Data: 2006-02-07 15:32:25
Temat: Re: kryzys?
Od: Eulalka <e...@l...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Małgorzata napisał(a):
> Minął rok. On nie chce podejmować rozmów o małżeństwie, a ja od jakichś
> dwóch miesięcy też straciłam ochotę. Po ostatniej rozmowie, ze gdybym go
> postawiła przed ultimatum, małżeństwo albo rozstanie, on wybiera to drugie.
I dobrze. Niech wybierze. Na siłę nie utrzymasz. Każdy ma wolną wolę.
> Mam dosć. Przstało mi się chcieć o to walczyć. Nasz syn ma cztery lata. Czy
> mam prawo rozbijać mu dom tylko dlatego, że jestem już zmęczona, nie mam
> ochoty rozmawiać, nie chcę juz nczego ciągnąć, że moja miłość po drodze
> rozwiała się, zniknęła... Czy jest powód, by to odbudować, szansa, że się
> uda...?
Ale jak chcesz budować? Sama?
>
> Mam dosć. Chciałabym odejść.
Zajmij się sobą. Przeżyj sama własne życie. Tak, jakbys je przeżyć
chciała. Widzisz... czasem nam, kobietom, epoki się pierniczą. Niby
jesteśmy wolne, niezależne, a jak wchodzimy w związki uzależniamy się od
facetów, materialnie, emocjonalnie, zapominając, że to nie te czasy.
Nie musisz koniecznie być mężatką. Model rodziny mąż, żona, dziecko nie
jest obowiązkowy. I chyba nie powinien być celem samym w sobie.
Bo właściwie co chcesz uzyskać?
Ten papier niczego między Wami nie zmieni, papiery nie mają takiej mocy.
Zastanów się czego chcesz, potem oceń ile za to możesz zapłacić tym
czymś, co się nazywa Twoje życie. I nie daj za to ani grama więcej.
Nie musisz czekać na niego. Możesz żyć swoim zyciem, niezależnie. To
Twój wybór.
"Między bodźcem a reakcją istnieje przestrzeń.
Tam znajduje się nasza wolność
i możliwość dokonywania wyboru reakcji.
Od tych wyborów zależą nasz rozwój i szczęście".
Naprawdę TEN facet jest JEDYNYM, który może dać Ci szczęście?
Eulalka
|