat: Re: [koszmarnie dlugie] Nie lubimy się, ale ciebie chcę
Od: BrokenglaSS <m...@p...przed.wyslaniem>
Pokaż wszystkie nagłówki
Greg @ 30.03.2006, 20:03:
>> Zważywszy na ilość poznanych przeze mnie dziewcząt jest to dość
>> znaczny odsetek.
>
> Zacznij poznawać kolejne to przekonasz się, że nie ma tak źle. Ale poznawaj
> je dla samego poznania, a nie aby przeprowadzić test własnej atrakcyjności.
Na razie postanowiłem stać się bardziej otwartym na ludzi. Zapisałem się do
szkolnego kółka edukacji psychologicznej, ciekawe, czy to może choć trochę
w moich kontaktach z innymi (zarówno sama obecność jak i warsztaty).
> Zgodnie z moją teorią stworzyłeś sobie rzeczywistość, w której jesteś biedną
> sierotką, której nikt nie kocha i nikt nie lubi.
Right.
> Z masochistycznym zacięciem
> katujesz się brakiem akceptacji ze strony innych.
Hm, może.
> Nie przyznasz się przed
> własną świadomością do tego, ale lubisz to.
Chyba right. Już to kiedyś wymyśliłem, ale chyba nie dotarło to do mnie.
> Jeśli zdarzy Ci się potknięcie
> to wracasz do tej sytuacji raz za razem, "napawasz się" nią. Jeśli zdarzy Ci
> się sukces... on stanowi zagrożenie do tej stworzonej wizji niekochanej
> sierotki. Gdybyś zaakceptował, że coś Ci wyszło, że możesz być atakcyjny,
> niemógłbyś już się nad sobą użalać. Masz więc dwie możliwości ochrony swego
> świata - albo zignorować (nie dostrzegać tego), albo podważyć wiarygodność
> zdarzenia.
Czyli zignorowanie tego mojego świata jest lepsze?
>> Kłopot brzemie w tym, iż postać moja nie potrafi znaleźć tematu
>> do rozmów z dziewczynami. Z gadaniem z przedstawicielami mej
>> płci nie ma kłopotów.
>
> Bo nie jesteś homoseksualistą, nie gloryfikujesz panów. Traktujesz ich
> normalnie.
Right.
>> Wszak pierwsze wrażenie jest podobno najważniejsze, to dlaczego
>> mam nie traktować pierwszego kontaktu ze szczególną troską?
>
> Bo marnie na tej swojej trosce wychodzisz. Efekt jest taki, że wypadasz
> gorzej niż gdybyś dał sobie luzu.
> Gdy moja mama przygotowywała się do egzaminu z prawa jazdy miała problem z
> utrzymaniem samochodu na prostej drodze. Instruktor poradził - proszę
> swobodnie położyć ręce na swoich kolanach - pomogło. Zrozumiała wtedy, że
> nie musi tak naciskać. Może i do Ciebie kiedyś to dotrze.
Teorię znam... W praktykach wychodziło do tej pory inaczej (czyli
beznadziejnie).
--
author:after {
redirect-to: url(http://warum.jogger.pl);
content: "Bartosz Marcin Kojak";
}
|